Tuż przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi i prezydenckimi aż 54% Egipcjan domaga się anulowania układu pokojowego z Izraelem, tylko 20% z nich ma pozytywny stosunek do USA, a 2 na 3 nie ufa prezydentowi Barackowi Obamie.
Efektem trwającego od pół roku buntu odrzuconej młodzieży w krajach Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu, zwanego arabską wiosną, jest osłabienie pozycji Egiptu jako kluczowego stabilizatora układu militarno-politycznego stworzonego przez USA w całym regionie. Takie są rezultaty badania opinii publicznej Egiptu, które przynosi Council on Foreign Relations, a publikuje opiniotwórczy kairski tygodnik Al Ahram Weekly. 43% Egipcjan objętych ankietą uważa, że stosunki ich kraju z USA nie powinny być tak bliskie, jak do tej pory, a 40% twierdzi, że powinny one zostać utrzymane na dotychczasowym poziomie. Tylko 15% indagowanych życzy sobie znacznego pogłębienia relacji Kair - Waszyngton po ustabilizowaniu sytuacji politycznej w Egipcie.
Co ważne, 77% Egipcjan sądzi, że rezygnacja Hosni Mubaraka była dobrym wydarzeniem w historii kraju. 7 na 10 zapytanych twierdzi, że Bractwo Muzułmańskie odgrywa i odegra pozytywną rolę w wydarzeniach politycznych. 9 na 10 jest przekonanych o wielkiej pozytywnej roli sił zbrojnych w kraju.
Jednak najważniejsza dla mieszkańców tego 85-milionowego kraju jest pogarszająca się gwałtownie sytuacja ekonomiczna. Straty poniesione przez branżę hotelarsko-turystyczną szacowane są na ponad miliard USD. Dane na ten temat zebrał i ujawnił niedawno, podczas debaty ekspertów na temat efektów arabskiej wiosny, zorganizowanej przez Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, były ambasador RP w Egipcie, Grzegorz Dziemidowicz. Podał on, że zasoby finansowe Egiptu zmniejszyły się z 36 mld USD do 28 mld, a na przeżycie do końca 2011 Kair potrzebować będzie 25 mld USD. Należy więc sądzić, że świeżo odrodzonej demokracji potrzebna będzie pomoc, zwłaszcza Unii Europejskiej lub USA. Egipt sprowadza do 40% żywności z zagranicy. Z punktu widzenia inżynierii sprawowania władzy najciekawsze jest to, że płacę utraciło ponad 400 tys. agentów i współpracowników tajnej policji reżimu Mubaraka.
To wszystko jest poważnym wyzwaniem politycznym i strategicznym dla USA i Izraela. Niedawno jeden z poważnych magazynów ekonomicznych Państwa Hebrajskiego - Marker - analizując wydarzenia w Egipcie zauważył, że przełoży się to na astronomiczny wzrost wydatków na izraelskie bezpieczeństwo. Pismo przewidywało, że nadwyżka budżetowa Izraela z końca 2010 - 20 mld USD zostanie pochłonięta przez nowe programy bezpieczeństwa kraju. I nie starczy to na zapełnienie wielu nowych dziur.
25 maja 2011 Kair, wbrew protestom izraelskim, otworzył dotychczas mniej lub bardziej szczelną granicę z Egiptu z palestyńską Strefą Gazy (oczekuje się, że we wrześniu 2011 Narody Zjednoczone oficjalnie uznają powstanie Państwa Palestyńskiego). 2 czerwca 2011 wysadzono rurociąg dostarczający gaz z Egiptu do Izraela. Połączenie naprawiono, jednak przepływu naturalnego gazu nadal nie uruchomiono.
Stosunki na linii Kair - Waszyngton tak bardzo się pogorszyły, że do Egiptu przybyła w końcu czerwca 2011, aby rozeznać sytuację, wysokiej rangi delegacja Senatu USA kierowana przez wpływowego republikanina - Johna McCaina, któremu towarzyszył niezależny demokrata i jego przyjaciel - Joseph I. Liberman, szef senackiej komisji bezpieczeństwa krajowego. Co ciekawe, McCain i Liberman w pierwszej kolejności spotkali się z najwyższą rangą egipską osobistością wojskową - marszałkiem Mohamedem Husseinem Tantawim - przewodniczącym Najwyższej Rady Sił Zbrojnych. McCain w wywiadzie dla Al Ahram Weekly wyraźnie oświadczył, że w interesie USA nie jest powstanie w Egipcie reżimu, który zachowałby się wrogo wobec polityki amerykańskiej. Obiecał przy tym pomoc gospodarczą Stanów Zjednoczonych i wsparcie dla rozwoju średnich i mniejszych przedsiębiorstw egipskich przez kapitał amerykański. Skrytykował przy tym brak zrozumienia znaczenia właściwego rozwoju spraw egipskich w łonie administracji prezydenta Obamy. Część obecnie wolnej prasy kairskiej skomentowała rozmowy McCaina w Kairze, publikując karykaturę czarownicy podającej małemu oseskowi egipskiemu zatrute jabłko...
W Egipcie mówi się, że spotkanie duetu McCain - Liberman oznaczać może namaszczenie marszałka Tantawiego przez amerykańskich konserwatystów na kandydata na przyszłego prezydenta Egiptu i eksponenta interesów militarnych USA. Co jednak - w świetle nastrojów społeczeństwa egipskiego - wcale nie musi oznaczać jego sukcesu wyborczego.