Amerykański personel wojskowy będzie szkolił członków syryjskiej opozycji.
Przedstawiciele Pentagonu poinformowali wczoraj o planach wysłania na Bliski Wschód 400 instruktorów wojskowych. Żołnierze będą odpowiedzialni za szkolenie i przygotowanie do walki członków umiarkowanej syryjskiej opozycji, walczących z wojskami reżimu Baszara al-Assada i bojownikami organizacji islamistycznych.
Program szkoleniowy ma ruszyć w marcu i trwać co najmniej 3 lata. Rocznie Amerykanie zamierzają przeszkolić ponad 5000 rebeliantów. Opozycjoniści otrzymają też uzbrojenie i wyposażenie wojskowe. Szkolenia będą prowadzone poza Syrią. Według informacji przekazywanych przez media, Waszyngton uruchomi 4 obozy szkoleniowe zlokalizowane na terytorium Arabii Saudyjskiej, Kataru i Turcji (Syryjczycy szkoleni w Turcji, 2014-11-18).
Docelowo, USA chcą przygotować do walki ok. 15 tys. rebeliantów. Tak ambitne plany wzbudzają jednak obawy części komentatorów. Ich zdaniem podstawowym problemem będzie wyselekcjonowanie odpowiedniej grupy opozycjonistów, niepowiązanych z organizacjami islamistycznymi.
W powszechnej ocenie amerykańska pomoc szkoleniowa przychodzi zdecydowanie za późno. Pierwsze apele o przygotowanie syryjskich rebeliantów do walki pojawiły się tuż po wybuchu wojny domowej w 2011. Część amerykańskiej klasy politycznej zarzuca Białemu Domowi zbytnią opieszałość, która może teraz znacznie utrudnić realizację ambitnych planów prezydenckiej administracji.
Warto przypomnieć, że podobne programy szkoleniowe prowadzone są już przez USA w Iraku (Kolejny krwawy rok w Iraku, 2015-01-14, Amerykańscy instruktorzy wojskowi w al-Anbar, 2014-12-18). Waszyngton zaaprobował plan wysłania nad Eufrat nawet 3 tys. instruktorów wojskowych, którzy zajmą się szkoleniem członków irackich sił zbrojnych i bojowników kurdyjskich.
Szkolenie syryjskich rebeliantów jest kolejnym elementem planu walki z bojownikami Państwa Islamskiego i innych organizacji islamistycznych w Iraku i Syrii. Przeszkoleni opozycjoniści mają wyprzeć islamistów z zajętych przez nich terenów. Działania te mają być nieustannie wspierane przez zapoczątkowaną latem 2014 kampanię nalotów na pozycje ekstremistów, prowadzoną przez USA i ich sojuszników (Ponad tysiąc islamistów zginęło w nalotach, 2014-12-23).