W czasie wczorajszej wizyty brytyjskiego ministra obrony, Johna Huttona, w USA, podpisano umowę o dostawie 3 prototypowych F-35B, przeznaczonych do prowadzenia prób fazy badawczo-rozwojowej projektu. Szacunkowa wartość umowy to 366 mln USD.
Decyzja o zakupie prototypów, w praktyce oznacza potwierdzenie wyboru Lightninga II bez przetargu. Dlatego ogromny sprzeciw napotyka taka transakcja np. w Holandii (zobacz: Holendrzy w Fort Worth).
W Wielkiej Brytanii podobne wątpliwości nie uzewnętrzniły się. Londyn nadal pozostaje partnerem pierwszego stopnia, do tej pory inwestując w przedsięwzięcie 2,9 mld USD. Mimo, że Londynowi nie udało się jeszcze wymóc na Amerykanach uzyskania dostępu do kodów oprogramowania komputerów pokładowych, poparcie dla programu pozostaje niezmienione i - w istocie - pozbawione jest jakiejkolwiek alternatywy. Tym bardziej, że już teraz w program zaangażowanych jest ok. 100 brytyjskich przedsiębiorstw, w tym BAE Systems, Rolls-Royce, Ultra Electronics, Honeywell Normalair, Goodrich Actuation, GE Aerospace, Martin Baker czy Selex.
Brytyjczycy otrzymają 3 egz. testowe w 2011 lub 2012. W myśl zapisów umów dwustronnych, będą mogli (przynajmniej teoretycznie), mieć bezpośredni wpływ na prace rozwojowe nad F-35 w tej fazie projektu.
Do tej pory nie podano stałej ceny zakupionych prototypów. Szacuje się jedynie, że będą one kosztować 366 mln USD, a minister Hutton dał do zrozumienia, że środki na ten cel zostały już wstępnie zarezerwowane. Dla zmniejszenia wydatków, Londyn prawdopodobnie zrezygnuje jednak z pozyskania samolotów produkcji niskoseryjnej (na co zdecydowali się Włosi).
Lotnictwo wojskowe Wielkiej Brytanii zamierza kupić 138 seryjnych F-35B - krótkiego startu i pionowego lądowania - które zastąpią Harriery, stacjonujące lądzie, jak i na pokładach brytyjskich lotniskowców.