Strajk pilotów regionalnej linii lotniczej CityLine, w całości należącej do Lufthansy, spowodował w czwartek i piątek odwołanie ok. 500 lotów. Mimo zakończenia strajku, nie osiągnięto porozumienia płacowego.
CityLine jest największym europejskim przewoźnikiem regionalnym. Posiada ok. 80 samolotów, głównie Bombardierów. Latają one przede wszystkim na liniach krajowych. Obsługują jednak również połączenia do głównych miast europejskich, w tym Warszawy.
Według przedstawicieli związku zawodowego Vereinigung Cockpit, piloci tej linii nie otrzymali żadnej podwyżki ponad inflację od 2002. Dlatego żądają zwiększenia płac, sprzymierzając się w tych działaniach z drugim przewoźnikiem Lufthansy, Eurowings. Nie ograniczają się do prostej podwyżki - chcą zrównania warunków płacowych z pilotami Lufthansy.
Obecny protest był już trzecim z kolei. Poprzednie odbyły się w lipcu, doprowadzając do odwołania łącznie 1600 lotów (wspólnie z Eurowings). Żadne nie doprowadziły do spełnienia postulatów związkowców.
Piloci CityLine przerwali pracę na 36 h w czwartek rano. Spowodowało to konieczność odwołania 360 lotów. Następnego dnia władze spółki musiały odwołać 140 lotów. Na razie jednak nie muszą wypłacać podwyżek. Propozycje pracodawcy - stopniowego zwiększenia funduszu płac o 5,5% oraz wypłat premii dla pilotów i drugich pilotów, w wysokości odpowiednio 7 i 5 tys. Euro - zostały przez związkowców odrzucone, jako niezadowalające.
Strajki w Lufthansie (zobacz: Koniec strajku w Lufthansie), wynikają z chęci partycypowania pracowników w stosunkowo dużych zyskach przewoźnika. Przypadają jednak na okres rozpoczynającego się kryzysu branży, spowodowanego przez wysokie ceny paliwa. Według międzynarodowego stowarzyszenia transportu lotniczego IATA, w pierwszej połowie bieżącego roku już 24 linie lotnicze rozpoczęły procedurę ogłoszenia bankructwa lub całkowicie zawiesiło loty. Straty całego sektora szacuje się obecnie na 6,1 mld USD w skali roku.