Wczoraj rano z bazy izraelskich wojsk lotniczych Palmachim, położonej na południe od Tel Awiwu, wystrzelono rakietę balistyczną. Poleciała ona na zachód, w kierunku Morza Śródziemnego. Po 7:00 ministerstwo obrony poinformowało, że był to test napędu rakietowego. Nieoficjalnie wiadomo, że chodziło o rakietę o zasięgu strategicznym z rodziny Jericho, która może przenosić głowicę jądrową.
Test rakiety był przygotowywany z wyprzedzeniem. M.in. międzynarodowy port lotniczy Ben-Guriona pod Tel Awiwem przekierował ruch lotniczy, aby umożliwić jego możliwe bezpieczne przeprowadzenie. Podano, że test przebiegł zgodnie z planem.
Avi Scharf, redaktor angielskiego wydania izraelskiej gazety Haaretz, poinformował na Twitterze, że test obserwował samolot IAI, specjalnie skonfigurowany do rejestrowania danych telemetrycznych rakiet i pocisków. Dane zbierały też dwa samoloty systemu wczesnego ostrzegania i kontroli izraelskich wojsk lotniczych na bazie G550 oraz specjalnie wyposażony C-130 Hercules.
Test skomentował minister spraw zagranicznych Iranu Mohammed Javad Zarif. Powiedział, że Izrael przeprowadził próbę rakiety, która może być wykorzystana do ataku na jego kraj. - Stany Zjednoczone Ameryki, Niemcy, Francja i Wielka Brytania nigdy nie protestują przeciwko izraelskim testom rakiet mogących przenosić broń nuklearną, ale mają ataki apopleksji po naszych testach uzbrojenia konwencjonalnego i obronnego – powiedział.