Wczoraj ogłoszono kolejną możliwą datę otwarcia portu lotniczego Berlin-Brandenburg (Flughafen Berlin Brandenburg). Według obecnych przewidywań ma to nastąpić 31 października 2020. Jeśli to się uda, opóźnienie w stosunku do pierwotne planu sięgnie blisko 10 lat.
Początkowo przewidywano, że port lotniczy Berlin-Brandenburg (BER, Willy Brandt Airport) zostanie otwarty w marcu 2011. Później inwestorzy podawali kolejno 10 nowych terminów. Z powodu afer korupcyjnych i problemów technicznych żaden nie został dotrzymany.
Budowę Berlina-Brandenburg rozpoczęto – po 15 latach projektowania – w 2006. Lotnisko ma zastąpić przestarzałe, małe porty Tegel i Schönefeld, które niegdyś były głównymi węzłami komunikacyjnymi – odpowiednio – byłego Berlina Zachodniego i Wschodniego. Planowano, że budowa będzie kosztować 2,83 mld Euro. Dotąd wydano ponad dwa razy tyle – wydatki przekroczyły 7 mld Euro.
Pierwsze poważne opóźnienie budowy było rezultatem bankructwa w 2010 głównego wykonawcy. 2 lata później okazało się, że norm nie spełnia ochrona przeciwpożarowa i system alarmowy. W 2014 postanowiono zmienić projekt, by dostosować go do rosnących wymagań dotyczących przepustowości po otwarciu, wynikających z szybkiego wzrostu pasażerskiego ruchu lotniczego. W ubiegłym roku w czasie testów wykryto setki błędów w instalacjach, które dotąd nie zostały naprawione.
Berlin-Brandenburg ma obsługiwać 27 mln pasażerów rocznie. Powinien więc być trzecim co do wielkości, po Frankfurcie nad Menem i Monachium, portem lotniczym w Niemczech. Z polskiego punktu widzenia istotne jest to, że operatorzy nowego lotniska będą zabiegać pasażerów z naszego kraju. To jeden z czynników, który muszą brać pod uwagę planujący budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego w okolicach Warszawy (IATA skonsultuje projekt CPK, 2019-05-27, Lotnisko w Berlinie znów opóźnione, 2017-11-24).