Każdej wiosny, przed rozpoczęciem polowań na kozły, pojawia się problem sprawdzianu stanu technicznego broni. Od jakości jej funkcjonowania zależy bezpieczeństwo użytkownika, osób postronnych i wyniki polowania. Przez wiele lat ów temat był traktowany po macoszemu. Niedostatki w zaopatrzeniu, jeden dystrybutor i brak dostępu do nowych technologii powodowały, że strzelało się z broni o wątpliwej jakości. Również dostęp do usług rusznikarskich był inny niż dzisiaj.
Polski Związek Łowiecki, jako zrzeszenie skupiające gros polskich myśliwych, usiłował poprawić ten stan rzeczy przez wprowadzenie obowiązku corocznej kontroli stanu technicznego broni myśliwskiej. W tym celu prowadzone są szkolenia instruktorów, którzy posiadają wiedzę i stosowne uprawnienia do wykonywania przeglądów. Kursy nie dają jednak pełnej wiedzy z zakresu rusznikarstwa, poza tym, z uwagi na koszty i ograniczony czas trwania, nie zapewniają odpowiedniej praktyki. Stanowią jednak doskonałą podstawę do samokształcenia i zdobywania doświadczeń w zakresie budowy i zasad działania broni. Instruktorami zostają najczęściej myśliwi o dużej praktyce i wykształceniu technicznym. Osobom tym zdecydowanie łatwiej przychodzi pojmowanie zarówno teorii jak i praktyki działań w tej materii.
Myśliwy osobiście odpowiada za stan techniczny uzbrojenia, jednak niekoniecznie potrafi go prawidłowo ocenić. Zużycie broni to proces powolny i ciągły. Przyzwyczajenie powoduje, że nie zauważamy pierwszych symptomów i dopiero rażąca dysfunkcja broni pobudza nas do działań w celu jej usunięcia. Dobrze, jeżeli nie kończy się to nieszczęściem. Pamiętajmy, że broń to narzędzie szczególnie niebezpieczne więc traktujmy ją z należną atencją.
(ciąg dalszy w numerze)