Do 2014 zakłady Boeinga, montujące samoloty pasażerskie, zwiększą produkcję średnio o 40%. Wynika to z większych zamówień linii lotniczych.
Boeing zamierza zwiększyć tempo produkcji wszystkich modeli swoich samolotów. Już w połowie przyszłego roku zakłady w Everett powinny opuszczać miesięcznie 2 największe 747-8. Obecnie Boeing jest w stanie dostarczać 3 samoloty tego typu przez 2 miesiące. Nieco mniejsze 777 mogą być obecnie budowane w tempie 7 na miesiąc. Od pierwszej połowy 2013 liczba ta powinna osiągnąć 8,3 maszyny.
Odnośnie najmniejszych i najlepiej sprzedających się Boeingów 737, koncern chce zwiększyć zdolności produkcyjne z obecnych 31-32 do 44 samolotów w 2014. Wreszcie, rusza produkcja seryjna najnowszego modelu 787 Dreamliner. Wszystko to spowoduje, że wartość samolotów opuszczających zakłady Boeinga w 2014 powinna być o 40% większa niż obecnie.
Program ma zdecydowanie większy rozmach, niż wcześniejsze plany z ubiegłego roku (zobacz: Boeing zwiększa tempo produkcji 737) i wynika ze stale poprawiającej się koniunktury linii lotniczych. Podobną sytuację odnotowuje również konkurencyjny Airbus (zobacz np.: 42 Airbusy 320).
Najpoważniejszym problemem jest skuteczne skoordynowanie całego przedsięwzięcia. Boeing musi nie tylko zwiększyć zatrudnienie (od stycznia 2011 koncern przyjął już dodatkowe 5 tys. osób dla zabezpieczenia potrzeb aktualnie rosnącej produkcji), ale również wynegocjować nowe umowy z 1400 poddostawcami z 30 krajów świata.
Brak precyzji w tym zakresie doprowadził już do poważnych perturbacji w podobnie dobrej sytuacji rynkowej, pod koniec lat 1990. Boeing zwiększył wtedy produkcję w ciągu dwóch lat z 375 egz. (w 1997) do 620 egz. (w 1999). Problemy z dostawami podzespołów doprowadzały wtedy jednak do zatrzymywania produkcji i wzrostu strat finansowych. Dzisiaj proces ten jest bardziej rozłożony w czasie i - według zapewnień władz koncernu - lepiej przygotowywany.