Altair


Autoryzacja


Resetuj hasło
Autor: gen. dyw. dr Bogusław PACEK

Jeszcze na wiele tygodni przed rozpoczęciem operacji wojskowej Unii Europejskiej w Czadzie było wiadomo, że jest to operacja pomostowa. Departament Operacji Pokojowych ONZ występując z propozycją do Unii Europejskiej od początku miał świadomość, że to Narody Zjednoczone przyjęły na siebie odpowiedzialność za rozwiązanie kryzysu w sercu Afryki. Wcześniej zorganizowano już inną misję ONZ w Sudanie - UNAMID. Operacja EUFOR została powołana na rok, co z góry limitowało możliwość realizacji zadań operacyjnych. Równolegle z misją EUFOR w Czadzie funkcjonowała operacja ONZ - MINURCAT.




Operacja EUFOR w Czadzie prowadzona była w trudnych do przewidzenia warunkach. Doświadczenia wszystkich nacji oraz różnych formacji wojskowych tworzących siły EUFOR zostały wszechstronnie wykorzystane. Intensywne i o różnym charakterze działania sił Unii w postaci na przykład wielonarodowych patroli żandarmerii wojskowej (na zdjęciu instruktaż patrolu w polskiej bazie Iriba), operacji rozpoznawczych i zabezpieczających jednostek specjalnych (austriacki pojazd w ochronie oficjalnego gościa UE), a także patrole ze wsparciem KTO Rosomak pokazały zwaśnionym stronom zdecydowaną postawę sił EUFOR. Uchroniło to przesiedleńców i uciekinierów na terenie Czadu przed kolejnymi cierpieniami

Głównym zadaniem operacji wojskowej Unii Europejskiej w Czadzie jest ułatwienie działania innym aktorom występującym na teatrze działań, głównie ONZ i jej agendom. EUFOR postawił sobie ambitny cel: poprawić stan bezpieczeństwa zarówno w Czadzie i sąsiedniej Republice Środkowoafrykańskiej. Kontyngent EUFOR był gotowy do odpierania ataków na ludność cywilną, do ochrony pracowników ONZ i osób im towarzyszących, do wspierania ochrony konwojów z pomocą humanitarną, do zabezpieczenia działań różnych organizacji w zakresie udzielania pomocy uchodźcom z Darfuru i czadyjskim przesiedleńcom.

Zagrożenia dla powodzenia operacji

Czad był wielką niewiadomą dla wszystkich państw biorących udział w operacji, może poza Francją, której obecność polityczna i wojskowa ma wieloletnią historię. Ocena zagrożeń sporządzona przed rozpoczęciem operacji wskazywała, że należy liczyć się z zbrojnymi atakami rebeliantów zarówno z Sudanu, jak i z Czadu. Liczono się z atakami na obozy uchodźców i przesiedleńców. Mniejszą wagę przywiązywano do zagrożeń przestępczością.

Rzeczywistość operacji pokazała, że było dokładnie odwrotnie. Rebelianci zaatakowali na poważną skalę tylko dwa razy. Za pierwszym razem 28 stycznia 2008 - w dniu rozpoczęcia operacji - znaczne siły przemierzyły od strony Sudanu ponad 1000 km na pojazdach typu pick-up i zaatakowały stolicę kraju, N'Dżamenę. Kompletnie zaskoczony prezydent Idriss Deby na początku nie mógł opanować sytuacji. Przewagę mieli rebelianci. W walkach zginęło wielu żołnierzy po obydwu stronach, na czele z dowódcą wojsk czadyjskich. Rebelianci pomimo dużej szansy na sukces zostali jednak odparci. Między innymi dlatego, że nie mieli dobrego rozpoznania - pomylili pałac prezydencki z parlamentem - i zaatakowali bezsensownie pusty budynek parlamentu.

Prezydent Deby wyciągnął wnioski z czarnego dnia. Rozpoczął na szeroką skalę zakupy uzbrojenia, sprzętu i opancerzonych pojazdów. Czad zakupił śmigłowce oraz samoloty. Takie kroki zasadniczo zmieniły sytuację w relacjach sił pomiędzy adwersarzami. Obecnie, gdy rebelianci rozpoczynają rajdy ze strony Sudanu, śmigłowce czadyjskie atakują ich tuż po przekroczeniu granicy. Użycie nowego uzbrojenia i jego znacznych możliwości taktycznych powoduje bardzo duże straty i skuteczne zatrzymanie kolumn rebeliantów.

Druga duża demonstracja sił rebelianckich miała miejsce w czerwcu 2008, krótko przed porą deszczową. Tym razem rebelianci nie udali się na N'Dżamenę, lecz po wykonaniu dużego rajdu wokół Abeche (gdzie stacjonuje północny batalion EUFOR pod polskim dowództwem) wrócili do Sudanu. Nie było ofiar ani większych walk.

Trzeba podkreślić, że rebelianci wbrew pierwotnym ocenom, nie zachowywali się podczas operacji wrogo ani wobec EUFOR ani członków innych misji lub organizacji pomocowych. Ich głównym celem było zdobycie wpływów na zajmowanych terenach oraz walka i eliminacja sił rządowych. Rebelianci nie stanowili też zagrożenia dla obozów dla uchodźców i przesiedleńców, nie zanotowano przypadków ataku na miejsca zgrupowania uciekinierów z Darfuru. Z oceny działań rebeliantów wynika również, że misja EUFOR spowodowała rezygnację z krwawych i częstych ataków na przygraniczne wioski czadyjskie. Zanotowano tylko jeden przypadek takiego ataku. Spalenia uległa cała wieś w połowie granicy z Sudanem. Podczas dochodzenia okazało się jednak, że nie był to skutek ataku rebeliantów, lecz porachunki plemienne. Z całą pewnością zamiary rebeliantów ostudziła obecność zdecydowanych na działanie wojsk Unii Europejskiej. Ewentualne kroki odwetowe lub zaczepne sił czadyjskich również musiały liczyć się z reakcją świetnie przygotowanych sił EUFOR.

Duży wpływ na uspokojenie sytuacji w rejonie przygranicznym Czadu z Sudanem miało także działanie samych władz z N'Dżameny. Z jednej strony szybkie zwiększenie potencjału militarnego (szczególnie wprowadzenie do uzbrojenia śmigłowców), z drugiej rozmieszczenie znacznej ilości wojsk rządowych na wschodzie kraju, w pobliżu granicy z Sudanem.

Zmodyfikowano również taktykę i działalność operacyjną wojsk czadyjskich. Sposób rozmieszczenia i manewrowania batalionami we wschodniej części kraju świadczą przede wszystkim o posiadaniu informacji wywiadowczych o ruchach rebelianckich i lepszego rozpoznania. Prezydent Deby dał się zaskoczyć tylko jeden raz. Jako retoryczne należy pozostawić pytanie, czy dobre rozpoznanie zawdzięczał prezydent Deby własnym służbom, czy też dobrej współpracy z sojusznikami...

Duże zagrożenie przez cały czas trwania operacji stanowiła przestępczość, napady bandyckie na drogach, kradzieże pieniędzy i pojazdów. Tego typu zagrożeń spodziewano się głównie w Republice Środkowoafrykańskiej. Okazało się jednak, że i w Czadzie takie zagrożenie jest znaczące. W trakcie trwania operacji EUFOR skradziono kilka pojazdów organizacjom pozarządowym, miały miejsce napady na osoby cywilne. Został zabity jeden z szefów organizacji humanitarnych.

Innym zagrożeniem prognozowanym przez sztab EUFOR były choroby tropikalne i trudy służby w środkowoafrykańskich warunkach klimatycznych. Dzięki dobremu przygotowaniu, właściwemu szkoleniu i treningom oraz zapleczu medycznemu choroby typowe dla Afryki omijały członków operacji EUFOR.

Znaczenie operacji EUFOR

Aktywność operacyjna EUFOR w postaci patroli, konwojów, spotkań z miejscową ludnością, stałej obecności poważnych sił wojskowych UE spowodowała wyraźną poprawę stanu bezpieczeństwa w całej strefie Czadu i Republiki Środkowoafrykańskiej oraz ogólnej sytuacji w sercu Afryki. Poprawiło się nie tylko bezpieczeństwo związane z zagrożeniami ze strony rebeliantów i przeciwników politycznych, ale również ogólny stan bezpieczeństwa. Rebelianci po zakończeniu pory deszczowej nie podjęli żadnych działań, po raz pierwszy od wielu lat. Korzystając z pobytu wojsk Unii Europejskiej misja ONZ MINURCAT mogła koncentrować się na swoich głównych zadaniach: szkoleniu DIS, policji do ochrony obozów uchodźców i przesiedleńców.

Wszystkie siły i organizacje działający w Czadzie postawiły sobie za cel pomoc uchodźcom i przesiedleńcom. Jeżeli ktoś założył, że spodziewać należy się szybkich efektów, popełnił zasadniczy błąd. Uchodźcy z Dafuru w liczbie ponad 300 tysięcy wcale nie zamierzają w najbliższym czasie wracać do Sudanu. Ich obozy w Czadzie, poziom zabezpieczenia socjalnego, system ochrony zdrowia i edukacji dzieci dobrze świadczą o organizacjach ONZ - OCHA i UNHCR, które się nimi zajmują. Każdemu uchodźcy przysługuje wystarczająca norma wody i wyżywienie zawierające 2500 kalorii. Obozy są dobrze zorganizowane i odpowiednio chronione. Większość przebywających w nich osób miała dużo gorsze warunki w swoich własnych wioskach, nawet w czasie pokoju. Oddalone szkoły lub całkowity ich brak, niepewne źródła wody, trudność w zdobyciu pożywienia to norma w wielu państwach centralnej Afryki. Poza tym w mentalności przesiedleńców ważniejsza jest przynależność do określonej grupy etnicznej, a nie etykieta jakiegokolwiek państwa. W północnej, najbiedniejszej części Czadu znajduje się 70% obozów uchodźców. To tereny zamieszkałe przez grupę etniczną Zaghawa (pochodzi z niej prezydent Czadu, Idryss Deby). Zarówno po czadyjskiej, jak i po sudańskiej stronie granicy mieszkają ludzie z tej grupy etnicznej, więc są oni właściwie u siebie. Ewentualny powrót uchodźców z Czadu do Sudanu to kwestia lat, a nie miesięcy, poza tym wcześniej wymaga rozwiązania sytuacji w Sudanie, a nie w Czadzie. A analiza sytuacji wskazuje, że nie będzie to łatwy i szybki proces.




EUFOR pozostawi żołnierzom w błękitnych hełmach przede wszystkim przygotowaną logistykę i zaplecze, oczyszczone z niewypałów drogi i rozbudowane bazy, świetne doświadczenia wynikające z własnych kontaktów z lokalnymi władzami, rozpoznania i wywiadu, a także systemy zbierania informacji i współpracy cywilno-wojskowej. Z całą pewnością niektóre z wypracowanych przez ONZ procedur, głównie te o podłożu politycznym, są w Środkowej Afryce bardziej na miejscu, lecz z całą pewnością ONZ nie ma tak rozbudowanego systemu dowodzenia, w tym łączności i komunikacji, jak główne kraje biorące udział w operacji

Drugi problem to przesiedleńcy czadyjscy. Ponad 150 tysięcy ludzi w centralnej i południowej części Czadu opuściło swoje wsie - część w obawie przed atakami rebeliantów i bandytów, pozostali w poszukiwaniu lepszych warunków życia. Władze Czadu za wszelką cenę chcą, aby wrócili oni do swoich poprzednich miejsc zamieszkania. Z tych samych powodów, co w wypadku uchodźców z Sudanu i ten proces może być długotrwały i strukturalny. Jednym z warunków powrotu przesiedleńców jest zapewnienie im bezpieczeństwa w rodzinnych wioskach. Obecność sił EUFOR może stanowić ułatwienie dla czadyjskiego rządu w procesie reemigracji własnej ludności. Procent powracających przesiedleńców jest znaczny, ale proces z pewnością jeszcze potrwa.

Obozy dla przesiedleńców pozostają w odpowiedzialności władz czadyjskich i są urządzone na poziomie dużo niższym niż obozy dla uchodźców. Organizacje humanitarne (głównie agendy ONZ) wspierają przesiedleńców oraz podejmują działania motywujące ich do powrotu. Szereg akcji, jak choćby bezpłatna dystrybucja nasion pod zasiew, organizowana jest jedynie w byłych miejscach zamieszkania ludności.

No cóż, dużo łatwiej organizacjom pomocowym podjąć działania w zorganizowanym obozie dla przesiedleńców, niż zachęcać do powrotu do opustoszałej wioski, w której nie chcą żyć jej byli mieszkańcy. Stąd wiele organizacji wcale nie mobilizuje przesiedleńców do powrotu poprzez dostarczanie żywności, wody oraz zapewniając choćby minimalną edukację i opiekę zdrowotną na terenie obozów przesiedleńczych.

Koniec EUFOR

15 marca 2009 to przełomowa data - moment zakończenia działalności operacyjnej EUFOR i przekazania odpowiedzialności za teren operacji misji ONZ MINURCAT. Po zakończeniu operacji, Unia Europejska przekaże MINURCAT sześć swoich baz w Czadzie. Dwie z nich w N'Dżamenie i Abeche zostały zbudowane i urządzone z funduszu przydzielonego przez Unię. Pozostałe w Iribie, Gueredzie, Forchanie i Goz Beidzie z dużym udziałem finansowania państw - kontrybutorów. ONZ refunduje częściowo Unii i poszczególnym państwom poniesione koszta.

Gotowe bazy powinny umożliwić MINURCAT szybkie rozpoczęcie działań. Nie bez znaczenia jest także fakt, że większość głównych uczestników EUFOR pozostaje w Czadzie w ramach operacji ONZ. Wycofają swoje siły Słowenia, Holandia i Włochy. Do MINURCAT dołączy między innymi Norwegia ze szpitalem polowym, a także kilka państw afrykańskich.


ONZ dysponuje środkami transportu lotniczego zaadaptowanymi na własne potrzeby z rynku cywilnego lub udostępnionymi przez uczestników misji wojskowymi samolotami i śmigłowcami. Polska prawdopodobnie wycofa trzy stacjonujące w Abeche, w ramach wielonarodowego batalionu lotniczego, śmigłowce Mi-17. W kraju, gdzie właściwie nie ma twardych dróg i linii kolejowych transport lotniczy stanowi postawę zaopatrzenia i komunikacji. Brak śmigłowców może znacznie utrudnić zadanie polskim żołnierzom. Istotnym elementem wsparcia sił lądowych było sześć samolotów Mirage F1 w wersjach CR i CT stacjonujące w N'Dżamenie - zakres zadań tych samolotów to kontrola przestrzeni powietrznej oraz rozpoznanie

Z zaplecza pozostanie rozbudowana za kwotę 25 mln euro część lotniska w N'Dżamenie. Przejmą je władze Czadu, zapewniając jednak misji MINURCAT przez pierwszych kilka miesięcy operacji dostęp do swojego lotniska. MINURCAT będzie mógł więc, w oparciu o pełną infrastrukturę i drogi wsparcia logistycznego wypracowane przez EUFOR, rozpocząć w pełni swoją operację.

Niezwykle ważna jest wiedza, którą przekazano Czadyjczykom dotycząca europejskich krajów-uczestników operacji oraz praw człowieka w ogóle. Setki osób, które odwiedziły żołnierzy w Czadzie podczas operacji, miały okazję nawiązania kontaktów zarówno z władzami, jak też instytucjami i organizacjami społecznymi.

Przyszłość MINURCAT pomimo dobrej schedy po EUFOR nie wygląda jednak różowo. Biorąc pod uwagę to, że główne zagrożenia w Czadzie i Republice Środkowoafrykańskiej mają charakter przestępczy, a nie militarny, bardzo słuszne jest skoncentrownie uwagi przez ONZ na szkoleniu czadyjskiej policji. Pierwsze wnioski z tej części operacji są jednak mało optymistyczne. W pierwszym roku operacji MINURCAT udało się przeszkolić mniej niż połowę z zaplanowanej liczby 1700 policjantów. Brakowało zarówno ochotników, jak i wystarczającej determinacji ze strony władz z N'Dżameny.

Wielkim wyzwaniem, z którym zetknął się EUFOR, a które czeka MINURCAT, są same władze Czadu. Podczas trwania operacji Unii Europejskiej, pomimo porozumień gwarantujących swobodę poruszania się, wielokrotnie władze nie przestrzegały ustaleń. Żądano dodatkowych opłat od konwojów poruszających się po drogach i za lądowanie cywilnych samolotów dostarczających sprzęt i materiały żołnierzom EUFOR. Roszczeniowo potraktowano także inwestycje Unii Europejskiej na terenie Czadu. Władze sądziły, że bazy EUFOR oraz infrastruktura rozbudowanego lotniska w N'Dżamenie, zostaną nieodpłatnie im przekazane, a następnie, już za wynagrodzeniem, udostępnione ONZ. Ostatecznie w wyniku negocjacji ustalono, że tylko część infrastruktury lotniczej, poza N'Dżameną, również ta w Abeche, zostanie przekazana Czadowi. Pozostałe element, ze wszystkimi bazami, Czad przejmie po zakończeniu misji ONZ. Spodziewać się jednak należy, że i podczas trwania misji MINURCAT nie ustaną próby zmierzające do pozyskania dodatkowych pieniędzy ONZ za korzystanie ze zbudowanej przez EUFOR infrastruktury.

Kolejna trudność, która czeka MINURCAT, to oczekiwanie związane z opowiedzeniem się międzynarodowej misji po stronie władz w N'Dżamenie w konflikcie z rebeliantami. Relacje pomiędzy władzą a rebeliantami w Czadzie są tymczasem bardzo skomplikowane. Żołnierze czasami przechodzą do grup opozycyjnych, i odwrotnie, całe kompanie rebeliantów zasilają rządowe jednostki. To samo dotyczy polityków i władz lokalnych. Nawet prezydent Deby i minister obrony są byłymi rebeliantami.

Bardzo ważne jest w tej sytuacji zachowanie neutralności. Taka postawa EUFOR była solą w oku władz Czadu. Ich przedstawiciele żądali włączania czadyjskich żołnierzy do patroli EUFOR, chcieli monitorować każdy ruch wojsk unijnych i notorycznie pomijać ustalenia umowy gwarantującej swobodne przemieszczanie się. Tymczasem rebelianci informowali w mediach, że tak długo nie będą atakować żołnierzy EUFOR, dopóki nie zaczną oni wspierać reżimu prezydenta Deby. Presja rządu w N'Dżamenie była tym większa, im bardziej zbliżał się finał misji. Ogromnym wyzwaniem będzie nierozwiązana sytuacja w Sudanie, która ma bezpośrednie przełożenie na Czad. Wspierani przez N'Dżamenę rebelianci skupieni w JEM mają coraz większe znaczenie w Sudanie, wzrasta ich liczebność, zyskują lepsze wyposażenie i uzbrojenie. Obawy władz Sudanu o spokój na własnym terytorium są więc słuszne, a reperkusje za wsparcie partyzantów przez Czad wydają się możliwe i nie jest wykluczone, ze sudańskie elity będą naciskały władze swojego kraju o akcje odwetowe. Sytuację komplikuje oskarżenie o ludobójstwo prezydenta Sudanu, generała Omara el Baszira, które w ubiegłym roku ogłosił Międzynarodowy Trybunał Karny. Sam fakt ma znaczenie dla napięcia w regionie i radykalizacji lokalnych sojuszy politycznych.

Jest jednak wiele pozytywów misji ONZ, które odróżniają ją od operacji UE. Już na etapie planowania widać szerszy rozmach związany z dużo większym budżetem. Można dzięki temu zakontraktować większą ilość środków transportowych, łącznie z powietrznymi. Również znacznie większy stan osobowy operacji MINURCAT powinien korzystnie wpłynąć na jej wyniki. Tylko w Czadzie stan żołnierzy wynosić będzie 5200 osób. Po dodaniu personelu cywilnego będzie to prawie dwa razy większa liczba niż w EUFOR (cała misja EUFOR w Czadzie i Republice Środkowoafrykańskiej liczyła do 3300 żołnierzy).

Zdjęcia: PKW Czad, EUFOR PIO

Materiał napisany specjalnie dla RAPORT-wto. Generał Pacek jest obecnie zastępcą dowódcy EUFOR Chad


RAPORT-wto - 03/2009
Drukuj Góra
www.altair.com.pl

© Wszelkie prawa zastrzeżone, 2007-2024 Altair Agencja Lotnicza Sp. z o. o.