W przyszłym roku do pododdziałów US Army prawdopodobnie zaczną trafiać zdalnie sterowane muły. Ich wprowadzenie ma na celu odciążenie lekkiej piechoty w marszu. Roboty mają przewozić broń i ekwipunek żołnierzy.
Do służby wejdzie pojazd, który najlepiej sprawdzi się podczas tegorocznych prób prowadzonych w 10. Dywizji Górskiej i 101. Dywizji Powietrznodesantowej. Testowane mają być zarówno pojazdy o trakcji gąsienicowej, jak i kołowej.
Wprowadzenie mułów wiąże się z programem Squad Multipupose Equipment Transport (SMET). Oprócz zadań transportowych muły będą mogły pełnić także inne funkcje, jak na przykład zwiad elektroniczny, czy neutralizacja IED. Możliwy ma być również montaż na pojeździe opancerzenia. Wśród wymagań U.S. Army wobec mułów znajduje się ładowność minimum 1000 funtów (około 454 kg). Masa ta odpowiada 9 plecakom, 6 pudełkom MRE i 4 kanistrom z wodą, które mają być przewożone przez pojazd. Z takim ładunkiem powinien mieć zdolność pokonania ok. 100 km (60 mil) w ciągu 72 godzin.
W programie SMET rywalizują obecnie cztery konstrukcje. MRZR-X oferowany przez Polarisa, Multi-Utility Tactical Transport oferowany przez GDLS, Hunter Wolf oferowany przez HDT Global i RS2-H1 oferowany przez Howe and Howe Technologies.
Koncepcja mułów transportowych w US Army liczy sobie ponad dekadę. Według pułkownika Toma Nelsona, który jest dyrektorem Robotics Requirements Division, dotychczasowe testy wykazały, że zdolności mułów są już gotowe do zastosowania w Armii. Warto odnotować, że w 2015 zawieszono prace nad projektem LSSS. Miał pełnić tę samą funkcję co SMET, lecz była to konstrukcja krocząca, przypominająca czworonożnego ssaka. Problemy techniczne, jak również zbyt duży wytwarzany hałas doprowadziły do zakończenia programu.