Władze Filipin zgodziły się na organizowanie większej liczby wspólnych ćwiczeń z Amerykanami oraz na zwiększenie ich rotacyjnego kontyngentu. Nie będzie jednak stałych baz.
Od zakończenia II wojny światowej na Filipinach działały dwie duże amerykańskie bazy wojskowe: Clark wojsk lotniczych i Subic Bay marynarki wojennej. Zostały one jednak zamknięte w latach 1991-1992 na żądanie władz w Manili.
Ze względu na strategiczne położenie tego kraju - na południe od Tajwanu, w bezpośredniej bliskości Chin - Filipiny pozostały jednak w kręgu zainteresowania Pentagonu. Siły zbrojne obu państw organizują cykliczne, wspólne ćwiczenia, zaś miejscowe siły specjalne szkoli ok. 600 amerykańskich żołnierzy.
W ramach zwiększania swojej obecności wojskowej na Dalekim Wschodzie, Waszyngton zawarł porozumienie z Manilą o wzroście intensywności wspólnych manewrów oraz zwiększeniu rotacyjnego kontyngentu szkoleniowego. Szczegółów nie ujawniono. Zapewniono jedynie, że umowa nie dotyczy stworzenia stałych baz wojskowych.
Albert del Rosario minister spraw zagranicznych Filipin nie ukrywa, że pozwoli to na zajmowanie bardziej zdecydowanego stanowiska w przypadku sporów terytorialnych. Mimo, że nie wskazał konkretnego sąsiada, wiadomo, że największe problemy dotyczą ChRL i roszczeń tego kraju odnośnie dużych obszarów Morza Południowochińskiego.
Waszyngton zapowiedział wcześniej zwiększenie liczebności kontyngentu w Australii, o 2500 Marines, oraz utworzenie w Singapurze bazy dla kilkunastu okrętów wojennych (zobacz: Ograniczenie wydatków Pentagonu).