Austriacki parlament zdecydował o przeprowadzeniu w styczniu 2013 referendum w sprawie zniesienia zasadniczej służby wojskowej. Obecnie jest to jeden z niewielu krajów UE, które zachowały taka formę organizacji wojskowej.
Referendum jest wynikiem długotrwałego sporu między socjaldemokratami ze SPOe a centroprawicową Partią Ludową (OeVP). Pierwsi optują za armią zawodową, drudzy za bardziej demokratyczną i powszechną formą sił zbrojnych. Według badań opinii publicznej, na razie przeważają (w stosunki 51:45) tradycjonaliści, w większości osoby starsze, z mniejszych miejscowości.
Austria, jako państwo pokonane w po II wojnie światowej i podzielone na strefy okupacyjne, musiało wybrać wojskową neutralność, co wyznaczyło formę organizacji sił zbrojnych. Podobnie jak w Finlandii czy Szwecji samodzielność wojskową ma zapewniać masowa armia z poboru, kompensująca brak gwarancji sojuszniczych. Jak zwracają uwagę przeciwnicy służby zasadniczej w Austrii, w przypadku tego kraju – otoczonego przez państwa NATO i współtworzącego UE – kwestia ta ma minimalne znaczenie.
Potwierdza to zresztą praktyka okresu od zakończenia Zimnej Wojny, w trakcie którego liczebność sił zbrojnych w czasie pokoju spadła do jedynie 21 tys. (z których ok. połowa to poborowi). Zmniejszono jednocześnie liczbę głównych systemów uzbrojenia. W czasie ostatnich redukcji minister obrony stwierdził nawet, że jego krajowi w dającej się przewidzieć przyszłości nie grozi żaden konflikt zbrojny (Austria zmniejszy liczbę wozów pancernych, 2011-11-24).
Jeżeli w referendum Austriacy zdecydują o porzuceniu poboru, prawdopodobnie ulegną likwidacji (podobnie jak w Polsce) jednostki obrony terytorialnej. Formacja ta liczy 24 tys. etatów, które zajmują osoby decydujące się dobrowolnie na odbycie służby wojskowej i szkoleń rezerwy właśnie w oddziałach OT. Wiąże się to z powoływaniem do służby na okresowe ćwiczenia lub w przypadku klęsk żywiołowych o wiele częściej niż w przypadku żołnierzy, którzy zakończyli normalną 6-miesięczną służbę zasadniczą.