Minister obrony był typowany na przyszłego kanclerza Niemiec. Skandal z plagiatem pracy doktorskiej (zobacz: Plagiat niemieckiego ministra) złamał jednak doskonale zapowiadającą się karierę.
Zu Guttenberg poinformował dzisiaj o swojej rezygnacji. 39-letni polityk podziękował zwykłym obywatelom Niemiec, członkom partii chadeckich, a także osobiście kanclerz Angeli Merkel za wsparcie, (...) wielkie zaufanie i zrozumienie. Podziękował również żołnierzom, za to, że nakłaniali go do pozostania na stanowisku, nawet dzisiejszego dnia. Mimo tego rezygnuje, bo choć lubi walkę, osiągnął granice wytrzymałości.
Faktem jest, że przeprowadzone badania opinii publicznej wykazały, iż większość Niemców uznała skopiowanie obcych prac w rozprawie doktorskiej zu Guttenberga za rzecz mało istotną i nie będącą podstawą do ustąpienia ze stanowiska. Fakt kradzieży - tyle, że własności intelektualnej - i niehonorowego postępowania nie budzi już więc istotnych sprzeciwów za Odrą, a winnego wspiera i rozumie sama kanclerz RFN.
Zupełnie inaczej sprawę tę oceniły władze Uniwersytetu Bayreuth. W ubiegłym tygodniu odebrały politykowi stopień doktora.
Na tym tle rezygnacja niemieckiego ministra jest - mimo wszystko - objawem odwagi i szacunku dla samego siebie. Wypadałoby życzyć sobie, by i w Polsce na podobny czyn zdecydowaliby się ludzie, poddani ostrej i uzasadnionej krytyce.