Niespodziewanie na tegorocznych targach morskich w Gdańsku pojawił się silny akcent związany z wojskami lądowymi - odbudowywany czołg 7 TP, symbol jednostek pancernych II RP.
Program odbudowy polskiego czołgu lekkiego 7 TP zainicjowała Fundacja Wojskowości Polskiej w 2000, na podstawie wcześniejszych dokonań Grzegorza Klimczaka z Bielska-Białej. Od tego czasu udało się skompletować większość kadłuba i podzespołów, w 70% opartych na oryginalnych częściach. Dotyczy to układu transmisyjnego (w tym gąsienic, prawie wszystkich kół, skrzyni biegów i wału napędowego), dużej części blach pancernych i armaty kalibru 37 mm (nr seryjny 3085, ostatni egz. z 1938).
Od ubiegłego roku czołg jest już w stanie samodzielnie się poruszać, dzięki zainstalowaniu zastępczego silnika. Udało się jednak sprowadzić oryginalną jednostkę napędową Saurera, identyczną z montowanymi na 7 TP. Obecnie przechodzi ona remont.
Odbudowa polskiego czołgu lekkiego jest bardzo trudnym zadaniem. Historyczne podzespoły pochodzą z ok. 20 różnych wozów, a każdy z nich ma swoją historię. Tłumik służył po wojnie jako komin wędzarni. Jedna z blach pancernych była blatem traserskim, inna podstawą dla kucia rozgrzanego żelaza, kolejna wreszcie częścią zaimprowizowanego przez Sowietów na Przyczółku Magnuszewskim polowego kominka…
Według Marcina Bajkowskiego, wiceprezesa Fundacji, prace nad 7 TP nie zakończą się nigdy. Brak części oryginalnych podzespołów, dokumentacji technicznej, słaba jakość historycznych zdjęć powodują, że proces restauracji czołgu jest zadaniem w praktyce niemożliwym do sfinalizowania. Z drugiej jednak strony, nawet w niedoskonałej postać, wóz jest nie lada gratką dla wszystkich pasjonatów przeszłości wojskowej naszego kraju.