Wczoraj izraelska cenzura zezwoliła na ujawnienie, że 9 stycznia 2020 wskutek trwających 3 dni silnych deszczów nastąpiła powódź, która zalała hangary w bazie na południu Izraela. Nie podano, o którą bazę chodzi, ale nieoficjalnie wiadomo, że zatopione wzmocnione hangary (hebr. datak) znajdowały się w bazie lotniczej Chacor (Hatzor), ok. 50 km na południe od Tel Awiwu. W hangarach zostało zalanych co najmniej 8 samolotów F-16. Powódź zaczęła się rankiem, o 5:00 czasu lokalnego.
Wodę z hangarów wypompowywano w weekend. Pas startowy bazy Chacor został oczyszczony dopiero wczoraj. Dziś baza funkcjonuje już normalnie.
Obecnie analizowany jest zakres powstałych szkód. Wstępnie straty zostały ocenione na kilka milionów szekli. Przedstawiciele izraelskich wojsk lotniczych twierdzą, że samoloty wrócą do normalnej eksploatacji w najbliższych dniach. Źródła nieoficjalne mówią o stratach sięgających dziesiątek, a nawet setek milionów szekli (jeden szekel izraelski to 1,1 PLN). Według nieoficjalnych informacji, poważnym uszkodzeniom uległy 3 F-16. Lżej uszkodzonych jest 5 myśliwców tego typu.
W bazie Chacor stacjonują dwie eskadry uzbrojone w F-16C/D Block 40 (Barak-2) – 101. z F-16C i 105. z F-16D. W zalanych hangarach woda sięgała 1-1,5 m. Nie udało się z nich ewakuować samolotów, ale personel nie był zagrożony. Tylko w jednym przypadku żołnierzy trzeba było podjąć z dachu hangaru.
Baza Chacor była zalewana już wcześniej (m.in. w 1991 i 2013). Nie wiadomo więc, dlaczego dotąd nie udało się jej zabezpieczyć przed potopami. Nie wiadomo też, dlaczego w porę nie ewakuowano zagrożonych samolotów.
Meteorolodzy oceniają, że Izrael doświadczył jednej z najbardziej mokrych zim w historii. Kilka miast wielokrotnie zalewały ulewy.