Wczoraj na lotnisku w Dortmundzie Boeing B737-800, należący do Air Berlin został zmuszony do przerwania startu. Samolot nie zdołał wyhamować przed końcem pasa, jednak nikomu nic się nie stało.
Samolot leciał do Las Palmas na Kanarach. Na pokładzie było 165 pasażerów i 6 członków załogi.
W trakcie startu pilot stwierdził, że wskazania jego prędkościomierza różnią się od danych z urządzenia drugiego pilota. W związku z niemożliwością określenia odpowiedniej prędkości startu, załoga przerwała manewr i rozpoczęła hamowanie.
Według dotychczasowych ustaleń, ze względu na silny wiatr hamowanie przeciągnęło się i maszyna zatrzymała się zaraz za pasem startowym, przy czym przednie koła zaryły się w trawie, okalającej lotnisko.
Na szczęście żaden z pasażerów i członków załogi nie odniósł obrażeń. Nie stwierdzono również poważnych uszkodzeń samolotu. Ruch na lotnisku został jednak wstrzymany na okres usuwania maszyny z pasa startowego. Pasażerowie polecieli na Kanary innym, podstawionym samolotem.
To już drugi, podobny przypadek z udziałem B737 w ciągu ostatnich kilkunastu dni. 22 grudnia identyczna maszyna American Airlines nie zdołała wyhamować w czasie lądowania w Kingston na Jamajce, z powodu silnego deszczu. Po opuszczeniu pasa, złożyła się lewa goleń podwozia głównego, poważnie uszkodzony został również nos maszyny, który niemal wpadł do oceanu. Nikt nie zginął, jednak wielu pasażerów hospitalizowano.