Altair


Autoryzacja


Resetuj hasło

Petelicki i Szeremietiew o Klichu

Strategia i polityka, 30 kwietnia 2010

Pozostający ministrem obrony narodowej Bogdan Klich udziela sprzecznych informacji, z których wynika, że nie orientuje się, co dzieje się w podległych mu jednostkach i z podległymi mu najwyższej rangi dowódcami. Niektóre wypowiedzi Klicha podsumował gen. Sławomir Petelicki i wiceminister ON Romuald Szeremietiew.

Twórca i pierwszy dowódca jednostki GROM, gen. Sławomir Petelicki wystosował wczoraj list otwarty do posłów i senatorów. Jest to krótka odpowiedź na liczne wystąpienia Bogdana Klicha, tłumaczące udział (lub brak udziału) MON w przygotowaniach do wizyty Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego w Katyniu 10 kwietnia 2010. Gen. Petelicki, który już wcześniej w dramatycznym apelu domagał się natychmiastowej dymisji B. Klicha, pisze w nim:

Tuż przed wizytą premiera W. Putina na Westerplatte, występując w TVP24 minister ON Bogdan Klich powiedział, że Rosja jest naszym wrogiem. W związku z tym Sekretarz Stanu w MON gen. Czesław Piątas, który studiował w ZSRR jest dla MON bardzo cenny, bo zna taktykę wroga!

Na teren wroga minister ON wysłał 10 kwietnia br. dowódców wszystkich rodzajów wojsk z Szefem Sztabu Generalnego Wojska Polskiego na czele i teraz udaje, że nie wiedział, iż oni wszyscy tam lecą. Raz twierdzi, że dowiedział się o tym prywatnie od śp. generała Franciszka Gągora, a następnie przypomina sobie, że dostał pismo z Kancelarii Prezydenta.

Z tego wynika, że minister ON nie troszczył się o najwyższych dowódców wojskowych i nie interesowało go, jakimi środkami udadzą się oni na wrogi, jego zdaniem, teren. Nie zapewnił im wcześniej ochrony kontrwywiadowczej, o czym mówił we wczorajszym programie Moniki Olejnik Kropka nad i, przyznając, że oficerowie Służby Kontrwywiadu Wojskowego przylecieli na miejsce katastrofy 10 kwietnia wieczorem.

Minister ON nie czuł potrzeby niezwłocznego udania się na miejsce, gdzie zginęli podlegli mu dowódcy wojskowi i wspólnie ze swoim rosyjskim odpowiednikiem pokierowania akcją na miejscu katastrofy.

W dzisiejszym wystąpieniu sejmowym Bogdan Klich przyznał się, że składał raporty kontrwywiadowi wojskowemu ze spotkań z niezależnym ekspertem - absolwentem amerykańskich kursów dotyczących zarządzania ryzykiem i ochrony infrastruktury krytycznej państwa. Nie powiedział przy tym, że zaproponował ekspertowi przejście na Ty. Dziękował mu kilkakrotnie przy świadkach i SMS-ami (które są zachowane) za okazaną pomoc oraz wsparcie.

Czy taki minister zasługuje na zaufanie premiera, pozostawiam ocenie Państwa.

W swym piśmie Petelicki odnosi się do sejmowego wystąpienia Bogdana Klicha, w którym ten kwestionował wiarygodność generała ze względu na jego związaną ze strukturami PRL przeszłość. B. Klich zaprzeczył też prowadzeniu rozmów z Petelickim na temat sytuacji po katastrofie samolotu C295M.

O roli Bogdana Klicha w pierwszych godzinach i dniach po katastrofie mówił kilka dni temu przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, Edmund Klich, wysłany na czele komisji badającej przyczyny wypadku do Rosji: - Nie mieliśmy żadnego wsparcia. Na moją prośbę do ministra Klicha, że nie mam jeszcze tłumacza, dostałem odpowiedź: To co pan robi tam od trzech dni. Pan powinien go sobie załatwić. Edmund Klich powiedział też, że pobyt w Moskwie musiał finansować z własnej kieszeni, a minister Bogdan Klich zmuszał go do działań niezgodnych z prawem. Mówił też, że pracujący w Rosji specjaliści byli odcięci od informacji z kraju. Nie mieli nawet środków łączności specjalnej.

- Ja wiem kto teraz robi larum. Ludzie odpowiedzialni za katastrofę chcą wszystko zwalić na pilotów - powiedział Edmund Klich w rozmowie z TVN24. A piloci to byli ci, którzy na końcu łańcucha zbierają błędy wszystkich. A błąd jest w systemie. Lotnictwo państwowe pozostaje w permanentnym kryzysie. Wypadek CASA, Bryzy, Mi-24, czy Kani to wszystko wypadki systemowe. Nie naprawiono systemu po katastrofie CASA. Wprowadzano zalecenia, a ich wykonanie jest fikcją. Zrobiono kursy tygodniowe i uznano, że problem jest rozwiązany. Zresztą to były raczej informacje niż szkolenie.

- Gdyby w lotnictwie cywilnym takie wypadki, z takimi przyczynami, doprowadzały do takich sytuacji, to byśmy mieli jedną katastrofę na tydzień. W lotnictwie cywilnym są procedury i tych procedur się nie przekracza - podsumował Edmund Klich.

Edmund Klich nie jest już przewodniczącym komisji badającej przyczyny wypadku pod Smoleńskiem. Pozostał akredytowanym przedstawicielem Polski przy rosyjskiej komisji badającej przyczyny katastrofy prezydenckiego Tu-154M. Miejsce E. Klicha zajął minister SWiA Jerzy Miller - człowiek bez jakiegokolwiek doświadczenia w zakresie badania wypadków lotniczych. Minister Miller to osoba odpowiedzialna m.in. za funkcjonowanie BOR, a więc zainteresowana, podobnie jak Bogdan Klich, który pierwotnie komisję powołał i ma zatwierdzić jej raport, uniknięciem odpowiedzialności za popełnione błędy.

Dymisji Bogdana Klicha domaga się wielu polityków i byłych wojskowych, w tym poseł Ludwik Dorn i były wiceminister ON Romuald Szeremietiew. - Powodów odwołania ministra Klicha znalazłbym bardzo wiele, ale chciałbym się skupić na jednym: mieliśmy do czynienia w ciągu ostatnich dwóch lat z serią katastrof lotniczych, które nie zdarzyły się w czasach pokoju siłom zbrojnym żadnego innego państwa - powiedział Dorn informując o specjalnym piśmie wystosowanym do premiera Donalda Tuska. - Pan minister Klich po katastrofie Bryzy najpierw mówił, że pilotom zabrakło żołnierskiego szczęścia, potem, że wypadek to wina ich nonszalancji. Nonszalancja to zresztą ulubione słówko ministra Klicha. Używał go także po ogłoszeniu raportów w sprawie katastrof C295M i Mi-24. Tak jakby nie przyjmował do wiadomości, jak poważny kryzys panuje w polskim lotnictwie, szkoleniu pilotów - podsumował poseł Dorn.

Z kolei Romuald Szeremietiew pisze na portalu prawica.net: Wśród zadań wykonywanym przez resort obrony jest realizacja transportu powietrznego najważniejszych osób w państwie, tj. Prezydenta RP, Prezesa Rady Ministrów, Marszałka Sejmu i Senatu, ministrów, członków delegacji rządowych. Wszystkie zagadnienia związane z transportem lotniczym, bezpieczeństwo przelotów, wybór lądowisk, w tym lądowisk zapasowych, dopełnienie formalności ochrona i kontrola przelotu, startu i lądowania znajdują się w gestii służb podległych ministrowi obrony narodowej. Minister ON posiada narzędzia niezbędne do wykonania powyższych zadań.

W przypadku przelotu delegacji pod przewodnictwem prezydenta RP do Smoleńska mamy następującą sytuację:

1. Przelot licznej delegacji, składającej się z bardzo ważnych osób, realizowano przy pomocy zaledwie dwu samolotów (Tu-154, Jak-40).

2. Na lotnisko docelowe wysłano grupę funkcjonariuszy BOR, ale nie było służb MON badających warunki lądowania samolotu z prezydentem RP. Nie było na lotnisku ekip kontrwywiadu wojskowego i ABW.

3. Min. Klich zapewniał, że załoga Tu-154 wybrała dwa zapasowe lotniska (Mińsk i Witebsk), To nie może odpowiadać prawdzie skoro nie było na wymienianych lotniskach żadnych polskich służb. Nic o takim wyborze nie wiedział BOR. Nic o tym nie wiedziała strona rosyjska.

4. Brak polskich służb monitorujących lądowanie samolotu przyczynił się pośrednio do katastrofy. Nieobecność służb kontrwywiadu sprawiła, że po katastrofie strona polska nie mogła zabezpieczyć nośników elektronicznych danych z rozbitego samolotu. Znalazły się one w rękach rosyjskich. Zapewnienia min. Klicha, że mimo tego nie doszło do wycieku informacji ważnych dla bezpieczeństwa państwa nie wydają się wiarygodne.

Uwzględniając powyższe można wnosić, że przy organizacji i realizacji lotu do Smoleńska doszło do poważnych nieprawidłowości bez względu na stan jakichkolwiek procedur obowiązujących MON.

Bogdan Klich pozostaje ministrem ON. Na swoich stanowiskach pozostają też wszyscy dowódcy odpowiedzialni za doprowadzenie do zapaści w szkoleniu polskich lotników wojskowych, w tym szef sztabu Sił Powietrznych gen. Krzysztof Załęski i odpowiedzialny za szkolenie gen. Anatol Czaban. Gen. Czaban bierze nawet aktywną rolę w akcji dezinformacyjnej po katastrofie Tu-154M, w szczególności oskarżając wojskowych, którzy już wcześniej ostrzegali o fatalnym stanie bezpieczeństwa i szkolenia, o niekompetencję i złe intencje (m.in. donosicielstwo). W tej sytuacji mało prawdopodobne jest wskazanie rzeczywistych przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem i wprowadzenie zmian w MON w niezbędnej skali, a odpowiedzialność za tę sytuację i jej następstwa bierze sam Donald Tusk.

W składzie delegacji udającej się na uroczystości do Katynia początkowo pod numerem 5. był Pan Bogdan KLICH, Minister Obrony Narodowej. Ostatecznie u boku pana prezydenta resort obrony reprezentował Stanisław Jerzy Komorowski, wiceminister obrony narodowej. 16 kwietnia wiceminister Komorowski został pochowany na warszawskich Powązkach. Nad jego grobem przemawiał minister Bogdan Klich.

Rząd w swych wyjaśnieniach na temat katastrofy Tu-154M pod Smoleńskiem najwięcej miejsca poświęcił sprawnej organizacji pogrzebów jej ofiar - nowej polskiej specjalizacji. O odpowiedzialności za największą tragedię we współczesnej historii Polski na razie w ogóle nie ma mowy. I nikt się do niej nie poczuwa.

Drukuj Góra
www.altair.com.pl

© Wszelkie prawa zastrzeżone, 2007-2024 Altair Agencja Lotnicza Sp. z o. o.