Wysoki rangą przedstawiciel Pentagonu ujawnił wczoraj, że prezydent George Bush polecił zmodyfikować strategię wobec Afganistanu. W nowym dokumencie mają zostać zdefiniowane działania wobec Pakistanu.
Adm. Michael Mullen, Przewodniczący Kolegium Szefów Połączonych Sztabów, stwierdził niedawno, w czasie wystąpienia przed parlamentarzystami, że nie jest pewny, czy USA wygrywają w Afganistanie. Faktem jest bowiem, że o ile w Iraku straty wojsk koalicyjnych, w wyniku działań nieprzyjaciela, spadły do paru zabitych w ciągu miesiąca, w Afganistanie utrzymują się na poziomie 30-40 zabitych, a partyzanci są w stanie przeprowadzać dobrze zorganizowane ataki nawet na stosunkowo duże pododdziały (zobacz: 9 żołnierzy USA zabitych w Afganistanie, 10 spadochroniarzy zabitych w Afganistanie).
Nowa strategia Waszyngtonu ma zostać stworzona przez grupę oficerów i urzędników Pentagonu, Kolegium Szefów Połączonych Sztabów oraz wybranych departamentów amerykańskiego rządu, pod przewodnictwem gen. Douglasa Lute, zastępcy doradcy ds. bezpieczeństwa amerykańskiego prezydenta.
Na razie nie poinformowano, jakie będzie zakres zmian. Ma to być dopiero przedmiotem dyskusji. Wiadomo jedynie, że Amerykanie będą musieli określić swój stosunek do Pakistanu. Znajdujące się tam bazy partyzantów zapewniają im w miarę bezpieczne miejsce do szkolenia i odtwarzania zdolności bojowych, po wykonaniu zadań na terenie Afganistanu. Pełnią podobną rolę, co Kambodża i Laos w czasie wojny wietnamskiej.
W związku z tym, że rząd w Islamabadzie nie jest skłonny rozpocząć działań militarnych na pełną skalę w górskich rejonach pogranicza - z uwagi na możliwość rozpętania wojny domowej - Amerykanie zaczęli bombardować wykryte bazy i atakować je siłami wojsk specjalnych. Wywołuje to jednak protesty władz pakistańskich.