Altair


Autoryzacja


Resetuj hasło

Polacy w Afganistanie

Strategia i polityka, Wojska lądowe, 29 grudnia 2009

Po wizycie w Afganistanie ministra obrony narodowej Bogdan Klicha pojawiły się nowe informacje, dotyczące polskiej misji wojskowej. A także o nadzwyczajnych kosztach tej podróży.

Wyposażenie żołnierzy afgańskich pozostawia wiele do życzenia. Trudno doszukiwać się krętych ścieżek, jakimi polski stalowy hełm z lat osiemdziesiątych XX wieku z orłem bez korony trafił na głowę afgańskiego żołnierza w prowincji Ghazni pod koniec pierwszego dziesięciolecia XXI wieku

Bogdan Klich wyleciał do Afganistanu wieczorem 22 grudnia samolotem Boeing 737, wynajętym w LOT Charters. Rządowy samolot Tu-154 Lux 36. Pułku był niesprawny. Boeing wylądował po 5 godzinach lotu na lotnisku Termez w Uzbekistanie, gdzie na ministra czekał samolot transportowy CASA C-295M (nr boczny 021), który przyleciał z Krakowa specjalnie w celu przewiezienia delegacji z Uzbekistanu do Bagram w Afganistanie (czyli leciał równolegle z Boeingiem wiozącym delegację!). 23 grudnia rano minister przeleciał z Bagram do bazy w Ghazni na pokładzie śmigłowca Black Hawk, a osoby towarzyszące transportowym CH-47 Chinook.

Stąd, zaraz po wylądowaniu, cała delegacja na pokładach dwóch polskich Mi-17 poleciała do odległej o 20 km bazy Four Corners, gdzie służył kapral Michał Kołek (awansowany pośmiertnie ze stopnia starszego szeregowego), który zginął w wyniku bezpośredniego trafienia 19 grudnia, kilka kilometrów od tej bazy, w wyniku zasadzki na siły QRF, zmierzające na pomoc napadniętemu przez talibów polskiemu patrolowi.

Podczas krótkiego pobytu w prowincji Ghazni Bogdan Klich znalazł trochę czasu na życzenia świąteczne i spotkanie opłatkowe z żołnierzami

W analogiczny sposób odbywał się powrót ministra Klicha z Afganistanu, z tą różnicą, że wyczarterowany Boeing w drodze do Warszawy lądował wieczorem 23 grudnia jeszcze na lotnisku w Krakowie, gdzie minister wysiadł. MON nie podało, jakie były koszty czarteru samolotu na potrzeby wizyty i dotykowe koszty związane z miedzylądowaniem. Podobny czarter Boeinga 737 w wersji VIP do rumuńskiego przewoźnika na potrzeby sierpniowej wizyty premiera Donalda Tuska w Afganistanie kosztował - według informacji nieoficjalnej - około 100 tys. dolarów.

Poza kilkugodzinną wizytą w prowincji Ghazni i spotkaniem świątecznym z polskimi żołnierzami, minister Klich spotkał się w Kabulu z władzami Afganistanu i dowodzącym ISAF amerykańskim generałem Stanleyem McCrystalem. W rozmowie wziął udział generał Curtis Scaparrotti, który dowodzi siłami NATO w sektorze wschodnim. W tym sektorze operują Polskie Siły Zadaniowe w Afganistanie.

Rezultatem wizyty są zapowiedzi wzmocnienia potencjału bojowego polskiego kontyngentu i perspektywa skuteczniejszych działań w prowincji Ghzani, za którą odpowiadają Polacy. Efekty rozmów Klich ogłosił 23 grudnia, podczas przesiadki na lotnisku w Uzbekistanie. Zapowiedział, że amerykański dowódca sił ISAF w Afganistanie, gen McCrystal, planuje wzmocnienie Polskich Sił Zadaniowych amerykańskim operacyjnym batalionem w sile około 800 żołnierzy (bardziej prawdopodobna liczba może się mieścić pomiędzy 600 do 800 żołnierzami).

Po wzmocnieniu polskiego kontyngentu w kwietniu przyszłego roku o zapowiedzianych 600 polskich żołnierzy (200 w lutym 2010, a kolejnych 400 wraz z VII zmianą PKW, pod koniec kwietnia 2010 - oficjalna zmiana dowodzenia powinna nastąpić 20 kwietnia 2010), w prowincji Ghazni operowałyby siły w składzie związku taktycznego liczącego około 3000-3200 żołnierzy (około 100 żołnierzy operuje na stałe w bazie lotniczej Bagram, kolejni wchodzą w skład komponentów nie podlegających operacyjnie dowódcy PSZ). Cała Brygadowa Grupa Bojowa nadal nosiłaby nazwę Task Force White Eagle (TF White Eagle) pod dowództwem polskiego generała (obecnie siłami w Ghazni dowodzi generał brygady Janusz Bronowicz).

Armia afgańska składa się obecnie z ok. 78 tys. żołnierzy. Nieznacznie ponad połowa z nich posługuje się bronią tak, jak pokazany na zdjęciu podczas szkolenia strzeleckiego. Żołnierze zawierają z armią kontrakty wieloletnie. W systemie skoszarowanym pełnią służbę pół roku, następnie mają miesiąc wolnego. Większość żołnierzy 3. Brygady z prowincji Ghazni, szeregowych, podoficerów i oficerów, pochodzi z północy. Wykazują się dużą lojalnością i zaangażowaniem na przyzwoitym poziomie. Niektórzy mają za sobą wiele lat żołnierki w dawnej armii afgańskiej, i to pod różnymi sztandarami - walczyli u boku Rosjan lub przeciwko nim. Obecnie nie ma to dla kondycji armii większego znaczenia

Istnieje prawdopodobieństwo, że w obliczu wzmocnienia operacyjnej części sił w prowincji Ghazni swoimi żołnierzami, Amerykanie skierują również wsparcie śmigłowcowe i dedykują dodatkowe elementy rozpoznawcze. W obliczu permanentnych kłopotów z zakupem bsl i brakiem wzmocnienia Samodzielnej Grupy Powietrznej kolejnymi śmigłowcami może to być znaczące poprawienie sytuacji polskich żołnierzy w prowincji.

Wiemy już o skierowaniu do Afganistanu 2 śmigłowców Mi-24W. Trafią one na teatr działań w lutym przyszłego roku - uzupełnią straty śmigłowców szturmowych do pierwotnego stanu 6 sztuk. Jednak pod koniec VII zmiany co najmniej 2 Mi-24 (a być może 3) będą wycofane z kontyngentu dla remontów. Kolejnych śmigłowców w wersji W z mocniejszymi silnikami do skierowania do Afganistanu w kraju już nie ma. Być może rozbity w grudniu Mi-24W po remoncie wróci jednak do służby - jego uszkodzenia nie kwalifikują do kasacji, a wstępny przegląd mówi, że uszkodzenia są znacznie mniejsze, niż początkowo sądzono. Awaryjne lądowanie (wstępna ocena komisji badania wypadków lotniczych mówi o wypadku wskutek błędów pilota) kilkaset metrów od pasa startu było wykonane prawidłowo i ocaliło załogę oraz pasażerów od ran, urazów, a śmigłowiec od kompletnego zniszczenia.

Minister Klich spotkał się w Kabulu z władzami Afganistanu, w tym prezydentem Hamidem Karzajem i ministrem obrony Republiki Abdulem Rahimem Wardakiem. Wardak zasugerował, że prowincja Ghazni mogłaby zostać wzmocniona poprzez przeniesienie do strefy dowodzonej przez Polsków dwóch batalionów (kandaków) 3. Brygady Afganistan National Army-ANA, które dotychczas stacjonują poza prowincją, a wchodzą w skład Brygady, której dowódca i sztab stacjonują w prowincji Ghazni. Etatowo każdy z kandaków liczy około 700 ludzi (rzeczywista obsada liczy nie więcej niż 500-600 osób). Dzięki temu wszystkie jednostki wchodzące w skład afgańskiej 3. Brygady zostałyby skoncentrowane w prowincji Ghazni. Warunkiem realizacji tego przedsięwzięcia jest stworzenie odpowiedniej infrastruktury dla stacjonowania żołnierzy (główna baza 3. Brygady ANA - Vulcan- znajduje się w stolicy prowincji, mieście Ghazni).

Polscy doradcy wojskowi z zespołów OMLT podkreślają wielkie zaangażowanie części oficerów i podoficerów. Wielu z nich, pomimo trudnej służby i bardzo słabych warunków pracy, okazują się dobrymi i ideowymi żołnierzami. Rola dowódców w Afganistanie jest o wiele ważniejsza niż w armiach Zachodu, gdzie funkcjonują zasady i tradycje w funkcjonowaniu armii narodowych

W skład 3. Brygady ANA wchodzą obecnie cztery bataliony (kandaki) piechoty - 1., 2., 3. i 6. batalion wsparcia o numerze 4 (w trakcie formowania) oraz 5. Kandak - logistyczny (stan etatowy 350 żołnierzy, również w trakcie formowania). Cały etat 3. Brygady ANA liczy 4150 żołnierzy. Przewidywane jest stworzenie jeszcze jednego batalionu piechoty (7. kandak). Podstawowym wyposażeniem żołnierzy kandaków 3. Brygady ANA jest broń osobista w postaci broni automatycznej na amunicję kal. 7,62 mm najróżniejszej proweniencji (AK47 we wszelkich możliwych mutacjach, odmianach i pochodzeniu oraz karabiny maszynowe na amunicję kal. 7,62), moździerze, głównie 82-mm oraz granatniki RPG-2 i RPG-7, przeważnie z podstawowymi urządzeniami celowniczymi.

Podstawowym wyposażeniem żołnierzy armii afgańskiej są nieopancerzone samochody typu pick up

Do dyspozycji żołnierzy są samochody nieopancerzone typu pick up Ford Ranger z podstawami do km kal. 7,62 mm, a także trzy wersje Humvee przekazane przez USA: 1025, 1151 oraz 1152. Przy czym najwięcej jest w wersji 1025. Humvee są uzbrojone w broń automatyczną kalibrów od 7,62 do 14,5 mm na obrotnicach. Jednostki wsparcia mają mieć na stanie między innymi ciągnione armaty kalibru 152 mm na podstawach obrotowych. Na razie nie ma ich jednak w arsenale 3. Brygady ANA w prowincji Ghazni. Wsparcie lotnicze, pomimo posiadania przez armię Afganistanu śmigłowców, głównie Mi-8/Mi-17, jest iluzoryczne. Śmigłowce operują głównie na rzecz władz w Kabulu i incydentalnie współpracują z oddziałami poza stolicą.

Najlepiej wyszkolony, ukompletowany etatowo i wyposażony jest 1. kandak 3. Brygady 203. Korpusu ANA. Na przyzwoitym poziomie jest też wyszkolenie 3. kandaku oraz dowództwo Brygady. Polacy mają w prowincji Ghazni 3 zespoły OMLT (Operational Mentoring-Liaison Team, Operacyjny Zespół Doradczo-Łącznikowy), jeden poziomu brygadowego, a 2 poziomu batalionowego. Od VII zmiany będą funkcjonowały 2 kolejne zespoły doradcze na poziomie batalionów oraz jeden zespół szkolenia jednostek policyjnych, nadal najsłabszego ogniwa bezpieczeństwa w Afganistanie.

Podczas przesiadki w Uzbekistanie z polskiej CASA C-295M do Boeinga 737 czarterowego od LOT-u minister Klich ogłosił wyniki rozmów w Kabulu i Bagram z władzami Afganistanu i dowodzącymi misją ISAF. W tle C-295M o numerze bocznym 021. Samolot nie wracał do kraju. Załoga udała się w misję do nieokreślonego miejsca / Zdjęcia: Janusz Walczak


Drukuj Góra
www.altair.com.pl

© Wszelkie prawa zastrzeżone, 2007-2024 Altair Agencja Lotnicza Sp. z o. o.