Wczoraj prezydent Barack Obama podpisał budżet obronny. Po raz pierwszy zawiera on w sobie wszystkie podstawowe wydatki wojskowe USA: Pentagonu, resortu energetyki i środki na działania kontyngentów zagranicznych - łącznie 680,2 mld USD.
Podpis prezydenta uprawomocnia budżet wojskowy USA i definitywnie kończy walkę o dodatkowe finansowanie poszczególnych programów wojskowych. Przypomnijmy, że prezydentowi udało się m.in. przeforsować zakończenie produkcji samolotów F-22A Raptor, przy zwiększeniu środków na mniejsze F-35 Lightning II. Parlamentarzyści, reprezentujący interesy poszczególnych koncernów, obronili zaś np. program budowy alternatywnego silnika F136, dla tego drugiego samolotu (szczegóły budżetu, zobacz: Amerykański budżet obronny na 2010).
Budżet FY 2010 po raz pierwszy zawiera w sobie większość wydatków obronnych USA. Składają się na nie środki resortu obrony oraz część wydatków resortu energetyki - na finansowanie programu nuklearnego - w łącznej wysokości 550,2 mld oraz kwoty na finansowanie zagranicznych operacji bojowych - 130 mld USD.
Daje to pełniejszy obraz poziomu wydatków obronnych Waszyngtonu. Pamiętać jednak należy, że dodatkowe kwoty ulokowane są w budżetach innych resortów. Szczególnie duże pochłania opieka lekarska nad weteranami, opłacana z kasy ministerstwa zdrowia. Wymiar czysto wojskowy ma także część wydatków wzmacniających bezpieczeństwo wewnętrzne i działania antyterrorystyczne. Pozwala to szacować całość wysiłku finansowego USA w dziedzinie obronnej na ponad 700 mld USD, a więc powyżej pułapu 4% PKB.