Prezesi British Airways i Iberii podpisali ostateczne porozumienie o stworzeniu jednego przedsiębiorstwa lotniczego. Będzie ono jednym z największych na świecie.
Wstępne porozumienie w tej sprawie - poprzedzone długotrwałymi negocjacjami - zawarto w listopadzie ubiegłego roku (zobacz: Fuzja British Airways i Iberii). Ostateczne podpisano z niewielkim opóźnieniem, w stosunku do pierwotnych założeń. Powodem były straty British Airways z ubiegłego roku i spór ze związkami zawodowymi, które chciały utrzymania bardzo atrakcyjnych, na tle innych linii lotniczych, warunków płac i zapisów pakietu socjalnego (zobacz: Fuzja Iberii i BA już wkrótce).
Nowy podmiot otrzymał nazwę International Airlines Group. 55% akcji otrzymali w nim Brytyjczycy, resztę Hiszpanie. Londyn będzie siedzibą spółki, jednak będzie ona zarejestrowana w Madrycie, gdzie są niższe podatki. Hiszpanie i Brytyjczycy zajmą po 7 miejsc w radzie nadzorczej, podzielą się również stanowiskami kierowniczymi. Dotychczasowy prezes Iberii, Antonio Vazquez zostanie prezesem IAG, a szef BA, Willie Walsh - dyrektorem zarządzającym. Samoloty obu przewoźników zachowają dotychczasowe oznaczenia przez najbliższych 5 lat.
Połączona flota IAG zostanie nieco zmniejszona, do 408 maszyn, zdolnych przewieźć w ciągu roku 58 mln pasażerów. Dzięki fuzji możliwym będzie również wygenerowanie oszczędności, związanych z obsługa techniczną i szkoleniem załóg, szacowanych na 400 mln Euro rocznie.
Iberia zatrudnia prawie 22 tys. pracowników, BA - prawie 39 tys. Ta pierwsza linia obsługuje 109 połączeń, ciesząc się doskonałą pozycją w lotach do Ameryki Południowej i wielu krajów afrykańskich. BA natomiast ma 141 połączeń, zachowując uprzywilejowaną pozycję głównie w lotach do i z USA.
Porozumienie powinno zostać prawnie i finansowo zakończone przed końcem roku. Hiszpanie pozostawili sobie jednak możliwość opuszczenia IAG. Klauzula związana jest z wątpliwościami, odnośnie skutecznego zwalczenia rysującego się, ogromnego deficytu BA w 2010. Osiągnięte porozumienie ze związkami zawodowymi nie gwarantuje bowiem - według przedstawicieli Iberii - wypracowania zysku przez brytyjską część nowej spółki.