8 amerykańskich żołnierzy i dwóch afgańskich policjantów zginęło wczoraj po eksplozji silnego ładunku wybuchowego w prowincji Kandahar. Siły koalicyjne straciły w bieżącym roku 199 zabitych.
Ładunek wybuchowy o dużej sile umieszczono w kontenerze, ok. 20 km od granicy z Pakistanem, na terenie dystryktu Shorabak, w prowincji Kandahar. Kiedy zbliżyli się do niego amerykańscy żołnierze i afgańscy policjanci, ładunek został zdetonowany. Zginęło 8 żołnierzy i 2 policjantów. Według gen. Abdula Razeqa, dowódcy straży granicznej prowincji Kandahar, kontener służył do przemytu broni zza granicy.
Wczorajsze straty były największymi w amerykańskim, 130-tysięcznym kontyngencie od 27 kwietnia, kiedy oficer afgańskich wojsk rządowych otworzył niespodziewanie ogień na terenie ośrodka szkoleniowego. Zabił 8 żołnierzy i jednego pracownika cywilnego.
Od początku roku w Afganistanie zginęło 199 żołnierzy zagranicznych. To mniej więcej tyle, co rok wcześniej, kiedy do końca maja zginęło 220 żołnierzy. W poprzednich latach liczby te były dwu-, trzykrotnie mniejsze.
Koniec maja oznacza również rozpoczęcie działań partyzanckich na dużą skalę. Osiągają one swoje apogeum między czerwcem a sierpniem. Od września daje się wyraźnie odczuć zmniejszenie liczby ataków.
Dotychczasowe straty każą przypuszczać, że koalicji nie udało się złamać sił partyzantów, mimo sprowadzenia dodatkowych jednostek i optymistycznych deklaracji polityków oraz wojskowych. Prawdziwym testem skuteczności działań sił rządowych i interwencyjnych, będą dopiero miesiące letnie.