28 marca amerykańskie samoloty skutecznie zaatakowały 3 małe jednostki libijskiej straży przybrzeżnej w porcie w Misracie, po ostrzelaniu przez nie cywilnego statku.
Według wczorajszego, oficjalnego komunikatu amerykańskiej marynarki wojennej, po otrzymaniu informacji o ostrzeliwaniu statku handlowego w porcie w Misracie przez 12-metrowy kuter patrolowy straży przybrzeżnej Vittoria oraz dwie mniejsze łodzie, zdecydowano się na ich zniszczenie.
W stronę portu skierowano samolot morski P-3C Orion, który wystrzelił w kierunku Vittorii pocisk AGM-65F Meverick. 136-kilogramowa głowica zniszczyła jednostkę. Kuter nie zatonął, jednak musiał zostać odholowany w stronę portu wojennego.
Dwie mniejsze łodzie zostały natomiast ostrzelane pociskami kalibru 30 mm z samolotu szturmowego A-10. Jedna z motorówek zatonęła, drugą opuściła załoga.
Dowodzenie akcją wziął na siebie niszczyciel USS Barry, który zapewnił również dane z rozpoznania radiolokacyjnego.
Był to pierwszy przypadek ataku na jednostki morskie sił rządowych. Libijska marynarka wojenna i straż przybrzeżna zostały zdezorganizowane przez lutową rewoltę. Oficerowie marynarki z portów na wschodzie kraju zadeklarowali przyłączenie się do buntu. Jednostki z zachodu nie przejawiały natomiast większej aktywności. Do niedawna.
Istnieją co prawda informacje o ostrzeliwaniu podstołecznych miejscowości przez małe jednostki z Trypolisu już pod koniec lutego, jednak są to dane, oparte wyłącznie na relacjach mieszkańców.
Wiadomo natomiast z całą pewnością, że rządowe łodzie patrolowe blokowały port w Misracie (zobacz: Rafale zniszczył Galeba), jednak nie były atakowane, dopóki nie otwierały ognia. Doniesienia agencyjne wskazują, że libijskie okręty uaktywniły się również w czasie bitwy pod Bin Dżawad (zobacz: Starcie o Bin Dżawad), wspierając bronią pokładową siły lądowe i wysadzając małe desanty.