60-letni Joseph DuRousseau Jr. został zmuszony w poniedziałek do awaryjnego lądowania na autostradzie niedaleko amerykańskiego Reno. Nikt nie odniósł obrażeń.
Joseph DuRousseau Jr., zastępca szefa straży pożarnej w 220-tysiecznym Reno, wracał z Meksyku, skąd przywoził 3 znajome, biorące udział w akcji bezpłatnego leczenia w krajach Ameryki Łacińskiej.
Według oświadczenia pilota, na kilkanaście kilometrów od docelowego Reno-Tahoe International Airport, już w czasie podchodzenia do lądowania, przełączył on zasilanie paliwa na bardziej pełny zbiornik. W tym momencie - ok. 10.20 czasu miejscowego - silnik przestał pracować i nie dał się już uruchomić.
W związku z tym DuRousseau zdecydował się na awaryjne lądowanie na pobliskiej, dwupasmowej autostradzie międzystanowej. Część kierowców, widząc lądującą awionetkę, zmniejszył prędkość, inni, znajdujący się z przodu, znacznie przyspieszyli, tworząc wolną przestrzeń dla samolotu.
Pilot musiał jednak znacznie zmniejszyć prędkość i przyziemienie nie przebiegło bezproblemowo. Uszkodzeniu uległ ogon oraz ster wysokości. Nikt nie odniósł jednak obrażeń.
Trwa dochodzenie w sprawie przyczyn wypadku. Prawdopodobnie była nią usterka techniczna. Samolot został wyprodukowany w 1957. Możliwym jest jednak również zamarznięcie elementów instalacji paliwowej.
Wydarzenie to jest bardzo podobne do incydentu w rejonie Lake Placid. We wrześniu 2008 na tamtejszej I-87 wylądował 25-letni instruktor, również po awarii silnika w Beechcraft Bonanzie 35. Pilot wykonał jednak lądowanie perfekcyjnie (zobacz: Lądowanie na autostradzie).