Altair


Autoryzacja


Resetuj hasło

Kryzys japońsko-amerykański

Strategia i polityka, 26 października 2009

Nowy, centro-lewicowy rząd w Tokio niespodziewanie sprzeciwił się planom USA budowy nowej bazy wojskowej na Okinawie. Analitycy zwracają uwagę, że jest to pierwszy przypadek otwartego negowania stanowiska Waszyngtonu w kwestiach wojskowych, po zakończeniu II wojny światowej.

Baza lotnictwa US Marine Corps, w której służy 4 tys. żołnierzy, położona jest w centrum miasta. Zostanie ona zamknięta do 2014. Mieszkańcy nie tylko Futenmy, ale także całej Okinawy, są w większości przeciwni wojskowej obecności Amerykanów. Sytuacja ta stanowi ogromne wyzwanie dla polityki zagranicznej USA

Japonia, podobnie jak Korea Południowa czy Niemcy, określane są jako wojskowe protektoraty USA, co oddaje charakter stosunków militarnych między tymi państwami. O ile pozycja Seulu wynika z pokłosia walk z Koreą Północną, Berlin i Tokio cały czas płacą za skutki II wojny światowej, z czego bez wątpienia zadowolone są kraje sąsiednie.

W Japonii stacjonuje obecnie 47 tys. żołnierzy amerykańskich, dysponujących m.in. 350 samolotami. Pełnią oni rolę bezpośredniego odwodu dla ok. 30-tysięcznego kontyngentu w Korei Południowej. Stanowią jednocześnie pierwszy rzut wojsk przeciwko Chinom i ewentualne wsparcie dla Tajwanu.

W 2006 rządy USA i Japonii podpisały porozumienie o zmianie składu i lokalizacji amerykańskiego kontyngentu. Zakłada ono likwidację do 2014 bazy lotniczej piechoty morskiej na Okinawie (Marine Corps Air Station Futenma), zastąpienie jej nowym obiektem, położonym na wybrzeżu wyspy, a także przeniesienie 8 tys. Marines z terytorium Japonii na amerykańską Guam.

Nieoczekiwanie zaprzysiężony kilka tygodni temu, centrolewicowy rząd (pierwszy od 50 lat), zapowiedział, że Tokio może nie wydać zgody na budowę nowej bazy. Stara jest położona niemal w centrum 90-tysięcznego miasta i ze względu na protesty mieszkańców, będzie zamknięta. Te same protesty mogą jednak spowodować, że na Okinawie nie znajdzie się żadne wolne miejsce na nowy obiekt.

Deklaracja ta zaskoczyła Waszyngton. Co prawda, w czasie kampanii wyborczej obecny premier, Yukio Hatoyama zapowiadał, że będzie dążył do bardziej równoprawnych stosunków z USA, jednak traktowano to jako element gry politycznej. Nie spodziewano się pierwszego w powojennej historii zdecydowanego sprzeciwu Tokio, wobec amerykańskich planów wojskowych.

Sekretarz obrony, Robert Gates zwrócił się wobec tego do japońskiego premiera z prośbą, by władze Japonii szybko rozwiązały problem i wyznaczyły jednak teren na przyszłą bazę, przed planowaną na listopad wizytą prezydenta Obamy. Odpowiedź ministra spraw zagranicznych, Katsuya Okady okazała się jeszcze bardziej kłopotliwa: Wątpię, byśmy po prostu wykonywali to, co mówią nam Stany Zjednoczone.

Tokio zaproponowało jednak, by Marines przenieść do nieco poszerzonej bazy US Air Force w Kadenie. Na to jednak nie chce się zgodzić Pentagon.

Sytuacja ta stanowi ogromne wyzwanie dla polityki zagranicznej USA. Jeden z anonimowych urzędników departamentu stanu wyraził opinię, że obecnie największym problemem nie są Chiny, ale właśnie Japonia. Sojusz dwóch krajów wydaje się zagrożony, po raz pierwszy od ponad pół wieku.

Według części obserwatorów sytuacja wokół przenosin bazy w Futenma może stać się początkiem w pełni samodzielnej polityki Tokio. Z drugiej jednak strony możliwość ta spotyka się z poważnym oporem części Japończyków, dla których sojusz z USA jest gwarantem bezpieczeństwa w stosunkach z Chinami i Koreą Północną.


Drukuj Góra
www.altair.com.pl

© Wszelkie prawa zastrzeżone, 2007-2024 Altair Agencja Lotnicza Sp. z o. o.