Irańska korweta Alvand wpłynęła dzisiaj w Kanał Sueski, by wziąć udział w ćwiczeniach na Morzu Śródziemnym. Wywołało to ostre protesty Izraela.
Alvandowi towarzyszy okręt zaopatrzeniowy Kharg. Mają one wziąć udział w ćwiczeniach wspólnie z jednostkami syryjskimi. Według oficjalnych zapewnień władz irańskich, na pokładzie znajdują się również kadeci, a pobyt na Morzu Śródziemnym potrwa rok.
Cel misji był znany już od kilku tygodni. Przedsięwzięcie wywołało gwałtowny protest Tel-Awiwu. Okazał się on nieskuteczny. Władze Egiptu nie przeszkodziły irańskim jednostkom w przejściu Kanału Sueskiego - w myśl obowiązujących umów międzynarodowych, można byłoby to zrobić wyłącznie w czasie wojny. Tym bardziej, że Teheran zadeklarował, że jednostki nie transportują broni, materiałów rozszczepianych i chemikaliów.
Przedstawiciele Izraela uznali operację irańską za prowokację. Faktem jest, że żaden z okrętów wojennych republiki islamskiej nie wpłynął na Morze Śródziemne od rewolucji 1979. Z drugiej jednak strony jednostka nie stanowi poważnego zagrożenia dla bezpieczeństwa tego kraju. Pomijając bardzo słabe uzbrojenie przeciwlotnicze, Alvand ma nikłe szanse na pokonanie któreś z 3 izraelskich korwet typu Saar 5 w bezpośrednim starciu. Ocenia się np., że ich uzbrojenie przeciwlotnicze zapewnia zniszczenie względnie nowoczesnych pocisków C-802, gdy Irańczycy nie mają dużych szans, by unieszkodliwić izraelskie Harpoony.