Altair


Autoryzacja


Resetuj hasło
Autor: Tomasz Hypki, Tomasz Szulc (Dallas)

Wydarzenia ostatnich miesięcy na Ukrainie zaskoczyły niemal wszystkich. W Polsce większość analityków, dziennikarzy i polityków bezkrytycznie aprobuje przewrót, który tam się dokonał. Towarzyszy temu prymitywna propaganda antyrosyjska i wojenna. Tymczasem jest oczywiste, że nie wszystko, co rozgrywało się na Majdanie i wokół niego, jest zgodne ze strategicznymi interesami Polski. Wzrost napięcia w regionie, utrata rynków zbytu dla mało przetworzonych wyrobów czy wystawienie naszego kraju na bezwzględne walki polityczne z udziałem obcych służb, mogą przynieść fatalne skutki.

Widok na Majdan Niepodległości. Na pierwszym planie jego południowo-wschodnia część, gdzie powstały barykady i dochodziło do krwawych starć

Prowadzenie realnej polityki zagranicznej wymaga posiadania zasobów, które w sytuacji krytycznej wspomogą realizację długofalowych interesów strategicznych państwa. Polska, mimo zapewnień propagandowych, nie podsiada ani odpowiednich zasobów finansowych, by pomagać Ukrainie, ani nie jest w stanie skutecznie wywierać presji na bogatsze państwa Unii Europejskiej, uwikłane w warte dziesiątki miliardów Euro interesy z Federacją Rosyjską. O presji militarnej nie warto nawet wspominać, bo pomimo wydawania kilka razy większych kwot na obronność niż Ukraina, możliwości polskich sił zbrojnych są niewiele lepsze, a w niektórych obszarach, jak choćby obrona przeciwlotnicza, zdecydowanie gorsze niż zdemoralizowanej armii ukraińskiej.

Prawo Majdanu

Nie ma drugiego takiego kraju, jak Polska, gdzie zniekształcanie wydarzeń na Ukrainie poszłoby równie daleko. Nawet w Rosji najważniejsze media poświęcają im tylko część uwagi, normalnie informując także o tym, co dzieje się w kraju i na świecie. Tymczasem, by analizować sytuację, nie można ulegać propagandzie. Trzeba znać i uznawać twarde fakty.

Plan centrum Kijowa z zaznaczonymi kluczowymi budynkami i ulicami, na których dochodziło do starć. Kolor niebieski przypisano do obiektów pozostających pod kontrolą opozycji, zielonym – władz, a czerwonym – budynków, które były okresowo zajmowane przez obie strony. Charakterystyczne, że siły bezpieczeństwa ograniczyły się wyłącznie do działań chroniących najważniejsze budynki władz (parlamentu, kancelarii prezydenta i rady ministrów). Z nie do końca jasnych przyczyn, nie zdecydowano się na całkowitą blokadę Majdanu. Protestujący mogli więc liczyć na nieprzerwane dostawy żywności, materiałów i ochotników z kierunku zachodniego

Prezydenta Ukrainy, Wiktora Janukowycza bez wątpienia nie można nazwać mężem stanu. Był, tak jak większość ukraińskich polityków, którzy dostali się do władzy w ostatnich dwóch dekadach, złodziejem i satrapą. Jednak został prezydentem w wyniku wyborów, do których wspólnota międzynarodowa nie miała większych zastrzeżeń, a sposób odsunięcia go od władzy miał mało wspólnego z demokracją.

Pierwszy atak na siły bezpieczeństwa, wykonany m.in. za pomocą spychacza / Zdjęcie: circusbazaar.com

Można założyć, że gdy kurz wojennej propagandy opadnie, wielcy tego świata, po serii rytualnych gestów, usiądą do stołu z Kremlem, by przedyskutować kolejne interesy. Polska może wówczas pozostać sama, mając u granic niestabilną Ukrainę i wrogą Rosję. By do tego nie dopuścić, nie wolno ulegać złudzeniom. I spokojnie przyjrzeć się wydarzeniom w Kijowie, na tak zwanym Euromajdanie, oraz na całej Ukrainie, by spróbować wyciągnąć daleko idące wnioski.

Unia pretekstem

Pretekstem do zainicjowania na Ukrainie protestów, które przekształciły się z czasem w zamieszki z użyciem butelek z benzyną i broni palnej, były negocjacje z Unią Europejską. Zgodnie z wymaganiami negocjatorów ze strony UE, miały one doprowadzić do przekierowania polityki i gospodarki Kijowa z Rosji na Europę. Unia żądała też uwolnienia z więzienia skazanej za przestępstwa gospodarcze byłej premier Julii Tymoszenko (warto zauważyć, że politycy ukraińscy byli zatrzymywani i skazywani za podobne przestępstwa m.in. przez USA i nikt przeciwko temu nie protestował). Żądania okazały się nie do przyjęcia dla władz Ukrainy, bo prowadziłyby do załamania jej gospodarki (jej powiązania z Rosją są trudne nawet do oszacowania) i systemu prawnego. Oferowana przez UE pomoc finansowa (w postaci kredytów) nie równoważyłaby potencjalnych strat. Okazała się zresztą niższa od nieco późniejszej, grudniowej oferty Moskwy: wykupu ukraińskich obligacji za 15 mld USD i utrzymania zniżek za dostawy gazu, które można szacować na kilka mld USD rocznie. Prezydent Janukowycz zdecydował więc po wielu wahaniach o rezygnacji z podpisania wynegocjowanej umowy stowarzyszeniowej.

Według byłego kierownika SBU (Służba Bezpieczeństwa Ukrainy), na zachodniej Ukrainie istniały obozy, gdzie szkolono przyszłych bojowników Majdanu. Kiedy ówczesna władza próbowała przycisnąć te obozy, ochotnicy wyjechali do Polski i na Litwę. Nieoficjalne źródła mówią nie tylko o szkoleniach radykalnych Ukraińców w Polsce (m.in. w Legionowie). Miały za tym stać polskie służby specjalne, przede wszystkim cywilne. Mówił o tym w czasie jednej z konferencji prasowych prezydent FR Władimir Putin. Przedstawiciele polskich władz zaprzeczyli jego wypowiedzi, określając ją jako całkowicie bezpodstawną

Po ogłoszeniu decyzji o zawieszeniu procesu przygotowań do podpisania umowy, 21 listopada 2013 w Kijowie wybuchły prounijne manifestacje, których nie spodziewały się zarówno władze, jak i opozycja parlamentarna. 3 dni później demonstracje w największych miastach ukraińskich zgromadziły łącznie około 150 tys. ludzi, z czego w Kijowie 80-100 tys. Początkowo brali w nich udział głównie studenci z Kijowa, Lwowa i innych miast zachodniej Ukrainy, nad którymi nie sprawowała kontroli żadna z partii opozycyjnych (UDAR, Swoboda, Batkiwszczyna). Entuzjazm szybko się wypalił, gdy stało się jasne, że podpisanie umowy stowarzyszeniowej jest niemożliwe. Demonstracje zaczęły słabnąć i zapewne wygasłyby zupełnie, gdyby nie dokonany rankiem 30 listopada atak specjalnych oddziałów milicji – Berkutu – na kilkuset protestujących zgromadzonych w miasteczku namiotowym na kijowskim Majdanie. Aresztowano wówczas 14 osób, a wobec 64 wszczęto sprawy karne, zaś 35 hospitalizowano. Decyzja, podjęta prawdopodobnie przez samego Janukowycza, doprowadziła do zaostrzenia się podziałów w Partii Regionów, czego wynikiem było złożenie nieprzyjętej dymisji przez Serhija Lewoczkina, szefa administracji prezydenta.

Barykada na ul. Instytuckiej, u podnóża Pałacu Październikowego. Jej konstrukcja świadczy o wysokim stopniu profesjonalizmu protestujących i stosunkowo dużych zasobach, jakimi dysponowali. Historyczne doświadczenia wskazują, że w przypadku spontanicznych działań obiekty tego typu powstają przy pomocy środków znajdujących się w bezpośrednim otoczeniu, tymczasem ta i jej podobne konstrukcje wykorzystywały niemal w całości materiały przywiezione spoza Majdanu / Zdjęcie: Daniel Hamilton

Warto zauważyć, że w tym czasie Janukowycz pozostawał najpopularniejszym politykiem na Ukrainie. Cieszył się jednak poparciem zaledwie 19% społeczeństwa. Inni politycy nie mogli liczyć nawet na 10%, co obrazuje skalę nieufności Ukraińców do całej klasy politycznej.

Także te obrazy uwidaczniają, że wielomiesięczny protest na Majdanie był dużą operacją logistyczną. W czasie Pomarańczowej rewolucji na przełomie 2004 i 2005 przeważały cywilne, kupowane w zwykłych sklepach małe namioty. W grudniu 2013 – kiedy wykonano te zdjęcia – stanowiły one zdecydowaną mniejszość / Zdjęcie: Daniel Hamilton

Dzień po pacyfikacji studentów na ulice Kijowa wyszło kilkaset tysięcy demonstrantów, ale to nie na nich skupiła się uwaga mediów. Te pokazywały grupę ok. 200 ludzi uzbrojonych w kije, koktajle Mołotowa, kamienie, wspieranych przez spychacz, która zaatakowała na ulicy Bankowej kordon milicji i wojsk wewnętrznych chroniących budynek administracji prezydenckiej. By opanować sytuację, Berkut przeszedł do kontrataku, a kres walkom położyły dopiero mediacje. Początkowo oficjalna propaganda mówiła o prowokatorach opłaconych przez władze, tzw. tituszkach, ale szybko wyjaśniło się, że za walkami stała bojówka Prawego Sektora, organizacji skrajnie nacjonalistycznej, czerpiącej z tradycji OUN/UPA. Uwagę uważniejszych obserwatorów przykuło to, że demonstracja była ochraniana przez formację wyposażoną w jednolite czerwone kaski i pałki, której członkowie mieli zasłonięte twarze.

Pojawiły się też w dużych ilościach: drewno, opony, piach i innego rodzaju materiały. Trzeba też pamiętać, że utrzymanie stałej załogi Majdanu, rekrutującej się w dużej mierze spoza mieszkańców Kijowa, musiało wiązać się z dostarczaniem co dzień kilkunastu ton dystrybuowanej bezpłatnie żywności i napojów / Zdjęcie: Daniel Hamilton

Manifestacje odbyły się też w miastach zachodniej Ukrainy, gromadząc kilkadziesiąt tysięcy osób we Lwowie, a po kilkanaście tysięcy w Tarnopolu i Iwano-Frankowsku. Główni przywódcy opozycji parlamentarnej (Arsenij Jaceniuk – Batkiwszczyna, Witalij Kliczko – UDAR i Ołeh Tiahnybok – Swoboda), prowadząc własną grę, już wtedy zażądali natychmiastowej dymisji prezydenta Janukowycza, rządu i przeprowadzenia nowych wyborów parlamentarnych. Propozycja strony rządowej, zwołania okrągłego stołu, została odrzucona. Władze z jednej strony odcięły się od pacyfikacji demonstrantów i zapowiedziały śledztwo, a z drugiej premier Mykoła Azarow oskarżył opozycję o próbę zamachu stanu i wezwał ją do odblokowania zajętych budynków merostwa i związków zawodowych. Takie niezdecydowanie miało charakteryzować postawę władz przez kolejne miesiące konfliktu.

Przeciw władzom

Rozprawa z pierwszymi protestującymi wywołała reakcję łańcuchową. Zamiast oczekiwanego zastraszenia, nastąpił gwałtowny wzrost nastrojów antyrządowych, a w efekcie eskalacja protestu i włączenie się sił radykalnych, dotąd nie biorących udziału w manifestacjach. Hasła prounijne zostały zastąpione antyrządowymi. Tak zwany Majdan zaczął rozbudowywać swoją infrastrukturę. Powstało miasteczko namiotowe, chronione przez barykady i sprawne, liczne oddziały samoobrony (maksymalnie ok. 4 tys. ludzi), których główną siłę bojową tworzyli Kozacy, członkowie Ukraińskiego Związku Weteranów Afganistanu, nacjonalistycznej Swobody i – dotychczas marginalnego – Prawego Sektora.

Wielokrotnie pokazywana w przekazach telewizyjnych scena, na której występowali politycy opozycji. Musiało ją dostarczyć profesjonalne przedsiębiorstwo logistyczne. Scena i jej zaplecze były swoistym centrum komunikacji protestujących / Zdjęcie: Daniel Hamilton

Jednym z organizatorów Majdanu był Ruch Trzecia Republika Jurija Łucenki, wcześniej organizatora pomarańczowej rewolucji, byłego ministra spraw wewnętrznych w rządzie Julii Tymoszenko i doradcy prezydenta Juszczenki. Łucenko był pod koniec grudnia 2010 aresztowany i w lutym 2012 skazany na 4 lata więzienia za malwersację pieniędzy publicznych. Wśród swoich współpracowników uchodził wówczas za więźnia politycznego. Wobec nacisków UE, został w kwietniu 2013 ułaskawiony przez prezydenta Janukowycza.

Do Internetu na początku lutego wyciekła – prawdopodobnie za sprawą rosyjskich służb specjalnych – rozmowa Victorii Nuland, zastępczyni sekretarza stanu USA, i amerykańskiego ambasadora na Ukrainie Geoffreya Pyatta. Rozmawiają oni o liderach ukraińskiej opozycji oraz roli w kryzysie na Ukrainie ONZ i Unii Europejskiej. Nuland mówi w niej: - Piep...yć UE. Pyatt ocenia Witalija Kliczkę: - Jest zwycięzcą pośród liderów opozycji, ale jest zbyt niedoświadczony, by zajmować jakieś ważne stanowisko. Nuland całkowicie się z tym zgodziła. Według niej, Kliczko to niedobry pomysł. Amerykanie uznali, że najbardziej odpowiednim byłby Jaceniuk, który był przecież ministrem w rządzie Tymoszenko. Departament Stanu potwierdził autentyczność nagrania: - To żadna tajemnica, że ambasador Pyatt i zastępczyni sekretarza Nuland pracowali z rządem Ukrainy, z opozycją, biznesmenami i liderami ruchów obywatelskich. To, że Arsenij Jaceniuk został ostatecznie premierem, nie jest przypadkiem

W warstwie ideologicznej na Majdanie triumfowała Swoboda i Prawy Sektor, gdyż wraz z rozwojem sytuacji postępowała radykalizacja protestujących. Jak podkreślają polscy analitycy z jednego z rządowych ośrodków w opracowaniu z tamtego okresu: UPA nie jawi się na Majdanie jako organizacja zbrodnicza, ani nawet ideologiczna, ale jako bohaterska armia nieśmiertelnych, walcząca o niepodległość Ukrainy. Czerwono-czarny sztandar OUN stał się w krótkim czasie jednym z symboli ogólnonarodowych (w odróżnieniu od symboli państwowych), podobnie jak wywodzące się z tradycji UPA i nieco zmienione w treści pozdrowienia Sława Ukrainie! Bohaterom sława! Jednym z Komendantów Majdanu i dowódcą sił samoobrony został Andrij Parubij, deputowany Batkiwszczyny do parlamentu, a w przeszłości radykał, jeden z założycieli Socjal-Nacjonalistycznej Partii Ukrainy, której program był zbliżony do narodowego socjalizmu (później z tej partii wyłoniła się Swoboda). Protestujących czynnie wspierał m.in. oligarcha Petro Poroszenko, związany z Juszczenką, kontrolujący telewizję informacyjną Kanał 5, właściciel koncernu Ukrprominwest działającego w branży motoryzacyjnej i spożywczej (wartość aktywów szacowana na 1,6 mld USD).

Majdan stał się miejscem wypraw polskich polityków różnych opcji. Co zupełnie bezprecedensowe, otwarcie nawoływali oni do obalenia legalnie wybranych władz ukraińskich. Był wśród nich szef PiS, Jarosław Kaczyński, który przemawiał u boku szefa antypolskiej i antysemickiej partii Swoboda, banderowca Oleha Tiahnyboka, który domaga się m.in. oderwania 19 południowo-wschodnich powiatów Polski / Zdjęcie: tnv24

Na początku grudnia liderzy opozycji próbowali przejąć kontrolę nad Majdanem, ignorując tzw. liderów społecznych, ale spotkało się to ze zdecydowanym oporem. Wkrótce to Majdan przejął kontrolę nad opozycją parlamentarną, dyktując jej warunki. Początkowo na Majdanie władza była rozproszona, a działania nieskoordynowane i prowadzone w imię doraźnego interesu poszczególnych grup czy sotni. Próbowano blokować bez szerszego planu budynki rządowe i parlament, w efekcie wielu zawiedzionych manifestantów wracało do domów. Na początku grudnia stała obsada Majdanu stanowiła 2-3 tys. osób, rosnąc w czasie protestów do kilkunastu tysięcy. W tym okresie milicja była bierna, otoczyła budynki rządowe kordonem i nie podejmowała żadnych działań wobec demonstrantów. Majdan miał liczącą kilkaset osób samoobronę, patrolującą opanowany teren.

Milicjanci blokujący dostęp w parku na północ od ul. Hruszewskiego, przed stadionem Dynama Kijów, w bezpośredniej bliskości parlamentu / Zdjęcie: fullstop.com

W nocy z 5 na 6 grudnia opozycja blokowała siedziby rządu, parlamentu, prokuratury i administracji prezydenta, ale była już mniej liczna niż wcześniej. Partie opozycyjne w dalszym ciągu eskalowały żądania, ogłaszając, że nie dopuszczą do pracy parlamentu, dopóki rząd nie zostanie zdymisjonowany przez prezydenta. Kijowski sąd wydał wówczas decyzję nakazującą protestującym opuszczenie w ciągu 5 dni zajmowanych gmachów publicznych i zaprzestanie blokowania innych budynków publicznych. Decyzje te zostały ogłoszone protestującym zgodnie z obowiązującym prawem, a milicja zapowiedziała stanowcze działania w celu realizacji postanowienia sądu. Opozycja w odpowiedzi przeprowadziła 8 grudnia w Kijowie kolejną akcję, nazwaną Marszem Milionów Ukraińców, który zgromadził ok. 400-500 tys. osób. Na Majdanie stała obsada urosła do 6-8 tys. osób, z czego ok. 1,5 tys. przypadało na siły samoobrony.

Blisko końca

Jak się ocenia, mimo jednorazowej mobilizacji setek tysięcy osób, protesty wygasłyby do połowy grudnia, gdyby nie posunięcia władz, które najwyraźniej uznały, że przeciwnik jest już dość osłabiony. W nocy z 9 na 10 grudnia dwutysięczne siły MSW, korzystając z aury (intensywne opady śniegu), usu­nę­ły wszyst­kie ba­ry­ka­dy i na­mio­ty usta­wio­ne przez budyn­ka­mi rzą­do­wy­mi. Mimo kilkusetosobowego tłumu protestujących, nie doszło do większych starć. Kolejnej nocy podjęto jeszcze jedną próbę wyparcia demonstrantów z Majdanu, ale była ona prowadzona bez przekonania i nie przyniosła rezultatów. Akcja ta znowu spowodowała zwiększenie na krótko liczby protestujących.

Film nagrany przez ekipę telewizji ITV pokazuje moment, gdy ministrowie spraw zagranicznych UE wychodzą z jednego z kolejnych spotkań z liderami opozycji. Radosław Sikorski mówi do jednego z nich: - Jesteś tak bardzo w błędzie... Jeśli nie podpiszecie [porozumienia], będziecie mieli stan wyjątkowy, armię i wszyscy będziecie martwi... Porozumienie podpisano, ale to ono pozostało martwe. Nie zostało uznane przez rebeliantów z Majdanu, gdzie następnego dnia doszło do krwawych walk

Władze nie próżnowały również w sferze politycznej, choć bez poważniejszych efektów. 14 grudnia zorganizowały w Kijowie kontrmanifestacje z udziałem 40-50 tys. ludzi. Dzień później na Majdanie zebrało się jednak ponad 100 tys. przeciwników Janukowycza. Prowadzone w tym czasie negocjacje między władzą a opozycją nie przyniosły rezultatów. Wydaje się, że obie strony jedynie pozorowały rozmowy.

Już po przewrocie w mediach pojawił się zapis rozmowy ministra spraw zagranicznych Estonii Urmasa Paeta z Catherine Ashton, szefową dyplomacji UE, w której Paet, powołując się na znaną aktywistkę Majdanu, lekarkę Olgę Bohomolec, mówił o strzelaniu do milicjantów i protestujących przez te same osoby. Estońskie MSZ potwierdziło autentyczność tej rozmowy, podsłuchanej prawdopodobnie przez rosyjskie służby specjalne.
Minister spraw zagranicznych Estonii Urmas Paet: Olga również o tym mówiła... Według wszystkich znanych nam przesłanek, ludzie, którzy byli zabici przez snajperów, z obydwu stron, zarówno milicjanci, jak i ludzie z ulicy... Działali ci sami snajperzy, zabijający ludzi z obydwu stron.
Catherine Ashton: Tak... to straszne.
Paet: Ona pokazała mi fotografie i powiedziała [...] o jednym rodzaju naboi. A już zupełnie zatrważa to, że nowa koalicja nie chce prowadzić dokładnego śledztwa dotyczącego dokładnych okoliczności tego co zaszło. Stopniowo wzrasta przekonanie, że za tymi snajperami nie stał Janukowycz, ale ktoś z nowej koalicji.
Ashton: Myślę, że tą informacją należy się zająć. O tym się nie mówiło. Ale to ciekawe. O Boże...
7 marca wszczęto śledztwo w sprawie snajperów z Majdanu. Dwa tygodnie później ukraiński prokurator generalny Oleg Mahnickij powiedział, że ich zidentyfikowano, nie podając jednak personaliów. Mahnickij ujawnił jedynie, że wszyscy są Ukraińcami służącymi w Berkucie (co nie rozwiązuje to sprawy, ponieważ Berkut stał się kozłem ofiarnym wydarzeń; w istocie strzelać mógł każdy, w tym funkcjonariusze formacji specjalnych Wojsk Wewnętrznych, które strzegą bezpieczeństwa także nowych władz).
Rebelianci z kijowskiego Majdanu powszechnie używali broni krótkiej. W jednym z programów polskiej telewizji pokazano, jak demonstrant wielokrotnie strzelał z wyjętego zza pasa pistoletu do zdjęcia prezydenta Wiktora Janukowycza, odpowiadając na pytanie o jego los po ewentualnym schwytaniu. Według dostępnych danych, tylko mieszkańcy Kijowa posiadają 200 tys. sztuk broni palnej

Pod koniec grudnia i na początku stycznia 2014 liczba aktywnych demonstrantów zaczęła topnieć w szybkim tempie, do 1-2 tys. ludzi stałej obsady (80% w tym czasie stanowili przyjezdni – 42% z zachodniej Ukrainy, a 31% z centralnej). Jeszcze gorzej było w połowie stycznia, kiedy załoga Majdanu skurczyła się do kilkuset osób, a protesty w innych miejscach Kijowa były nieliczne. W tym czasie głównym atutem opozycji pozostawał sam Majdan: okresowo kilkunastotysięczny ufortyfikowany obóz protestujących w centrum miasta, kontrolujących trzy gmachy publiczne (merostwo, siedzibę związków zawodowych i Pałac Październikowy), ochraniany przez samoobronę, której trzon tworzyli nacjonalistyczni bojówkarze.

Ostatni masowy protest w 2013, po 2-tygodniowej pauzie, miał miejsce 29 grudnia, na znak protestu wobec ciężkiego pobicia przez nieznanych sprawców dziennikarki opozycyjnej, Tetiany Czornowoł. Taktyka obozu władzy, by wykorzystując trudne warunki ukraińskiej zimy, przeczekać demonstrantów, nie podejmując żadnych decyzji, wydawała się sprawdzać. Równolegle prowadzono selektywne zastraszanie opozycyjnych działaczy społecznych i dziennikarzy.

Pokojowe koktajle Mołotowa i autorytarne gumowe kule

Władze, widząc słabość opozycji, w styczniu 2014 przygotowały prawne podwaliny rozprawy z demonstrantami. Rada Najwyższa przyjęła 16 stycznia 2014, z zaskoczenia i z rażącym naruszeniem konstytucji, pakiet ustaw zaostrzających sankcje za udział i wspieranie nielegalnych zgromadzeń i akcji protestu. Wprowadzono m.in. nowe kategorie przestępstw, takich jak działalność ekstremistyczna, za którą można było uznać niemal każdy sprzeciw wobec władzy, wprowadzono odpowiedzialność karną za zniesławienie, rozszerzono kompetencje SBU, obejmując organizacje pozarządowe działaniami kontrwywiadowczymi, uznano organizacje pozarządowe korzystające z pieniędzy zagranicznych za zagranicznych agentów (na wzór Rosji), a w kodeksie postępowania karnego wprowadzono tryb zaoczny.

Według szacunkowych danych, przewrót na Ukrainie kosztował życie około 100 tzw. aktywistów Majdanu, członków samoobrony, bojówkarzy, a ponad 1200 osób zostało rannych, z czego blisko 800 hospitalizowano. Siły MSW straciły blisko 30 zabitych, ok. 800 funkcjonariuszy i żołnierzy wojsk wewnętrznych zostało rannych

Mało skuteczne działania liderów opozycji parlamentarnej, skupionych głównie na pozycjonowaniu siebie w kontekście przewidywanych wyborów prezydenckich (rywalizacja Jaceniuk – Kliczko, o to kto będzie wspólnym kandydatem opozycji na prezydenta), zradykalizowało działania przywódców Majdanu, co było po myśli Tiahnyboka ze Swobody, dążącego do rozszerzenia bazy poparcia dla swojej partii. 19 stycznia 2014 Arsenij Jaceniuk ogłosił plan dalszych działań, który można było uznać za plan przewrotu. Była to zapowiedź powołania alternatywnego parlamentu i Zgromadzenia Konstytucyjnego, a w dalszej kolejności Rządu Ludowego, zaś na prowincji Rad Ludowych. Wtórował mu Witalij Kliczko, zapowiadając ogłoszenie przez opozycję przedterminowych wyborów prezydenckich.

Siły porządkowe na południowo-wschodnim krańcu Majdanu. Mimo sukcesów prezydent Janukowycz nie wydał nigdy zdecydowanego rozkazu szturmu na plac, koncentrując się na ochronie kluczowych budynków władz państwa / Zdjęcie: nbcnews.com

Protestując przeciw jałowej gadaninie, kilka tysięcy członków samoobrony i bojówkarzy Prawego Sektora oraz Swobody zaatakowało na ulicy Hruszewskiego, chcąc zablokować siedziby parlamentu i rządu. Doszło do gwałtownych starć z oddziałami wojsk wewnętrznych (ok. 4,6 tys.), milicji (1,5 tys.) i Berkutu (1,5 tys.), wspieranymi przez tituszki. Na siły rządowe poleciał deszcz kamieni, butelek z benzyną, petard, pojawił się też ostrzał z fajerwerków i broni pneumatycznej. Z drugiej strony zaczęto strzelać z broni gładkolufowej, używać gazu CS/CN i grantów hukowo-błyskowych. Walki trwały przez 4 dni i toczyły się ze zmiennym szczęściem. Zakończyły się 23 stycznia opanowaniem części ul. Hruszewskiego przez samoobronę. W trakcie starć zginęły 2 osoby, a – zdaniem służb medycznych Majdanu – ponad 1400 zostało rannych. 100 osób aresztowano. Strona rządowa miała 163 rannych, z czego 80 hospitalizowano. Jeszcze nocą z 25 na 26 stycznia siły MSW próbowały zająć Ukraiński Dom w bezpośrednim sąsiedztwie ul. Hruszewskiego, ale samoobrona odparła atak i opanowała, a potem umocniła barykadami Plac Europejski. W końcu reprezentanci Majdanu, za plecami liderów partii opozycyjnych, wynegocjowali z przedstawicielami struktur siłowych rozejm.

Siły samoobrony okazały się równorzędnym przeciwnikiem dla oddziałów milicji i wojsk wewnętrznych, wykazując się niezłym wyszkoleniem i dowodzeniem. Rebelianci posiadali hełmy, kaski, środki ochrony dróg oddechowych przeciwko CS/CN, tarcze, pałki, wyposażenie odebrane siłom porządkowym, kamizelki taktyczne i kuloodporne oraz butelki z benzyną. Zbudowane wokół Majdanu barykady w niektórych miejscach osiągnęły 3-4 m wysokości i były otoczone zasiekami z drutu kolczastego. Stała obsada Majdanu wynosiła wówczas 6-10 tys. ludzi. Rozprawa z nimi wymagałaby zaangażowania ciężkiego sprzętu oraz gotowości do użycia broni palnej na szeroką skalę. A tego nikt na tym etapie nie chciał.

Przejmowanie państwa

Zgodnie z wezwaniem Jaceniuka, opozycja opanowała administracje obwodowe i utworzyła Rady Ludowe we Lwowie, Tarnopolu, Iwano-Frankowsku, Użhorodzie, Czerniowcach, Łucku, Równem, Żytomierzu, Chmielnickim i Winnicy, czyli na całej zachodniej i częściowo środkowej Ukrainie, a także w Czernihowie, Połtawie i Sumach. W Dniepropietrowsku, Zaporożu, Odessie, Czerkasach i Łuhańsku miały miejsce kilkutysięczne demonstracje połączone z blokowanie urzędów, ale spotkały się one z kontrakcją lokalnych władz, zwolenników prezydenta Janukowycza i tituszek. Na wschodzie antyrządowe wystąpienia szybko wyhamowały.

Postawa stabloidyzowanych polskich mediów przypomina sytuację z antyutopii George’a Orwella – Rok 1984 (to z niej pochodzi koncept Big Brothera – wiecznie obserwującego i wszystko wiedzącego, i określenie nowomowa). W powieści świat podzielony jest na trzy supermocarstwa, które – swobodnie zmieniając koalicje – nieustannie walczą ze sobą, by utrzymać napięcie wewnętrzne, a w efekcie zapewnić spokój i uległość wśród własnych obywateli. Dla nich organizuje się seanse nienawiści wobec symbolicznego wroga, niezwykle przypominające prymitywne ataki polskich polityków i dziennikarzy (z wcześniej mało znanym Piotrem Maślakiem z TVP Info i Tok FM na czele) na rosyjskiego prezydenta Władymira Putina. Propaganda, fałszowanie informacji i totalna inwigilacja to literacka codzienność, która właśnie zaczyna się spełniać. Nie ma to nic wspólnego z realnymi zagrożeniami bezpieczeństwa i interesów Polski, także z kierunku wschodniego / Zdjęcie: TVN Info

W tym czasie stało się jasne, że przywódcy partii opozycyjnych nie kontrolują protestów, a tym bardziej nie mają wpływu na oddziały samoobrony. Na pierwszy plan wysunęły się organizacje radykalne.Mimo tego prezydent Janukowycz rozpoczął rozmowy z liderami opozycji, korzystając z zawieszenia broni. Po czterech rundach negocjacji uzgodniono wstępny kompromis, obejmujący dymisję rządu, uchylenie antyopozycyjnych ustaw przyjętych 16 stycznia, amnestię dla protestujących i podjęcie prac nad reformą konstytucyjną. Janukowycz nie zgodził się jednak na przedterminowe wybory prezydenckie ani parlamentarne. Próbował przy tym podzielić opozycję, proponując liderom partii opozycyjnych wejście do rządu w zamian za zakończenie protestów. Ci, znajdując się pod presją Majdanu, odmówili.

Zawarte porozumienie zaczęło nabierać mocy, gdy 28 stycznia premier Azarow podał się do dymisji, a parlament uchylił ustawy antyopozycyjne. Choć pojawiły się problemy związane z przyjęciem ustawy o amnestii, kiedy wbrew opozycji przyjęto projekt Partii Regionów, uzależniający amnestię od zwolnienia budynków publicznych. Co charakterystyczne, pod koniec stycznia 2014 badania opinii publicznej wskazywały, że 44% Ukraińców bezwarunkowo popiera działania Majdanu w całości, a 51% jest mu zdecydowanie przeciwnych. Działania opozycji nie miały mandatu większości społeczeństwa.

Walki uliczne

Kruchy rozejm utrzymywał się przez kilka tygodni. W tym czasie odbywały się rozmowy związane z pracami nad nową konstytucją. Janukowycz i opozycja parlamentarna miały w tym swój interes, bowiem zmiany konstytucyjne przyjmowane w normalnym trybie możliwe byłyby dopiero jesienią. To zaś oznaczało zgodę na wybory prezydenckie w 2015. Partie opozycyjne przygotowały własne projekty konstytucyjne, co jeszcze bardziej uwidoczniło podziały między nimi. Batkiwszczyna zaprezentowała zmodyfikowaną konstytucję z 2004, w której władza ustawodawcza miała mieć znaczną przewagę nad wykonawczą. Przygotowywała też miejsce dla Julii Tymoszenko, próbując znieść zakaz kandydowania do parlamentu dla osób karanych i starając się wyeliminować Kliczkę poprzez zachowanie obowiązku 10-letniego zamieszkiwania na Ukrainie dla kandydatów na prezydenta. Z kolei UDAR optował za silną pozycją rządu i dużym zakresem władzy prezydenckiej, jednocześnie chcąc wyeliminować Tymoszenko zakazem kandydowania osób skazanych. Oczywiście sprzeciwiał się wymogowi 10-letniego okresu zamieszkania.

Na początku kwietnia wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński inaczej niż większość polskich polityków ocenił politykę wobec Ukrainy: - Przede wszystkim musimy pamiętać, że jesteśmy w Unii Europejskiej. Nasza reakcja na wydarzenia na Ukrainie powinna być więc realizowana przez struktury europejskie. Piechociński dodał – Pamiętajmy, że Ukraina – mimo naszego jednoznacznego wsparcia – jako jedna z pierwszych wprowadziła embargo na polską wieprzowinę. Ceną za polską aktywność na Ukrainie może być strata kilkuset milionów złotych. Rosja jest naszym drugim partnerem eksportowym. W 2013 mieliśmy 9.2-% wzrost eksportu na jej rynek, w 3 pierwszych miesiącach 2014 zanotowaliśmy spadek o 7,7%. A najgorsze jeszcze przed nami, nie tylko ze względów politycznych. Choćby ze względu na dewaluację rubla. W pierwszych kilku tygodniach br. wyniosła ona 17%. W efekcie polskie towary zaczynają być dla Rosjan za drogie. Do tego dochodzą kłopoty z płatnościami ze strony podmiotów rosyjskich. W Rosji załamuje się też import zaopatrzeniowy. W ub.r. 36% naszego eksportu stanowiły maszyny i urządzenia. I to w tym sektorze mamy największą stratę. Problemy zaczynają dotykać także sektor mleczarski i transport drogowy. W polskich przedsiębiorstwach transportowych zatrudnionych jest kilka tysięcy Ukraińców. Sankcje wobec nich mogą spowodować kolejne straty / Zdjęcie: MG

Przywódcy Majdanu odrzucili oba pomysły, zmuszając liderów partii opozycyjnych do potwierdzenia żądań niezwłocznego przywrócenia konstytucji z 2004. Realny kompromis między stronami był więc w połowie lutego niemożliwy do osiągnięcia. Majdan decydował o tym, co jest akceptowalne, a co nie. Strona rządowa była więc skłonna dopuścić jego przedstawicieli do udziału w negocjacjach, ale próby te były sabotowane przez partie opozycyjne. W grę nie wchodziła również siłowa pacyfikacja opozycji – władze zdawały sobie sprawę, że walki mogą rozlać się na całą Ukrainę.

Krótko po uspokojeniu sytuacji na kijowskim Majdanie, pod koniec marca odbyła się odprawa kadry kierowniczej MON i Sił Zbrojnych RP. Ku zaskoczeniu słuchaczy prezydent Bronisław Komorowski dał im przykład Rosji, jako właściwie dbającej o swe bezpieczeństwo. – Najważniejszym zadaniem na dzisiaj jest skoncentrowanie się na poprawie jakości Polskich Sił Zbrojnych. Musimy pamiętać, że dzisiaj nie tyle wielkość, co jakość wojska jest najważniejsza. Wszyscy wokół tak postępują. Spójrzmy np. na transformację sił zbrojnych Rosji w ostatnich latach. Tam systematycznie wzrastają nakłady obronne: w ciągu ostatnich 5 lat wzrosły ok. 2-krotnie, gdy liczebność wojska zmniejszyła się ok. 1,5 raza. Inwestuje się tam przede wszystkim – obok broni jądrowej – w wojska szybkiego reagowania, formacje wysoce mobilne, siły powietrzne, wojska specjalne lub zdolności do działań w cyberprzestrzeni. Częste sprawdziany gotowości bojowej i manewry na dużą skalę sprawiają, że rosyjska armia zdecydowanie poprawia jakość i zdolność do szybkiego, zaskakującego przeprowadzania operacji na dużą skalę. 
W kontekście wystąpienia prezydenta Komorowskiego warto zauważyć, że jednym z największym w ostatnich latach polskim przedsięwzięciem modernizacyjnym był zakup ponad dwustu starych, poniemieckich czołgów Leopard, bez żadnych gwarancji ich modernizowania przez polskie przedsiębiorstwa. Stojący za tymi zakupami wiceminister Waldemar Skrzypczak podał się do dymisji wkrótce po zamówieniu drugiej partii Leopardów, w efekcie podejrzeń o manipulowanie zakupami dla MON / Zdjęcie: KP

W tej sytuacji starano się zmęczyć opozycję i powoli realizowano ustalenia. 17 lutego Prokuratura Generalna uznała, że demonstranci wypełnili warunki wejścia w życie umowy amnestyjnej, choć w rzeczywistości tak nie było. Majdan i jego liderzy uznali to za przejaw słabości.

Inicjatywa znalazła się po stronie rebeliantów. 18 lutego kilka tysięcy bojowników samoobrony i Majdanu (szacuje się, że było ich nawet 10 tys.) uderzyło na parlament i siedziby rządu, chcąc zablokować te budynki. W Radzie Najwyższej miało właśnie odbyć się posiedzenie, podczas którego opozycja chciała przegłosować przywrócenie konstytucji z 2004, ograniczającej kompetencje prezydenta. Najprawdopodobniej samoobrona chciała nie dopuścić deputowanych z Partii Regionów, a potem przejąć władzę.

Plan nie został zrealizowany. Doszło do krwawych walk z wojskami wewnętrznymi i Berkutem, w czasie których obie strony wykorzystywały cały posiadany arsenał środków. Pojawiły się doniesienia o użyciu broni palnej przez siły rządowe i bojówkarzy. MSW informowało o 37 rannych żołnierzach wojsk wewnętrznych, w tym 5 z ranami postrzałowymi, a na ul. Instytuckiej zastrzelono jednego milicjanta. Początkowo walki toczyły się ze zmiennym szczęściem, a rebeliantom udało się przełamać pozycje wojsk wewnętrznych, w końcu jednak strona rządowa zdecydowanym uderzeniem rozbiła sotnie samoobrony na ul. Hruszewskiego i parku Marinskim, z których część uległa rozproszeniu, a część uciekła w stronę stacji metra Arsenał. Siły rządowe przeszły do ofensywy. Wspierane przez opancerzone armatki wodne i BTR, zajęły bez walki barykady wokół placu Europejskiego, na ul. Hruszewskiego i Instytuckiej, opanowały też Pałac Październikowy. Nie wykorzystały jednak powodzenia i nie zajęły Majdanu, zatrzymując atak. Nieoficjalny bilans dnia po stronie Majdanu to 22 zabitych i blisko 3 setki rannych, z których 160 hospitalizowano. Siły MSW straciły 9 zabitych, rannych zostało 429 funkcjonariuszy i żołnierzy, z czego 79 miało rany postrzałowe.

Walki pozycyjne

Pod wieczór przegrupowane siły MSW zażądały opróżnienia Chreszczatiku i Majdanu, przygotowując się do dalszego ataku. Nastąpił on nocą 18 lutego. Rebelianci bronili się skutecznie koktajlami Mołotowa i płonącymi stertami opon. Pod wpływem doniesień o szturmie na Majdan zaczęli napływać kolejni demonstranci. Liczba zgromadzonych urosła do 17-20 tysięcy. Kilka mało zdecydowanych ataków sił MSW przy pomocy BTR-a i armatek wodnych przyniosło opanowanie części Majdanu, ale na tym się skończyło.

Ukraina, poza Rosją, graniczy z Białorusią, Polską, Słowacją, Węgrami i Rumunią. Z tych krajów tylko polscy politycy wzięli aktywny udział w destabilizowaniu sytuacji w Kijowie, wzywając do obalenia tamtejszych władz. Dopiero na początku marca głos zabrał premier Węgier, Viktor Orbán. Ku zaskoczeniu jednostronnie nastawionych polskich mediów stwierdził, że jego kraj nie zamierza wtrącać się w konflikt na linii Rosja-Ukraina. - Węgry nie są częścią tego konfliktu. Węgrzy są bezpieczni na Węgrzech i są także bezpieczni w ukraińskim regionie Zakarpacia. Węgierski rząd pracuje, by tak pozostało – powiedział Orbán.
Pod koniec marca Orbán stwierdził, że dobrze byłoby uniknąć sankcji gospodarczych wobec Rosji, bo nie leży to w interesie Europy, a w szczególności Węgier. Nawet kryzys związany z sytuacją na Krymie nie wpłynął na plany rozbudowy węgierskiej elektrowni atomowej w Paksu, gdzie mają powstać dwa nowe bloki energetyczne. Orban podpisał z Rosją kontrakt w tej sprawie, bez przetargu, w drodze umowy międzyrządowej. Na rozbudowę elektrowni Federacja Rosyjska ma udzielić Węgrom kredytu w wysokości do 10 miliardów Euro. Elektrownia ma dać Węgrom tanią energię. Równocześnie z podpisaniem umowy z Rosją Węgry podłączyły się do gazowej sieci słowackiej. – Dzięki temu za pośrednictwem sieci czeskiej możemy mieć dostęp także do gazu północnoeuropejskiego. W historii kraju po raz pierwszy mamy sytuację, że jeśli z przyczyn gospodarczych lub innych nie będziemy chcieli kupować rosyjskiego gazu, możemy to uczynić. To ważny krok w kierunku niezależności energetycznej – powiedział przy tej okazji Orbán. Obecnie z FR pochodzi 80% zużywanej przez Węgry ropy i 75% gazu

Nocą 19 lutego wybuchł pożar w Domu Związków – sztabie Majdanu. Ogień pochłonął kilka ofiar. Prawdopodobnie był on wynikiem działań opóźniających samoobrony, bowiem do budynku wdarł się specnaz SBU Alfa. Nad ranem rozmowy liderów opozycji parlamentarnej z Janukowyczem skończyły się fiaskiem, a Berkut ponownie ruszył do ataku. W dzień nadal toczyły się walki, przybierając charakter pozycyjny. Po ulicach Kijowa grasowały zaś grupy bandytów. Jedna z nich 19 lutego miała zamordować 2 osoby, w tym dziennikarza gazety Wiesti. Władze rozpoczęły przerzucanie do Kijowa pierwszych pododdziałów podporządkowanej dowództwu wojsk wewnętrznych 25. brygady powietrznodesantowej z Dniepropietrowska (500 ludzi).

W drugiej fazie starć część protestujących była wyposażona podobnie, jak siły bezpieczeństwa. Na zdjęciu członkowie 14. sotni samoobrony. Według przedstawicieli sił samoobrony, 22 lutego tylko formacje zajmujące budynki rządowe składały się z ponad 40 sotni, czyli ok. 4 tys. osób / Zdjęcie: ukrainianpolicy.com

Prezydent Janukowycz oskarżył opozycję o próbę przewrotu, ale nie wykluczył dalszych negocjacji. Przygotowując się jednocześnie do działań siłowych, wyznaczył na szefa sztabu generalnego sił zbrojnych dotychczasowego dowódcę floty, admirała Jurija Iljina w miejsce gen. Wołodymyra Zamany, który uchodził za gwaranta neutralności armii. Po południu SBU ogłosiła początek ogólnokrajowej operacji antyterrorystycznej, informując że w rękach opozycji w całym kraju znalazło się ponad 1,5 tys. sztuk broni ostrej i ponad 100 tys. sztuk amunicji. Ministerstwo obrony ogłosiło, że zgodnie z obowiązującym prawem, siły zbrojne mają prawo być zaangażowane w takiej operacji. Późnym wieczorem Janukowycz spotkał się z trzema liderami opozycji parlamentarnej. Jaceniuk mówił po rozmowach, że władza i opozycja zawarły rozejm i szturmu na Majdan nie będzie. Prezydent Janukowycz ogłosił 20 lutego dniem żałoby narodowej.

Utrzymanie przez rebeliantów Majdanu było możliwe tylko dlatego, że władza nie zdecydowała się dokonać ostatecznej rozprawy, a nawet nie podjęła próby jego całkowitego odizolowania. Na Majdan stale docierali więc ochotnicy i zaopatrzenie. Kluczowy udział w przetrwaniu obozu miały bojówki Prawego Sektora, broniące barykad. Bilans dwóch dni walk był krwawy – siły samoobrony straciły 28 zabitych, z których 19 zostało zastrzelonych, ponad 350 rannych i co najmniej 50 zaginionych bez wieści. Strona rządowa zanotowała 10 zabitych (5 z wojsk wewnętrznych), ponad 450 rannych, z których 83 miało mieć rany postrzałowe.

Na wieść o wydarzeniach w Kijowie demonstranci antyrządowi zajęli gmachy władz lokalnych i siedziby władz porządkowych we Lwowie, Tarnopolu, Iwano-Frankowsku, Równem, Łucku, Użhorodzie i Winnicy. W ręce rebeliantów przeszły milicyjne magazyny z bronią we Lwowie. Z tego miasta w nocy z 18 na 19 lutego wyruszyła kilkusetosobowa grupa ochotników, która bez przeszkód dotarła na Majdan. Najprawdopodobniej samoobrona Majdanu uzyskała wówczas dużą liczbę broni palnej.

Masakra

Nocą 20 lutego na Majdanie ponownie wybuchły walki, choć początkowo z mniejszą intensywnością niż wcześniej. Lider Prawego Sektora, Dmitrij Jarosz nie przyjął do wiadomości informacji o rozejmie i oświadczył, że kierowana przez niego organizacja z nikim nie podpisywała żadnych porozumień, a powstanie narodu trwa nadal. Do Kijowa przybywały posiłki z Lwowa, Tarnopola i Iwano-Frankowska. Samoobrona Majdanu uderzyła na Berkut, broniący się na ul. Instytuckiej, zdobywając Pałac Październikowy. W czasie akcji wzięto do niewoli kilkudziesięciu żołnierzy wojsk wewnętrznych zaskoczonych rozwojem sytuacji.

Żołnierze specnazu wojsk wewnętrznych w rejonie ul. Olgińskiej. Po ucieczce nieuzbrojonych w broń strzelecką funkcjonariuszy Berkutu, członkowie jednostki Omega ostrzelali protestujących zbliżających się do budynków Kancelarii Rady Ministrów i Prezydenta, zabijając co najmniej kilka osób / Zdjęcie: Radio Swoboda

To wtedy nastąpił przełom. Siły MSW zameldowały o ostrzeliwaniu funkcjonariuszy z broni ostrej, prawdopodobnie z budynku konserwatorium muzycznego. Do godziny 10:00 miało zostać rannych 23 funkcjonariuszy i żołnierzy. Samoobrona budowała barykady, przygotowując się na kontratak sił rządowych. Jednak wyposażony jedynie w pałki i tarcze Berkut w panice wycofał się na ul. Olgińską, za którą, na kolejnej barykadzie, znajdował się uzbrojony w karabinki AK i karabiny maszynowe PKM specnaz wojsk wewnętrznych Omega, wspierany przez dwa BTR i grupy snajperskie. Specnaz wojsk wewnętrznych otworzył selektywny ogień z broni ostrej do atakującej samoobrony, sam ponosząc niewielkie straty. Padli pierwsi tego dnia aktywiści Majdanu. Dowództwo samoobrony wstrzymało atak na ul. Hruszewskiego, obawiając się, że kontratak sił rządowych odetnie grupy szturmowe od Majdanu. Wydano rozkaz umocnienia się na Chreszczatiku. Samoobrona zajęła Dom Ukraiński, biorąc w nim do niewoli kolejnych żołnierzy wojsk wewnętrznych, łącznie 67.

Dopiero wtedy władze wstrzymały bezpośredni ruch pociągów pasażerskich z zachodniej Ukrainy. Na ulicy Instytuckiej doszło do masakry sotni samoobrony, które wpadły w krzyżowy ogień prowadzony z jednej strony z barykad obsadzonych przez specnaz Wojsk Wewnętrznych, a z drugiej ogień snajperski prowadzony z tyłu i z boku przez nieustalonych sprawców. Zabici padli też w innych miejscach Majdanu. Zarówno siły rządowe, jak i rebelianci używali broni palnej. Doniesienia na ten temat są sprzeczne, a pewne światło na sytuację rzuciła dopiero ujawniona później rozmowa ministra spraw zagranicznych Estonii Urmasa Paeta z Catherine Ashton, szefową dyplomacji UE. Paet – powołując się na znaną aktywistkę Majdanu, lekarkę Olgę Bohomolec – mówił o strzelaniu do milicjantów i protestujących przez te same osoby, prawdopodobnie związane z kimś z opozycji.

Gdy natężenie walk osiągnęło apogeum, Prawy Sektor i samoobrona Majdanu wydały oświadczenie, w którym wezwano do wstrzymania ognia i zatrzymania przelewu krwi, gwarantując jednocześnie bezpieczeństwo wysoko postawionym urzędnikom. Milicja zatrzymała na rogatkach miasta cysterny z paliwem, a stacje benzynowe zostały zamknięte, by odciąć samoobronę od paliwa potrzebnego do koktajli Mołotowa. Blokady stosowali też rebelianci. Pociąg wiozący do Kijowa posiłki z 25. Brygady powietrznodesantowej został zatrzymany przez protestujących już na terenie obwodu dniepropietrowskiego.

Negocjacje i przegrupowanie sił

Do Kijowa przebyli ministrowie spraw zagranicznych Polski, Francji i Niemiec: Radosław Sikorski, Laurent Fabius i Frank-Walter Steinmeier. Najpierw spotkali się z przywódcami opozycji parlamentarnej – Kliczką, Jaceniukiem i Tiahnybokiem. Rozmawiano o sposobach, które mogą doprowadzić do zakończenia rozlewu krwi i uniknięcia dalszej eskalacji konfliktu. Potem przyszedł czas na rozmowy z Janukowyczem, które rozpoczęły się o 11:00. Europejscy ministrowie chcieli, by skrócił on swoją kadencję i odszedł ze stanowiska do końca roku.

Dyplomaci amerykańscy potrafią mówić także innym niz oficjalna propaganda głosem. – Ukrainie będzie lepiej bez Krymu. Jego mieszkańcy zdecydowanie popierali w wyborach ludzi takich jak Wiktor Janukowycz, przeciwnych reformom – powiedział w wywiadzie dla PAP Jack Matlock, który był dyplomatą specjalizującym się w sprawach sowieckich, a w latach 1987-1991 ambasadorem USA w Moskwie. – W 1991 USA popierały niepodległość trzech państw bałtyckich, ale uważały, że innym republikom lepiej będzie w dobrowolnej federacji powstałej po ZSRR. USA miały nadzieję, że Michaiłowi Gorbaczowowi uda się stworzyć dobrowolną federację. Uważaliśmy, że jeśli Ukraina się odłączy, to nie będzie udanym państwem. Dlatego kiedy prezydent George Bush wygłosił w Kijowie przemówienie 1 sierpnia 1991, przestrzegał przed samobójczym nacjonalizmem. I jeszcze powiedział im, by nie mylili wolności z niepodległością. Mówił: wybierzcie wolność, ale oni wybrali niepodległość – powiedział Matlock. – W ten sposób powstał kraj podzielony przez historię i język. 
Matlock zaproponował trzyczęściowe rozwiązanie dla Ukrainy: - Po pierwsze musi być prawdziwy wysiłek międzynarodowy, obejmujący Rosję, by próbować trzymać ich razem; z nadzieją, że Ukraińcy znajdą lidera, który będzie w stanie to zrobić. Po drugie, Ukraina powinna przyjąć system federalny, w którym każda prowincja będzie wybierać własnego gubernatora i mieć własny system edukacji oraz inne prawa, wzorując się np. na amerykańskich stanach czy niemieckich landach. Po trzecie, potrzebne jest uczciwe zobowiązanie się Zachodu, że Ukraina nigdy nie stanie się członkiem NATO. Podobnie jak Finlandia, która nie jest w NATO, ale należy do UE, i jest jednym z najszczęśliwszych krajów świata. 
- Rosja zgodziła się na rozszerzenie NATO o kraje Europy Środkowej, w tym Polskę i kraje bałtyckie. Ale my szliśmy dalej i dalej, i kiedy pojawiła się kwestia członkostwa Ukrainy i Gruzji, przekroczyliśmy czerwoną linię. Ale przyznajmy. Gdyby to dotyczyło sfery wpływów Zachodu i naszej granicy, to już wcześniej byśmy zareagowali. Nie wiem dlaczego większość Amerykanów tego nie rozumie - powiedział Matlock. - Nie zapominajmy też, że Rosja to mocarstwo nuklearne, a nikt kto ma rozum, nie użyje siły przeciwko mocarstwu nuklearnemu

W tym czasie w mieście nadal trwały walki uliczne. Szef MSW, Zacharczenko podpisał rozkaz wydania broni ostrej funkcjonariuszom sił porządkowych, zażądał też, by politycy opozycji odcięli się od radykałów, a bojówkarze złożyli broń i wrócili do demonstracji pokojowej. Natomiast ministerstwo obrony, dotychczas neutralne, ogłosiło że dla ochrony baz i składów broni, ochraniający je żołnierze mogę użyć broni palnej bez uprzedzenia. Dla przeprowadzenia operacji antyterrorystycznej do Kijowa miało wejść 1,5 tys. spadochroniarzy i 400 żołnierzy piechoty morskiej i specnazu MW. Stało się jasne, że pozostanie u władzy Janukowycza będzie możliwe tylko po krwawej pacyfikacji Majdanu z użyciem ciężkiego sprzętu i wojska. Nie wszyscy stronnicy prezydenta i oligarchowie, kierujący się własnymi interesami, byli skłonni poprzeć to rozwiązanie.

Wieczorem na nadzwyczajnej sesji parlament przyjął uchwałę zakazującą prowadzenia na terytorium państwa operacji antyterrorystycznej. Nakazał wstrzymanie ognia i powrót sił MSW do koszar. Później rozpoczęły się rozmowy z udziałem prezydenta Janukowycza, trzech liderów opozycji i ministrów europejskich. Nocą dołączył do nich rosyjski rzecznik praw człowieka Władimir Łukin, skierowany do Kijowa na prośbę strony rządowej. Europejscy ministrowie zaproponowali polityczne rozwiązanie konfliktu: utworzenie rządu tymczasowego, rozpoczęcie reformy konstytucji oraz przeprowadzenie wyborów parlamentarnych i prezydenckich.

Według ogłaszanych kolejnych szacunków, w rezultacie walk w ciągu dnia zginęło co najmniej 67 osób, a ponad 500 zostało rannych. Siły rządowe informowały o 3 zabitych i 30 rannych z ranami postrzałowymi. Od 18 lutego miało zostać zabitych 16 funkcjonariuszy i żołnierzy wojsk wewnętrznych, a 565 zostało rannych (410 hospitalizowano), z czego 110 miało rany postrzałowe.

21 lutego postępowała powolna dekompozycja sektora siłowego. Do dymisji podał się zastępca szefa sztabu generalnego sił zbrojnych Ukrainy, gen. Jurij Dumanski, protestując przeciwko angażowaniu sił zbrojnych w konflikt. Z kolei wojska wewnętrzne wycofały się spod parlamentu. W wyniku nacisków dyplomatycznych Janukowycz i opozycja zdecydowały się podpisać porozumienie w sprawie rozwiązania kryzysu. Jego główne ustalenia to: przywrócenie w ciągu 48 godzin konstytucji z 2004 ograniczającej uprawnienia prezydenta; powołanie w ciągu 10 dni rządu koalicyjnego; opracowanie do września 2014 nowej konstytucji równoważącej kompetencje prezydenta, rządu i parlamentu; wcześniejsze wybory prezydenckie do grudnia 2014. Wobec tego, że w rozmowach nie brali udziału przedstawiciele Majdanu, ten nie zaakceptował ustaleń i zażądał dymisji Janukowycza do 9:00 rano następnego dnia. Kilka godzin później Janukowycz wraz z najbliższymi współpracownikami, uprzednio wywożąc swój dobytek, opuścił Kijów, udając się na wschodnią Ukrainę, a potem do Rosji. Wynegocjowane porozumienie stało się nieaktualne, władzę przejął Majdan i opozycja.

Przejęcie władzy

Potem wydarzenia potoczyły się błyskawicznie. Rada Najwyższa po przyjęciu dymisji Wołodymyra Rybaka z Partii Regionów wybrała na nowego przewodniczącego Ołeksandra Turczynowa z Batkiwszczyny. Następnie przywrócono konstytucję z 2004, z naruszeniem prawa, bo w formie uchwały a nie ustawy, czego wymaga konstytucja Ukrainy. W ten sposób postanowiono ominąć wymóg uzyskania podpisu prezydenta. Potem Rada Najwyższa podjęła uchwałę stwierdzającą, że prezydent samowolnie usunął się od pełnienia obowiązków (choć nie ma takiej formy złożenia z urzędu prezydenta) i ustaliła termin przedterminowych wyborów prezydenckich na 25 maja. W trybie specjalnym, też nieznanym w obowiązującym prawie, uwolniono z więzienia Julię Tymoszenko.

Wśród wielu – w większości symbolicznych – oficjalnych sposobów wsparcia przez USA nowych władz w Kijowie amerykański Departament Stanu wymienia przekazanie prowiantu dla żołnierzy ukraińskich. Został on przywieziony transportem samochodowym. Łącznie Ukraina otrzymała około 330 tysięcy porcji suchego prowiantu MRE (Meal Ready to Eat) w 20 wariantach.
Pełniący funkcję ministra obrony Ukrainy Igor Teniuch poinformował wcześniej Radę Najwyższą, że w armii ukraińskiej służy 184 tysiące żołnierzy, w tym w wojskach lądowych 41 tysięcy. Do działań bojowych zdolnych jest jednak jedynie – zdaniem Tieniuha – 6 tysięcy z nich. – Brakuje pieniędzy i jeszcze raz pieniędzy – powiedział, apelując do bogatych i poważnych ludzi o pomoc. Rząd Ukrainy zwrócił się do USA o pomoc wojskową w postaci broni, amunicji, sprzętu łączności, paliwa lotniczego, gogli noktowizyjnych i wsparcia wywiadowczego. Amerykanie odmówili jednak tego rodzaju pomocy, by dodatkowo nie antagonizować Moskwy

W krótkim czasie, bez oglądania się na prawo i konstytucję, władza na Ukrainie przeszła w ręce opozycji. Rozpoczęła się walka o jedność kraju i przejęcie kontroli nad strukturami siłowymi. Wówczas wyszła na jaw słabość sił zbrojnych i rozpad służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo wewnętrzne. Na zachodzie aktywne pozostały grupy związane z Majdanem, a na wschodzie i południu prawo Majdanu znalazło naśladownictwo wśród wspieranych przez Moskwę, prorosyjsko nastawionych demonstrantów.

Chaos

Na Ukrainie zapanował chaos. Nie jest jasne, kto sprawuje realną władzę w terenie. Nowy rząd nie panuje w pełni nawet nad Kijowem. Grupy bojówkarzy, często uzbrojonych w broń palną, mają dużą swobodę działania. Ukraina znalazła się na rozdrożu, pogrążona w chaosie grożącym w dłuższej perspektywie całkowitą destabilizacją kraju.

Jeden z symboli przewrotu na Ukrainie – Ołeksandr Muzyczko (Saszko Biłyj) był działaczem UNA-UNSO (Ukraińskie Zgromadzenie Narodowe-Ukraińska Samoobrona Narodowa) i koordynatorem Prawego Sektora w zachodnich obwodach Ukrainy. Wcześniej, w 1994 brał udział w pierwszej wojnie czeczeńskiej, dowodząc ochotniczym oddziałem UNA-UNSO. Po powrocie na Ukrainę został gangsterem, a za liczne przestępstwa był w 2003 skazany na 3,5 roku więzienia. W czasie ostatnich wydarzeń terroryzował wraz z podległymi mu bojówkarzami władze Równego, a nowemu szefowi MSW, Arsenowi Awakowi zagroził, że jeżeli ten spróbuje go aresztować, powiesi go jak psa. Wezwanie zostało przyjęte: według oficjalnej wersji ukraińskich władz, 25 marca w czasie próby zatrzymania Muzyczko został zastrzelony przez siły specjalne milicji

W nocy na 15 marca doszło na Ukrainie do kolejnych zajść z użyciem broni palnej. W Charkowie rebelianci z Prawego Sektora otworzyli ogień do prorosyjskich demonstrantów. Zginęły 2 osoby, a 5 innych zostało rannych i trafiło do szpitala. W odpowiedzi na tę sytuację Arsen Awakow, nowy minister spraw wewnętrznych, wezwał 16 marca obywateli kraju do niezwłocznego oddania niezarejestrowanej broni, amunicji i materiałów wybuchowych. Podobne wezwanie skierował do obywateli szef służb bezpieczeństwa Walentin Naliwjczenko. Wszystkim, którzy nie zastosowaliby się do przepisów, miały grozić ostre kary. Informacja pojawiła się w nocy na oficjalnej stronie rządu. – Funkcjonariusze MSW i SB Ukrainy mają niezwłocznie przystąpić do ujawnienia i odbierania bezprawnie posiadanej broni. Niezależnie od przynależności politycznej i uczestnictwa w społecznych formacjach porządkowych. Wszyscy, którzy nie będą przestrzegać prawa zostaną z całą bezwzględnością ukarani – głosiły przepisy.

Najpoważniejszym kandydatem na prezydenta Ukrainy jest Petro Poroszenko, zwany królem czekolady, właściciel holdingu Ukrprominwest, którego majątek wycenia się na 1,6 mld USD. Jest właścicielem m.in. Korporacji Bohdan, będącej jednym z największych na Ukrainie producentów samochodów osobowych, ciężarowych i największym producentem autobusów, Kompanii ISTA – największego producenta akumulatorów na terenie WNP, Korporacji Roshen – największego wytwórcy wyrobów ciastkarskich i cukierków na Ukrainie, z zakładami także w Rosji i na Litwie. W przeszłości był on związany z Naszą Ukrainą i Wiktorem Juszczenką. W 2005 pełnił funkcję sekretarza Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony, zaś w latach dominacji Juli Tymoszenko, a potem Partii Regionów był ministrem spraw zagranicznych oraz ministrem rozwoju gospodarczego i handlu. Uważa się, że dzięki umowie stowarzyszeniowej z UE sprzedaż jego produktów na rynki UE zwiększyłaby się o 10-40%. Dziś wyroby cukiernicze obwarowane są cłami i opłatami na poziomie 35-40%. Poroszenko aktywnie wspierał protesty na Majdanie. Należąca do niego telewizja informacyjna Kanał 5 stale transmitowała w ostatnich miesiącach te wydarzenia. Poroszenko jest też właścicielem tygodnika Korrespondent i powiązanego z nim serwisu internetowego oraz serwisu bigmir.net

Decyzje władz spotkały się z krytyką radykalnych rebeliantów. Awakow odpowiedział im na Facebooku. – Rewolucyjny chaos musi ustąpić porządkowi i dyscyplinie, nikt nie może bezprawnie używać broni. Najbardziej wojowniczy mogą służyć krajowi przyłączając się do Gwardii Narodowej – napisał. Broń miała zostać oddana do 21 marca, co było warunkiem niekarania jej posiadaczy.

Gdy rozbrojenie rebeliantów okazało się niemożliwe, nowe władze spróbowały radykalniejszych metod likwidacji alternatywnych ośrodków władzy. Najbardziej znanym przypadkiem stała się próba zatrzymania, a w efekcie zastrzelenie w Równem w nocy z 24 na 25 marca na Wołyniu znanego przestępcy, a jednocześnie lokalnego przywódcy Prawego Sektora, Ołeksandra Muzyczko (pseudonim Saszko Biłyj).

Kolejnym problemem okazało się zajęcie części budynków władz i służb bezpieczeństwa na wschodzie kraju przez prorosyjskich działaczy. Na początku kwietnia władze w Kijowie podjęły częściowo udaną próbę ich odbicia. Ułożenie relacji z rosyjską mniejszością, stanowiącą niemal połowę mieszkańców wschodnich i południowych rejonów Ukrainy – unikając jednocześnie otwartego konfliktu z Moskwą – będzie jednym z największych wyzwań stojących przed władzami w Kijowie.


RAPORT-wto - 04/2014

    Raport

  • Przewrót na Ukrainie

    Wydarzenia ostatnich miesięcy na Ukrainie zaskoczyły niemal wszystkich. W Polsce większość analityków, dziennikarzy i polityków bezkrytycznie aprobuje przewrót, który tam się dokonał. Towarzyszy temu prymitywna propaganda antyrosyjska i wojenna. Tymczasem jest oczywiste, że nie wszystko, co rozgrywało się na Majdanie i wokół niego, jest zgodne ze strategicznymi interesami Polski. Wzrost napięcia w regionie, utrata rynków zbytu dla mało przetworzonych wyrobów czy wystawienie naszego kraju na bezwzględne walki polityczne z udziałem obcych służb, mogą przynieść fatalne skutki.

  • Gospodarczy krajobraz po bitwie

    Dramatyczne wydarzenia rozgrywające się na kijowskim Majdanie pogłębiły fatalną sytuację gospodarczą Ukrainy. Spadła produkcja przemysłowa, zmniejszył się eksport, nie tylko na rynek rosyjski, stopniały rezerwy walutowe. Kijów znalazł się na skraju bankructwa.

  • Rosja bez dostaw z Ukrainy?

    Urzędujący premier Ukrainy, Arsenij Jaceniuk powiedział pod koniec marca 2014, że jego kraj nie będzie dostarczał Rosji broni, amunicji i wyposażenia wojskowego. Jednocześnie zadeklarował, iż jego gabinet będzie dążył do modernizacji technicznej ukraińskiej zbrojeniówki, tak, aby była ona zdolna współpracować z Zachodem. Trudno dziś przewidzieć, jakie będą skutki takiej polityki. Ukraiński przemysł lotniczo-zbrojeniowy, a przynajmniej jego istotna część, połączona wieloma nićmi z Rosją, może jej nie przetrwać.

  • Utrata Krymu

    Przejęcie przez Rosję kontroli nad Krymem było jedną z najbardziej niezwykłych operacji militarnych ostatnich lat. Uczyniono to niemal bez rozlewu krwi, osiągając wszystkie polityczne i wojskowe cele.

  • Przegląd

  • Prezydencko-rządowa tymczasowość
  • VEGA wozem dowodzenia
  • Orlik MPT – najnowszy polski samolot szkolny?
  • Moździerze LM-60D dla WP

  • Cała rodzina MSBS-5,56 w czerwcu
  • Świat

  • Norweskie terytoria zamorskie
  • Informacje

    Lamus

  • Długowieczny słabeusz, czyli PT-76
Drukuj Góra
www.altair.com.pl

© Wszelkie prawa zastrzeżone, 2007-2024 Altair Agencja Lotnicza Sp. z o. o.