Wczoraj u wybrzeży Australii, przymusowo wodował Piper Chieftain. Jego pilota, Steve`a Bolle`a lokalne media natychmiast porównały do Chesley`a Sullenbergera, który 3 tygodnie temu wodował na rzece Husdon pasażerskim Airbusem A320.
8-osobowy, dwusilnikowy Piper PA-31-350 Chieftain należy do CTG, jednego z największych, australijskich spółek serwisowych sprzętu komputerowego. Kilkanaście godzin temu, o 8:30 rano 17 lutego czasu miejscowego, samolot wystartował w lotniska w Darwin. Na pokładzie znajdował się pilot, Steve Bolle i 5 techników CTG, którzy w odległym o 500 km mieście Maningrida, mieli naprawiać sprzęt w miejscowej szkole, szpitalu i posterunku policji.
Minutę po starcie, pilot zameldował do wieży kontroli lotów o utracie mocy silników. Nie był w stanie wrócić na lotnisko i zdecydował się lądować na wodach Zatoki Darwińskiej. Uznał to za mniej niebezpieczne, niż próbę posadzenia maszyny na jedynym, nadającym się do tego terenie w pobliżu - na miejskiej plaży.
Ostatecznie samolot zatrzymał się ok. 200 m od brzegu, na płyciźnie. Pilot i pasażerowie byli w stanie wyjść z samolotu, wzięć podręczne bagaże i dojść do plaży. Podtopiony Piper został wydobyty dopiero w czasie odpływu.
Do tej pory nie wiadomo, jaka była przyczyna wypadku. Sprawę badają australijskie władze lotnicze.
Miejscowe media natychmiast porównały Bolle`a do Chesley`a Sullenbergera, Amerykanina, który 3 tygodnie temu wodował na rzece pasażerskim Airbusem (zobacz: A320 wodował na rzece Hudson). Podkreśla się, że obaj byli doświadczonymi pilotami. Bolle, spędził za sterami 8 tys. h.