Czechy przyznały, że organizowane przez nie dostawy amunicji artyleryjskiej dla Ukrainy są opóźnione. Prawie 50% zakupionych w Afryce i Azji przez Czechoslovak Group (CSG) komponentów jest niskiej jakości. Nie można ich wysłać na Ukrainę bez dodatkowej obróbki i uzupełnienia kompletacji. Problemem są też ceny, które rosną z powodu dużego zapotrzebowania ze strony pogrążonej w wojnie Ukrainy.
Cytowany przez Financial Times właściciel i szef CSG Michał Strnad poinformował, że w ramach kierowanej przez Czechy inicjatywy zakupu amunicji dla Kijowa jej dostawy rozpoczną się w czerwcu. Zapewnił, że mimo problemów przedsiębiorstwo wywiąże się ze zobowiązań.
W kwietniu 2024 Czechy ogłosiły, że znalazły dla Ukrainy ponad milion sztuk amunicji artyleryjskiej, głównie kalibru 155 mm. Na początku maja Czechy ogłosiły, że zebrały pieniądze jedynie na połowę zamówienia. .
Strnad podkreślił, że w Europie nie ma już dostępnej amunicji. Dodał, że europejscy producenci mają zamówienia na najbliższe 8 lat, mimo wzrostu mocy produkcyjnych. Nawet jeśli wojna na Ukrainie zakończy się w najbliższym czasie, także CSG będzie miała ogromne zamówienia na amunicję wynikające z potrzeby uzupełnienia rezerw strategicznych państw NATO.
Władze Czech wystąpiły z inicjatywą zakupu amunicji dla Sił Zbrojnych Ukrainy, gdy okazało się, że sytuacja na froncie jest coraz bardziej korzystna dla Rosji. Wiele państw zachodnich podpisało z Pragą memorandum w sprawie podziału środków na ten program. Jak jednak stwierdziła w niedawnym wywiadzie dla Euractiv czeska minister obrony Jana Chernokhova, dotychczas tylko 4 państwa przekazały obiecane kwoty: To Dania, Holandia, Portugalia i Kanada. W związku z tym czeska minister wezwała do realizacji zobowiązań pozostałe państwa. Dodała, że dotyczy to szczególnie tych, którzy podpisali memorandum. Wcześniej szef czeskiego rządu, Petr Fiala, zapowiedział na czerwiec dostawę kilkudziesięciu tysięcy pocisków dla SZU.