US Coast Guard poinformowała, że ok. 200 km od Tampy na Florydzie do wód Zatoki Meksykańskiej wpadła dwusilnikowa Cessna 421. Jej pilot zginął.
Dwusilnikowa Cessna 421C przez ponad 3 godziny krążyła z nieprzytomnym pilotem nad wodami Zatoki Meksykańskiej (ilustracja: fightaware.com) na wysokości 7,5-10,5 km. Samolot leciał z Slidell w Luizjanie, skąd wystartował po 7:30, do Sarasoty na Florydzie. Przed upadkiem do Zatoki Meksykańskiej znajdował się na wysokości ok. 9 km, blisko 200 km od Tampy na Florydzie. Jego lot obserwowały radiolokatory US Coast Guard i dwa F-15 z New Orleans National Guard, wysłane o 8:45 przez NORAD (North American Aerospace Defense Command) po utracie łączności radiowej z pilotem. Piloci myśliwców stwierdzili silne oblodzenie samolotu, w tym oszklenia kokpitu. Ok. 12:10 Cessna po spiralnym spadku dość łagodnie wpadła do wody i zatonęła. Do akcji poszukiwawczej włączyły się wówczas śmigłowce USCG - MH-60.
Pilot nie przeżył wypadku. Nieoficjalnie podaje się, że to dr Peter Hertzak, lekarz za Slidell.
Rozbita Cessna 421C, nr rej. N48DL, nr ser. 421C0511 (zdjęcie: Daniel Compton), była zarejestrowana na Lee H. Aviation w Wilmington.
Najbardziej prawdopodobną przyczyną wypadku jest rozszczelnienie kabiny samolotu. Pilot mógł nie zorientować się w sytuacji i utracić przytomność z powodu braku tlenu. Lot trwał ponad dwa razy dłużej niż planowano, a zakończył się prawdopodobnie z powodu wyczerpania paliwa. Samolot przeleciał prawie 2 tys. km zamiast planowanych 940 km.
Podobne wypadki zdarzały się już wcześniej. W 1998 Lear 24B z kandydatką na astronautkę Susan Reynolds i drugim pilotem, lecący z Memphis do Addison w Teksasie, w niekontrolowany sposób doleciał do Meksyku, gdzie rozbił się, grzebiąc załogę. W 1999 prywatny odrzutowiec Learjet wiozący znanego golfistę Payne Stewarta i 5 innych osób, po starcie Florydy i utracie przytomności przez pilota, leciał sterowany przez autopilota aż rozbił się na polach Dakoty Południowej. W 2005 Boeing 737-300 Helios Airways, lecący z Larnaki na Cyprze do Ateny (Flight 522), po zgłoszeniu problemów z instalacją tlenową i utracie łączności z załogą, rozbił się w górach Grecji, grzebiąc 121 osób.