Boeing ogłosił, że z powodu zagrożenia COVID-19 ogranicza loty służbowe pracowników. Mają oni latać tylko w najbardziej niezbędnych przypadkach. Ograniczenie dotyczy szczególnie lotów z i do stanu Waszyngton, gdzie wykryto najwięcej zarażonych wirusem w USA. Z jego powodu zmarło już tam co najmniej 10 osób.
Boeing jest jednym z największych płatników w branży podróży służbowych. Według Business Travel News, w USA zajmuje pod tym względem 9 miejsce, tuż za Microsoftem. Wyprzedza m.in. Amazona, plasującego się na 12 pozycji.
Także klienci Boeinga ograniczają loty do Seattle i innych zakładów koncernu w stanie Waszyngton. M.in. Air Lease Corp. ogłosiła, że odbioru kolejnych samolotów będą dokonywać jej specjaliści techniczni stale pracujący w Seattle. Personel finansowy i marketingowy pozostanie w siedzibie przedsiębiorstwa, w Los Angeles. Będzie pracować zdalnie. Takie postępowanie jest zgodne z zaleceniami administracji federalnej i stanowej.
Decyzje takich koncernów, jak Boeing, i ich partnerów powodują znaczące straty przewoźników lotniczych. Szczególnie, że pracownicy koncernów latają zazwyczaj w najdroższych klasach. Zwykli pasażerowie płacą wielokrotnie mniej za swe miejsca w klasie ekonomicznej.
Wszystko wskazuje na to, że konsekwencje zagrożenia koronawirusem mogą być zauważalne do maja lub nawet czerwca. To zaś może fatalnie wpłynąć na wyniki przewoźników lotniczych. Wczoraj United Airlines ogłosiły, że w kwietniu ograniczą międzynarodowy rozkład lotów o ok. 20%, a krajowy o 10%. Zmiany w harmonogramie mają zostać opublikowane 7 marca. Redukcje obejmą prawdopodobnie także loty planowane na maj.
W związku z powstałą sytuacją, United zamroziły zatrudnienie. Odroczyły też podwyżki wynagrodzeń dla wszystkich pracowników spoza związków zawodowych. Linie zachęcają też pracowników do wykorzystywania bezpłatnych urlopów lub ograniczania liczby godzin pracy.