Do pierwszego przetargu na 2 samoloty dyspozycyjne Jak-40, organizowanego przez Agencję Mienia Wojskowego, nikt się nie zgłosił. Powodem była nierealistycznie skalkulowana, wysoka cena.
AMW miała przyjmować do 20 sierpnia br zgłoszenia chętnych na 2 wycofane ze służby dyspozycyjne Jaki-40 o nr rej. 047 i 048 w wersji salonki. Cena wywoławcza samolotów wynosiła po 2,5 mln zł. Do tego proponowano sprzedaż pakietu części zamiennych (wycenionych na 8,6 mln zł), podobnie jak podzespołów do Tu-154M.
Oba samoloty mają za sobą 32 lata służby w rozwiązanym niedawno 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego. Wylatały odpowiednio 8 i 9 tys. h. Pochodzą więc z ostatnich serii produkcyjnych i mają spory zapas resursów.
Małgorzata Golińska rzecznik prasowy AMW zapewniała jeszcze kilka dni temu, że samolotami zainteresowanych jest kilka prywatnych osób i przedsiębiorstw z Polski, a także krajów byłego ZSRS. Niestety, okazało się, że nikt nie zgłosił się do przetargu. Można jedynie liczyć, że znajdzie się chętny na Jaki w drugim postepowaniu, przewidzianym na 30 sierpnia. Wiadomo, że będzie wtedy obowiązywała niższa cena.
Kwestia kosztów jest bowiem podstawowa: na wtórnym rynku oferowanych jest obecnie kilkanaście samolotów tego typu. Są to egz. starsze, ale część z nich znajduje się w dobrym stanie technicznym, mając zapewnioną możliwość eksploatacji (do kolejnego remontu) przez najbliższe 6-8 lat. Tymczasem ich cena, wraz z pakietem część zamiennych, nie przekracza 550 tys. USD. To oznacza, że próby sprzedania polskich Jaków wraz z częściami za ok. 7 mln zł, były od początku skazane na porażkę. Można przypuszczać, że sukcesem będzie ostateczne uzyskanie o połowę mniejszych środków. Tym bardziej, że w odróżnieniu od młodszych wiekiem i zdecydowanie bardziej nowoczesnych samolotów proweniencji zachodniej, liczba transakcji dotyczących Jaków-40 jest bardzo mała i częstą praktyką jest obniżanie cen wyjściowych.