Popuszczając nieco wodze fantazji, można wyobrazić sobie sytuację, w której Wojsko Polskie na początku lat 1990. przyjmuje do uzbrojenia konstrukcję niespotykaną w arsenałach innych państw - 40-mm lekki, indywidualny granatnik automatyczny. Dzisiaj tego rodzaju broń mogłaby być z powodzeniem używana podczas misji w Iraku czy Afganistanie. Nie jest to wbrew pozorom mrzonka, gdyż taka konstrukcja była w Polsce opracowywana, ba, zaistniała nawet w postaci modelu, acz - głównie ze względów finansowych - prace nad nią przerwano w połowie lat 1980.
Gdyby jednak wprowadzono wówczas, choćby w niewielkiej liczbie, nawet jako ciekawostkę, tego rodzaju granatnik, nawet z nietypową i niespotykaną amunicją, zdolną razić pociskami odłamkowymi cele na dystansie do tysiąca metrów, to niewątpliwie polscy żołnierze mogliby dzisiaj korzystać z doskonałego wsparcia na polu walki. Dawniej nie potrafiono wyobrazić sobie koncepcyjnie przydziału takiej broni w drużynie piechoty. Dzisiaj, gdy konstrukcje strzeleckie przydziela się do wykonania określonego zadania, a wojsko jest całkowicie zmotoryzowane, mający masę około 11,5 kg wraz z 8-nabojowym magazynkiem i celownikiem optoelektronicznym (plus trzy dodatkowe magazynki wykonane z tworzyw sztucznych o masie 2,2 kg każdy), zapewniałyby podobną siłę ognia, jak ciężki granatnik maszynowy, z 32-nabojową taśmą. Jednocześnie taka broń miałaby podobną manewrowość i masę jak karabin maszynowy i bez problemów mogłaby być przenoszona przez jednego żołnierza (nawet zakładając, że będzie on dźwigał wszystkie zapasowe magazynki) czy transportowana w ciasnych wnętrzach Honkera, HMMWV czy nowego LOSP.
Prowadzone w Stanach Zjednoczonych prace nad bronią były zawsze uważnie śledzone przez konstruktorów z całego świata i - w wielu przypadkach - stawały się dla nich inspiracją. Dodatkowym impulsem stała się wojna w Wietnamie, będąca dla Amerykanów prawdziwym poligonem badawczym na którym, w warunkach bojowych, testowano nowe rozwiązania. Wiele z tych konstrukcji, istniejących czasami w pojedynczych egzemplarzach, zostawało przejętych przez oddziały partyzantki i trafiało do ZSRR, a także do innych państw socjalistycznych wspierających wysiłek narodu wietnamskiego walczącego z imperialistycznym najeźdźcą. Tym sposobem w Polsce znalazły się pojedyncze egzemplarze transporterów opancerzonych, czołgów, armat czy samolotów, ale przede wszystkim amerykańska broń strzelecka - pistolety, pistolety maszynowe, karabinki i karabiny automatyczne, maszynowe i napędowe, ale również granatniki.
Pod koniec lat 1950. polski przemysł i wojskowe instytucje badawczo-rozwojowe odbudowały się po wojennych zniszczeniach i na tyle mocno stanęły na nogach, że w kręgach władzy podejmowano decyzje o rezygnowaniu z zakupu radzieckich licencji i samodzielnym projektowaniu, badaniu i wprowadzaniu do uzbrojenia rodzimych konstrukcji. Należały do nich, między innymi: 7,62-mm karabinek-granatnik wz.1960, 9-mm pistolet maszynowy wz.1963 RAK czy 9-mm pistolet samopowtarzalny wz.1964 CZAK (skądinąd wszystkie były dostarczane w ramach bratniej pomocy do Wietnamu i używane w walce).
Pierwsze prace nad granatnikiem podwieszanym podjęto w Zakładzie Techniki Specjalnej Instytutu Mechaniki Precyzyjnej w Warszawie w 1968 i nikt już dzisiaj nie zaprzecza, że były one inspirowane amerykańskimi konstrukcjami. W wyniku przeprowadzonych wówczas analiz stworzono projekt koncepcyjny nowej broni i amunicji. Oficjalne jednak, działania rozpoczęły się po podpisaniu stosownej umowy z Ministerstwem Obrony Narodowej w maju 1969. W ramach prac badawczych prowadzonych pod kryptonimem Pallad miał zostać opracowany 40-mm podwieszany granatnik wraz z odpowiednią amunicją. Prowadzącym projekt był doc. dr inż. Józef Brodacki, do niego należało również opracowanie układu lufa-pocisk, natomiast głównym konstruktorem odpowiedzialnym za mechanizmy broni został inż. Bolesław Dawidowicz.
W latach 1971-72 równolegle do badań nad granatnikiem podwieszanym Instytut prowadził prace, pod kryptonimem Tytan, nad 40-mm granatnikiem maszynowym. Opracowany został projekt koncepcyjny i projekt wstępny, przeprowadzono wstępne badania układu balistycznego lufa-nabój. (ciąg dalszy w numerze)