Wczoraj afgański żołnierz zabił 4 i ranił 15 Francuzów. Prezydent Nicolas Sarkozy zapowiedział, że jeśli nie zostanie zapewnione bezpieczeństwo ze strony sojusznika, przyspieszy wycofanie kontyngentu.
Wczoraj rano, w czasie porannej zaprawy na terenie bazy Gwan, w północnej części prowincji Kapisa, afgański żołnierz otworzył ogień do grupy nieuzbrojonych francuskich żołnierzy. Zabił 4 i ranił 15 z nich. Stan 8 określono jako poważny. Poszkodowani zostali przetransportowani francuskimi i amerykańskimi śmigłowcami do szpitali - francuskiego w Kabulu i amerykańskiego w Bagram. Większość z nich była instruktorami, przydzielonymi do szkolonego afgańskiego batalionu piechoty.
Zamachowiec uciekł, został jednak złapany przez żołnierzy formacji alarmowych. Nie podano żadnych danych o jego stanie. Rozpoczęte śledztwo nie wskazało jeszcze, czy zamachowiec był talibem lub ich zwolennikiem, czy jego postępowanie wynikało z pobudek osobistych.
To już drugi incydent tego typu w ostatnim czasie. Zaledwie 29 grudnia 2011 inny żołnierz afgański zabił dwóch Francuzów w czasie operacji bojowej.
Francuzi natychmiast zawiesili szkolenie jednostek afgańskich i wspólne akcje. Według nieoficjalnych informacji, żołnierze z tego kraju zostali wycofani do umocnionych obozów, z których usunięto wszystkich Afgańczyków.
Wydarzenie wywołało silną reakcję władz w Paryżu. Prezydent Nicolas Sarkozy powiedział, że francuska armia nie opuszcza sojuszników, ale nie można akceptować sytuacji, w której choć jeden z naszych żołnierzy jest zabity lub zraniony przez sojuszników. Zapowiedział, że jeżeli nie zostanie zapewnione bezpieczeństwo, rozpatrzone zostanie przyspieszenie wycofania francuskiego kontyngentu.
W podobnym tonie wypowiedzieli się szefowie resortów obrony i spraw zagranicznych, choć w ich wypadku sprecyzowali, że chodzi o konkretne działania ze strony władz afgańskich. Dodali też, że przyspieszenie wycofania - do końca 2013 - jest tylko jedną z możliwych opcji.
Obecnie w Afganistanie służy ok. 3600 francuskich żołnierzy. Do tej pory operacja - łącznie z ofiarami ostatniego incydentu - kosztowała życie 82 obywateli tego kraju. Zgodnie z obowiązującym harmonogramem wycofywania się, do końca bieżącego roku liczba żołnierzy zostanie zmniejszona o 600, z których 200 powróci do Francji już w marcu.
Zdecydowana reakcja francuskich władz może wynikać z przesłanek politycznych. Już za 3 miesiące odbędą się wybory prezydenckie, w których o reelekcję ubiega się Sarkozy. Tymczasem interwencja w Afganistanie jest niepopularna...
Teza o wpływie wyborów na deklaracje najwyższych rangą przedstawicieli władz Republiki jest tym bardziej uzasadniona, że zaledwie kilka tygodni temu minister obrony, Gerard Longuet, informował, że Paryż przedłuży swą obecność wojskową w Afganistanie po 2014, czyli po ostatecznym terminie zakończenia misji ISAF (zobacz: Francuzi w Afganistanie po 2014).
Co więcej, przypadki atakowania przedstawicieli zagranicznych kontyngentów przez afgańskich żołnierzy lub policjantów nie są odosobnione i dotknęły już kilku nacji (zobacz np.: Amerykanie zabici przez żołnierza).