Holendrzy w corocznym raporcie ministerstwa obrony na temat projektów realizowanych na rzec sił zbrojnych ujawnili, że zrezygnowali z integracji pocisków manewrujących Tomahawk z okrętami podwodnymi. Taki oręż miał trafić na obecnie używane jednostki Koninklijke Marine (marynarki wojennej) typu Walrus i nowo zamówione typu Orka w związku z budową narodowych zdolności do uderzeń na duże odległości.
Za powodem takiej decyzji stoi wysoka cena wznowienia produkcji Tomahawków w odmianie UGM-109E odpalanej z wyrzutni torpedowych. Drugim argumentem jest natomiast ryzyko opóźnień związane ze wznowieniem produkcji tych pocisków.
W związku z tym Holendrzy pozostaną przy chęci zakupu Tomahawków w odmianie RGM-109E odpalanej z wyrzutni pionowych okrętów nawodnych. Pociski mają trafić na fregaty obrony powietrznej i dowodzenia typu De Zeven Provinciën i ich przyszłych następców.
Przypomnijmy, że Holandia uzyskała od Departamentu Stanu zgodę na zakup 163 pocisków w odmianie Tomahawk Block V 12 Block. W planach jest jednak nie tylko pozyskanie efektorów, lecz zbudowanie całego systemu rażenia, w tym zdolności do targetingu, poprzez utworzenie w bazie Volkel centrum Joint Target Support Center.
Rezygnacja Holandii z pocisków manewrujących z OP to ważna informacja również z punktu widzenia Marynarki Wojennej RP, która poszukuje nowych jednostek w programie Orka. Jedną z oczekiwanych zdolności jest wystrzeliwanie pocisków manewrujących z wyrzutni torpedowych (Zielone światło dla holenderskich Tomahawków, 2025-04-28).