Gen. Nikołaj Makarow szef rosyjskiego sztabu generalnego powiedział, że syryjscy rebelianci posiadają naramienne wyrzutnie przeciwlotnicze, w tym amerykańskie FIM-92 Stinger. Wezwał do wyjaśnienia sprawy.
Gen. Makarow poinformował wczoraj o wykorzystywaniu przez syryjskich rebeliantów zestawów Stinger, powołując się na wiarygodne źródła, których jednak nie ujawnił. Jako potwierdzenie otrzymanych informacji przypomniał materiał amerykańskiej telewizji NBC News z lipca br., w którym donoszono o sprowadzeniu z Turcji ok. 25 zestawów tego typu broni. Szef rosyjskiego sztabu generalnego nie przesądził jednoznacznie o prawdziwości przedstawionych danych. Wezwał jednak do zbadania sprawy. Potwierdzonym faktem jest bowiem, że rebelianci otrzymywali w przeszłości broń zza granicy, głównie od państw arabskich.
Zestawy FIM-92 są wykorzystywane przez nieco ponad 30 państw globu. W rejonie Bliskiego wschodu dysponują nimi jedynie Turcja, Izrael i Irak. Wśród państw muzułmańskich ich użytkownikami są także Pakistan, Bośnia i Hercegowina, Maroko oraz Bangladesz. Waszyngton zdecydowanie zaprzecza, by dostarczał rebeliantom swoją broń.
Wypowiedź gen. Makarowa można też odczytywać – przynajmniej częściowo – jako odpowiedź na zatrzymanie na początku października br. syryjskiego samolotu pasażerskiego w Turcji. Leciał on z Moskwy do Damaszku. Na jego pokładzie, jak twierdzi Ankara, były elementy pocisków przeciwlotniczych. Rosjanie informowali, że były to jedynie podzespoły stacji radiolokacyjnych, których nie można traktować jak broń (Rosjanie o ładunku syryjskiego A320, 2012-10-12).