Ukraińskie lotnictwo wojskowe ma coraz większe problemy z dostępem do części zamiennych do myśliwców MiG-29 i Su-27 oraz śmigłowców Mi-8 i Mi-24, które nadal są aktywnie wykorzystywane w wojnie z Rosją. Jedynym źródłem takich części są przedsiębiorstwa rosyjskie. Tymczasem od połowy lat 2010., gdy Ukraina zerwała powiązania kooperacyjne i wprowadziła embargo na komponenty z FR, ich legalny zakup stał się niemożliwy.
W tej sytuacji przedsiębiorstwa odpowiedzialne za gotowość ukraińskich wojskowych statków powietrznych do realizowania misji próbują przemycać potrzebne komponenty z Rosji. Częściowo odbywa się to bezpośrednio przez granicę, a w większości poprzez państwa trzecie, głównie sąsiadujące z FR. Rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa Rosji (FSB) twierdzi, że wielokrotnie uniemożliwiała takie dostawy na Ukrainę. Ich łączna wartość była w 2024 szacowana nieoficjalnie na ponad miliard rubli (ok. 50 mln PLN).
Według FSB, schemat przemytu obejmował z reguły wykorzystanie terytorium państw sąsiadujących z Rosją i partnerów gospodarczych do tranzytu zakazanych produktów. W przestępcze schematy zaangażowane były międzynarodowe grupy składające się z obywateli Ukrainy i szeregu krajów zachodnich. FSB twierdzi, że ważną rolę w tym procederze odgrywa Ukrainka, kierująca kilkoma przedsiębiorstwami (nie ujawniono jej nazwiska). Została ona umieszczona na liście osób poszukiwanych przez rosyjskie służby.
Warto zauważyć, że problem z dostępem do rosyjskich części zamiennych mają polskie przedsiębiorstwa zajmujące się obsługą sprzętu lotniczego pochodzącego jeszcze z czasów sowieckich. W ich przypadku dodatkowym problemem są certyfikaty rosyjskich producentów, niezbędne do zastosowania pozyskiwanych komponentów w pracach serwisowych i remontowych (dla Ukrainy nie jest to istotny problem). Ich uzyskanie jest praktycznie niemożliwe wobec sankcji nałożonych przez UE i Polskę na Rosję w tym zakresie.