Co trzeci afgański żołnierz odchodzi ze służby po mniej niż roku. Armia i policja ciągle jednak zwiększają swoją liczebność. W październiku powinny osiągnąć pułap 305 tys. osób.
Już w bieżącym roku powinien rozpocząć się proces przekazywania odpowiedzialności za bezpieczeństwo poszczególnych regionów Afganistanu miejscowym służbom bezpieczeństwa. Umożliwi to powrót części żołnierzy zagranicznych (zobacz również: Afganizacja od 2011).
Według odpowiedzialnego za szkolenie tych formacji z ramienia NATO, gen. broni Williama Caldwella, proces zwiększania liczebności sił zbrojnych i policji przebiega zgodnie z planem. Co nie oznacza, że bez przeszkód.
Obecnie siły bezpieczeństwa liczą ok. 270 tys. osób, z czego - co można szacować na podstawie wcześniejszych danych - ok. 150 tys. to żołnierze, zaś 120 tys. to funkcjonariusze policji.
Do października bieżącego roku liczebność obu służb powinna wzrosnąć odpowiednio do 171,6 oraz 134 tys. (razem ok. 305 tys.). Docelowo, w 2014 wsparcie władz w Kabulu ma zapewniać 400 tys. uzbrojonych osób, w tym 240 żołnierzy i 160 tys. policjantów.
Gen. Caldwell ujawnił, że proces nie przebiega gładko, z powodu dużej liczby odchodzących ze służby lub po prostu dezerterujących. Co roku z szeregów formacji zawodowych ubywa 32% stanów. Szczególnie silnie występuje to zjawisko na południu, w rejonie aktywnej działalności partyzantów i w odniesieniu do formacji policyjnych.
Szef misji szkoleniowej NATO łączy to przede wszystkim z faktem słabego wsparcia ze strony władz politycznych: żołnierze i policjanci nie mają zapewnionych okresów odpoczynku i są stale zagrożeni atakami, co obniża morale. Generał nie dodał, że ponoszą przy tym poważne straty. Według oficjalnych danych ministerstwa spraw wewnętrznych, w 2010 zginęło 1250 policjantów, a 743 zostało ciężko rannych.
Także jednostki wojskowe, kierowane częściej do walki z partyzantami, ponoszą coraz większe straty. Według oficjalnych danych ministerstwa obrony z Kabulu, w latach 2007-2009 armia traciła rocznie 260-290 zabitych i 750 rannych. W 2010 liczby te zdecydowanie wzrosły. Wojsko straciło wtedy 806 zabitych i 775 ciężko rannych.
Daje to łącznie 2 tys. zabitych i 1,5 tys. ciężko rannych. Dla porównania, ok. 140-tysięczny kontyngent wojsk zagranicznych stracił w ubiegłym roku 711 zabitych, w tym 499 Amerykanów.
Wszystkie te przesłanki spowodowały, że ubiegłoroczny nabór do policji i wojska, który wyniósł 110 tys. osób, przyniósł zwiększenie szeregów o 70 tys. ludzi. Gen. Caldwell stwierdził, że następne miesiące, szczególnie w obliczu letniej aktywizacji talibów, wymagać będą jeszcze większych nakładów. By zwiększyć liczebność sił bezpieczeństwa o 35 tys., do 305 tys. osób, planuje się nabór aż 86 tys. kandydatów. Oznacza to, że Amerykanie spodziewają się odejścia ze służby aż 51 tys. Afgańczyków. Na szczęście dla koalicji, nadal o jedno miejsce ubiega się średnio dwóch kandydatów.