Wczoraj w zakładach Boeinga w Renton w stanie Waszyngton odbyła się uroczystość wytoczenia z hali montażowej pierwszego samolotu modelu 737 MAX 10. W wydarzeniu brało udział niewielu gości z zewnątrz. Roll-out obserwowali prawie wyłącznie pracownicy koncernu.
Boeing 737 MAX 10 jest największym z rodziny 737 MAX. Może pomieścić do 230 pasażerów przy długości kadłuba równej 43,8 m. Teraz jego prototyp przejdzie testy systemów pokładowych i silników. Jednak nawet jeśli zakończą się one pomyślnie i samolot zostanie oblatany, to seryjne maszyny tego typu nie będą mogły być dostarczane do linii lotniczych, by przewozić pasażerów. Oblot wytoczonego wczoraj prototypu jest planowany na 2020, ale nie podano na razie konkretnej daty.
Wszystkie samoloty rodziny 737 MAX są uziemione po dwóch katastrofach w ciągu kilku miesięcy – w Indonezji i Etiopii, w których zginęło 346 osób. Głównym powodem obu katastrof były błędy w oprogramowaniu, które miało zapobiegać przeciągnięciu. Według najnowszych, nieoficjalnych informacji, amerykańska Federal Aviation Administration zezwoli na powrót do normalnej eksploatacji Boeingów 737 MAX najwcześniej w marcu 2020. Nie wiadomo jednak, jak zachowają się inne nadzory lotnicze, w tym europejski i chiński
Boeing zebrał dotąd zamówienia na 550 samolotów 737 MAX 10 od ponad 20 klientów (koncern nie ujawnił szczegółów części z tych zamówień – wiadomo m.in., że 100 zamówiły amerykańskie United Airlines, rezygnując jednocześnie z takiej samej liczby samolotów modelu MAX 9). To wielokrotnie mniej niż w przypadku konkurencyjnego Airbusa A321neo. Na ten model europejski koncern do końca października zyskał aż 3142 pewnych zamówień.