W stolicy Sudanu Południowego, Dżubie, doszło do kilkugodzinnych walk między członkami sił bezpieczeństwa. Prezydent kraju, Salva Kiir Mayardit, ocenił całe zdarzenie jako próbę przejęcia władzy przez opozycję.
Walki wybuchły w niedzielę w godzinach wieczornych i trwały do poniedziałku. Według dostępnych informacji, naprzeciwko siebie stanęli żołnierze oddziałów sił specjalnych, będący członkami różnych grup etnicznych: Dinków i Nuerów.
W ocenie Kiira (na zdjęciu), wywodzącego się z Dinków, cały incydent został zaaranżowany przez byłego wiceprezydenta, Rieka Machara, należącego z kolei do Nuerów. W ostatnim czasie został on odsunięty od władzy z powodu sporu politycznego z prezydentem.
W chwili obecnej walki ustały i sytuacja wydaje się być opanowana. W Dżubie nadal można dostrzec jednak zwiększoną obecność oddziałów wojskowych. W całym mieście obowiązuje też godzina policyjna, a główne lotnisko pozostaje zamknięte. Brak jest dokładnych informacji o ewentualnych ofiarach.
Walk w Dżubie zaniepokoiły rozmieszczone w Sudanie Południowym siły ONZ (Atak na personel ONZ w Sudanie Południowym, 2013-04-10). Społeczność międzynarodowa, nie bez powodu, obawia się destabilizacji wewnętrznej państwa, mającego już i tak słabe instytucje państwowe.
Częściowa nawet destabilizacja rządu centralnego stwarza bowiem zagrożenie reakcji ze strony sąsiedniego Sudanu. Co prawda oba państwa zawarły w ostatnich miesiącach specjalne porozumienie o demilitaryzacji spornych terytoriów przygranicznych (Sudan porozumiał się z Sudanem Południowym, 2013-03-11). Sytuacja na omawianym obszarze w dalszym ciągu pozostaje jednak napięta (Mi-8 zestrzelony w Sudanie Południowym, 2012-12-22).