20 żołnierzy wojsk lądowych Jemenu zginęło dziś w wyniku ataku przeprowadzonego przez nieznanych sprawców na jeden z posterunków kontrolnych.
Do ataku doszło dziś na terenie prowincji Hadramaut. Posterunek kontrolny w pobliżu Reida, 135 km na wschód od prowincjonalnej stolicy w Al-Mukalla, został najpierw ostrzelany z broni maszynowej, a następnie obrzucony granatami. Najwięcej żołnierzy zginęło w jednym z namiotów, podczas snu.
Nikt nie przyznał się dotąd do organizacji dzisiejszego ataku, będącego jednym z najkrwawszych w ostatnich miesiącach. Władze w Sanie ogłosiły, że winę za śmierć wojskowych ponoszą bojówki Al-Ka’idy Półwyspu Arabskiego (AQAP), które odpowiadały też najprawdopodobniej za atak zamachowca-samobójcy na regionalną siedzibę jednej z agencji wywiadowczych, do którego doszło w zeszły wtorek w Adenie.
Do jednego z najkrwawszych ataków we współczesnej historii Jemenu doszło jesienią zeszłego roku. W serii skoordynowanych uderzeń, bojówki ekstremistów islamskich zdołały zabić co najmniej 56 członków sił bezpieczeństwa (Masakra jemeńskich żołnierzy, 2013-09-20).
W walce z rodzimą ekstremą władzom centralnym pomagają USA. Waszyngton stara się dozbrajać jemeńskie wojska (Donacje dla Jemenu, 2010-01-13) oraz podnosić ich potencjał bojowy licznymi programami szkoleniowymi. Działając z kolei na własną rękę, Amerykanie eliminują przywódców AQAP przy użyciu bezzałogowych statków latających, choć nie zawsze z oczekiwanym skutkiem (Nieudany atak USA w Jemenie, 2011-05-07).