Amerykańska rada bezpieczeństwa transportu (National Transportation Safety Board) zakończyła dochodzenie w sprawie wypadku, z udziałem Steve`a Fosseta. Znany lotnik zginął prawdopodobnie z powodu silnych, opadających prądów powietrza.
Steve Fossett, amerykański milioner, ale przede wszystkim ekstremalny lotnik i żeglarz, zaginął 3 września 2007, w czasie lotu nad Nevadą, w pożyczonym od znajomego, Bellanca 8KCAB-180 (N240R). Miał określić odpowiednie miejsca do planowego bicia kolejnego rekordu, tym razem prędkości lądowej.
Zakrojone na szeroką skalę poszukiwania Fosseta lub jego samolotu nie przyniosły rezultatu. Z tego powodu w lutym uznano go za zmarłego - co było konieczne dla sprawnego funkcjonowania jego przedsięwzięć finansowych (zobacz: Steve Fossett uznany zmarłym). Przyczyny zaginięcia pozostawały zagadką.
Dopiero w październiku ubiegłego roku, po tym, jak turysta znalazł przypadkowo dokumenty lotnika, odnaleziono wrak samolotu i ślady DNA (ciała nigdy nie odnaleziono, jednak mogły je rozszarpać liczne w tym rejonie drapieżniki).
W marcu 2009, na podstawie oględzin wraku, komisja badania wypadków lotniczych we wstępnych wnioskach stwierdziła, że przyczyną wypadku mogły być bardzo silne turbulencje, które uszkodziły samolot w locie lub nawet doprowadziły do jego rozpadnięcia się (zobacz: Turbulencje przyczyną śmierci Fosseta?).
Ostateczny raport - choć nie wskazuje na pewną przyczynę katastrofy - stwierdza jednak, że do zniszczenia samolotu doszło jednak w wyniku zderzenia z ziemią. Powodem były prawdopodobnie bardzo silne prądy zstępujące (do wydarzenia doszło w terenie górskim), przy czym prędkość wiatru była większa od prędkości wznoszenia samolotu. Na możliwości maszyny miała również duża wysokość, co zmniejszało moc silnika.
Członkowie komisji uznali, że odpowiedzialność za wypadek może ponosić pilot, który zlekceważył lub nie wziął pod uwagę czynników atmosferycznych.