16 lutego 2022 rano statek Felicity Ace, zmierzający z Niemiec do portu w stanie Rhode Island w USA, wysłał sygnały o niebezpieczeństwie, zgłaszając pożar na jednym z pokładów ładunkowych. Wkrótce ewakuowano wszystkich 22 członków jego załogi. Akcję przeprowadziła portugalska marynarka wojenna. Okazało się, że marynarze nie wymagali pomocy medycznej.
Statek dryfuje na Atlantyku, na wysokości portu Horta na Azorach. Na jego pokładzie znajdują się tysiące samochodów, w tym z napędem elektrycznym. Wiadomo, że to 1100 Porsche i 189 Bentleyów, a także bliżej nieokreślona (zapewne ponad 2,5 tys.) liczba Audi i Volkswagenów. Wśród nich są elektryczne Audi E-tron Sportback. W sumie wartość pojazdów straconych w pożarze przekroczy prawdopodobnie 150 mln USD.
Akumulatory litowo-jonowe, w które wyposażone są samochody na pokładzie Felicity Ace, utrudniają akcję gaśniczą. Kapitan statku, Joao Mendes Cabecas poinformował nawet, że to właśnie jeden z takich akumulatorów zapalił się, wywołując pożar. Nawet jeśli zapłon akumulatorów był wtórny, problem jest bardzo poważny. Ugaszenie pożaru wymaga bowiem zatrudnienia specjalistów potrafiących działać w takiej sytuacji. Statek płonie na całej długości od wysokości ok. 5 m nad linią wodną.
Pożar jest kolejnym poważnym ciosem dla Grupy Volkswagena. Samochody zmierzały na ważny dla koncernu rynek w USA. W warunkach niedoboru komponentów elektronicznych utrata kilku tysięcy pojazdów przeznaczonych dla ważnych klientów oznacza istotne problemy. VW już ograniczył produkcję w niektórych ze swych zakładów, rezygnując z nocnych zmian. Powrót do normalnej skali produkcji jest planowany najwcześniej na drugą połowę 2022.
Pożar Felicity Ace to kolejny przyczynek do dyskusji o sensie produkcji samochodów z napędem elektrycznym i ich bezpieczeństwie. Ma jednak ona ograniczony zasięg ze względu na siłę lobby powołującego się na ekologię dla promowania takich nieekonomicznych, nieefektywnych w eksploatacji i niebezpiecznych pojazdów.