W poniższym artykule chciałbym rozpatrzyć możliwość wykorzystania 7,62-mm karabinków samopowtarzalnych Simonowa wz. 1945 i 7,62-mm karabinów samopowtarzalnych Tokariewa wz. 1940 w celach łowieckich. W chwili obecnej dość łatwo można zakupić obie konstrukcje, czynią to zarówno kolekcjonerzy, strzelcy sportowi, jak i myśliwi. Jak wygląda użytkowanie tej starej, wojskowej broni pod względem prawnym? Czy takie konstrukcje sprawdzą się jako sztucer dla myśliwego?
Cały czas obowiązuje przepis, że broń wojskowa nie może być wykorzystywana w celach łowieckich. Dotyczy to zwłaszcza modeli, które są używane przez siły zbrojne. Zapis ten jest jednak - w szerokim aspekcie - martwy. W ten sam sposób można by deprecjonować posługiwanie się archaicznymi już Mosinami czy Mauserami, bo przecież kiedyś na uzbrojeniu były. Batalion reprezentacyjny WP ma na stanie karabinki samopowtarzalne Simonowa (w Polce broń ta ma desygnatę wojskową ksS, natomiast powszechnie znana jest jako SKS), ale z nich bojowo nie strzela - tylko ślepakami.
SKS i SWT nie ma w słynnym już wykazie broni szczególnie niebezpiecznej, a zatem można je nabywać i rejestrować jako sztucery. Komendy Policji czy Oddziały Żandarmerii, jak wieść niesie, nie czynią oporów.
Karabinek samopowtarzalny Simonowa wz. 1945 (SKS) był testowany pod koniec II wojny światowej, w pododdziałach I Frontu Białoruskiego. Został wprowadzony do uzbrojenia w kilka lat po zakończeniu konfliktu. Broń zasilana jest nabojem pośrednim 7,62 mm x 39 wz. 1943. Karabinek nie wytrzymał konkurencji z bardziej szybkostrzelnym AK i został zepchnięty wpierw do roli broni pomocniczej, potem zaś reprezentacyjnej - do dziś kompanie honorowe dawnych krajów demokracji ludowej występują z SKS.
Najdłużej produkowany był w byłej Jugosławii oraz w Chinach. Olbrzymie zapasy karabinków Simonowa wciąż trafiają na zachodnie rynki, zwłaszcza amerykański, gdzie cieszą się sporym i zasłużonym powodzeniem. Chiński koncern NORINCO dostarcza także wersję w kalibrze .223 Remington, która trafia do Stanów Zjednoczonych głownie w formie przemytu z Kanady. Ceny tych karabinków są wręcz śmieszne, co bardzo zachęca do kupna.
Karabinek Simonowa cieszy się opinią broni celnej i niezawodnej. Egzemplarz z którym chodziłem na łowy, układał grupy czterech przestrzelin w kole o średnicy 50-55 mm na 100 metrów i około 100-105 mm na 200 metrów. Broń była mało wrażliwa na jakość amunicji. Funkcjonowała niezawodnie zarówno przy starych nabojów z demobilu, jak i myśliwskich półpłaszczach. Komora zamkowa wykonana z grubej stali pozwala na pewny montaż optyki. Moim zdaniem, broń jest znacznie lepsza od wszelkich Sajg, produkowanych na bazie AK. Dysponuje lepszym, cichym bezpiecznikiem, dobrym zbalansowaniem oraz funkcją zatrzymywania zamka w tylnym położeniu.
Czy ma wady? Oczywiście. Po pierwsze, kolba jest za krótka dla osób o wzroście powyżej 1,75 m. Po drugie, półpistoletowy chwyt kolby nie sprzyja ergonomii. Wyprofilowanie na dłoń jest zbyt słabe. Przydałby się wymienny magazynek i gotowy montaż pod lunetę celowniczą czy kolimator. Może jednak zbyt dużo oczekuję od broni, która powstała w 1945?
Na szczęście przynajmniej kilku producentów ze Stanów i Chin produkuje do SKS całe zestawy tuningowe. Są do dyspozycji świetne osady typu myśliwskiego, sportowego czy parasnajperskiego, hamulce wylotowe, magazynki wymienne lub stałe o pojemności 5-30 nabojów, dwójnogi, różne montaże i lunety celownicze z siatkami dostosowanymi do balistyki pocisku 7,62 mm x 39. Pozwalają one przekształcić broń tak, iż będzie nie do poznania.(ciąg dalszy w numerze)