Wobec kolejnych doniesień o pęknięciach struktur skrzydeł Airbusów A380, EASA nakazała ich przeglądy. Zostanie im poddanych najpierw 9, a w ciągu kolejnych tygodni 21 z 67 obecnie eksploatowanych samolotów tego typu.
Jako pierwsze o pęknięciach struktur skrzydeł największych samolotów pasażerskich świata doniosły australijskie linie Qantas w październiku 2010. Spękania zauważono najpierw na samolocie, którego silnik rozpadł się w powietrzu (MSN14). Początkowo podejrzewano więc, że to skutek tego wydarzenia. Gdy pęknięcia stwierdzono w kolejnym samolocie, inżynierowie linii zażądali dokonania specjalnych przeglądów.
W piątek, 20 stycznia EASA (European Aviation Safety Agency) wydała dyrektywę, by przeprowadzić badania najdłużej eksploatowanych A380 celem ustalenia, czy występują w nich nowego rodzaju pęknięcia, bez czekania na standardowe przeglądy. Agencja wyraziła obawę, że jeśli ewentualne pęknięcia nie zostaną wykryte niezwłocznie, mogą stanowić zagrożenie dla integralności konstrukcji, a tym samym - bezpieczeństwa lotów. Nowego rodzaju pęknięcia, wykryte w A380, są według EASA groźniejsze niż te znalezione w żebrach nasady skrzydeł A380 linii Qantas, w którym 4 listopada 2010 rozpadł się silnik. Pojawiają się one na wspornikach (o przekroju L) łączących wewnętrzną strukturę skrzydeł z ich pokryciem, w centralnych częściach skrzydeł, w rejonie między gondolami silników.
W każdym skrzydle A380 znajduje się ok. 2 tysiące feralnych łączników (30-40 na żebro, których w skrzydle jest 60) o długości ok. 20 cm. Pęknięcie pojedynczych części nie jest więc groźne dla konstrukcji, ale w przyszłości podobne uszkodzenia mogą stanowić problem. Specjaliści Airbusa znaleźli nowy rodzaj pęknięć w jednym z kontrolowanych samolotów, który przeszedł zwykły przegląd 10 dni wcześniej. Z kolejnych 9 poddanych przeglądowi, tylko w jednym znaleziono podobne uszkodzenia.
Kontrola wnętrza skrzydeł A380 jest stosunkowo prosta. Wymaga jednak opróżnienia integralnych zbiorników z paliwa. Do przeglądu są wykorzystywane m.in. otwory drenażowe. Gdy zostanie znaleziony pęknięty wspornik, należy go wymontować i zamienić na nowy. To też jest proste technicznie, ale bardziej czasochłonne. Może potrwać nawet kilka dni.
Airbus prowadzi obecnie analizy dotyczące przyczyn zaistniałej sytuacji. Prototypy A380 przeszły wnikliwe testy naziemne i w locie, w trakcie których nie wystąpiły uszkodzenia podobne do wykrytych w samolotach seryjnych. Nie wiadomo, jakie nieprzewidziane przez konstruktorów obciążenia doprowadziły do pęknięć wsporników. Być może przyczyna leży w procesie montażu pokrycia do struktury wewnętrznej skrzydeł, który wywołuje zbyt duże naprężenia (skrzydła seryjnych A380 powstają w brytyjskim Broughton). Jeśli okaże się to prawdą, feralne elementy nie będą musiały być przeprojektowywane, a zmiany zostaną wprowadzone jedynie w procesach technologicznych.
Dyrektywa EASA dotyczy 20 A380 należących do Singapore Airlines, Air France-KLM i Emirates Airline. Operatorzy muszą przeprowadzić w ciągu 4 dni wizualne inspekcje samolotów, które wykonały już ponad 1800 lotów, a w ciągu 6 tygodni A380, które wykonały ponad 1300 operacji. Gdy zostaną znalezione pęknięcia, Airbus ma dokonać odpowiednich napraw.
W eksploatacji znajduje się obecnie 67 A380. Wymaganie szybkiego przeglądu dotyczy 9 z nich. W ciągu 6 tygodni przebadanych musi być 21 kolejnych.
Przedstawiciele Singapore Airlines już zapowiedzieli, że badania ich samolotów (10 z 15 posiadanych) rozpoczną się 24 stycznia, nie wpłyną na zmiany rozkładu lotów. Podobnie ma być w wypadku A380 należących do Air France-KLM, które rozpoczną przeglądy za 6 tygodni. Najwięcej A380, bo aż 20 (z 90 zamówionych) mają Emirates Airlines. Inspekcja każdego z nich nie potrwa dłużej niż 24 godziny. Także w tym wypadku przeglądy nie powinny zakłócić rozkładu lotów. Dopiero ewentualna konieczność dokonania napraw może zmienić tę sytuację.
Korean Air, które eksploatują 5 A380, już dokonały ich specjalnych przeglądów. Użyto do tego urządzeń mikroskopowych. Nie znaleziono żadnych uszkodzeń, ale badania będą kontynuowane.