Rhino to nazwa nadana południowoafrykańskim pociskom, które cieszą się dobrą sławą na świecie. Choć do tej pory nie były znane w Polsce, to jednak niebawem ma się to zmienić. Rhino to skrót od rhinoceros - nosorożec. Można to sobie tłumaczyć jako pociski na nosorożca (takie też są w ofercie producenta), ale - biorąc pod uwagę, że wytwarzane są również w kalibrach małych (.222 czy .223), nieco większych (.308 czy .30-06) i innych - raczej warto stwierdzić, że nazwa odzwierciedla ich działanie. Pewne i precyzyjne, służące myśliwemu w każdej sytuacji - groźne dla zwierza, tak jak nosorożec dla myśliwego.
Charakterystyka
Pociski produkowane przez Rhino Bullets charakteryzuje bardzo małym ubytkiem masy w tuszy zwierza. W artykule dotyczącym balistyki końcowej (opublikowanym w BiA 02/2008) napisałem, że obecnie przeplatają się dwie koncepcje konstrukcji pocisku. Pierwsza twierdzi, że pocisk tracący dużo masy w zwierzu razi wieloma małymi odłamkami układ nerwowy i istotne dla życia części ciała. Druga mówi o tym, że istotne jest jak najgłębsze wnikanie w tuszę, aby do tych istotnych dla życia elementów przekazać maksimum niszczącej energii. W przypadku małej i niegroźnej zwierzyny, pierwsze podejście może okazać się bardziej skuteczne, jednak druga koncepcja jest znakomita podczas polowania na groźnego i dużego zwierza, gdyż dzięki małemu ubytkowi masy pocisk nie jest tak szybko wyhamowany w tuszy i wielokrotnie przestrzeliwuje ją na wylot powodując śmiertelny szok. Trzeba pamiętać także, że przechodzący przez tuszę pocisk tworzy kanał o nieregularnej średnicy, wielokrotnie większej od jego własnej średnicy. Kanał ten poraża istotne dla życia części organizmu zwierza. Jeśli jeszcze dodamy do tego przekazanie tej energii w odpowiednim miejscu tuszy, to uzyskujemy odpowiedź, dlaczego pociski Rhino zdobyły taką popularność.
Konstrukcja
Pociski Rhino posiadają solidny miedziany rdzeń, w którym osadzony został ołowiany trzpień. Przy uderzeniu w tuszę ten ostatni rozsadza dość cienki jeszcze w tym miejscu płaszcz, który rozrywa się w kontrolowany sposób, jednak tylko do pewnej długości (mniej więcej połowy) pocisku. Trzeba dodać, że znajdujący się w części głowicowej ołów jest związany z otaczającymi ściankami miedzi i nie oddziela się od niej po rozkwitnięciu, zapewniając w ten sposób zachowanie niemal całej masy pocisku.
Tutaj nasuwają się dwie uwagi. Po pierwsze, taki pocisk sprawdzi się również w małej wielkości tuszy, gdyż nie rozkwitając w pełni, nie odda tak wiele energii i nie zmasakruje tuszy. Po drugie, wychodzący z celu pocisk nie oddaje w nim całej energii i przez to może być mniej skuteczny. Zobaczmy czy tak jest w istocie. Weźmy pod uwagę następujący przykład: niech pocisk o masie 10 g uderza w zwierza z prędkością 800 m/s i wylatuje z niego z prędkością 200 m/s. W chwili uderzenia posiada on energię 3200 J. Wylatując - przy założeniu, że nie stracił masy - wynosi energię równą 200 J czyli około 6%, a to na pewno nie jest wielki ubytek.
Największym problemem konstrukcyjnym - rozwiązanym przez wielokrotne eksperymenty - był taki dobór odpowiedniego ukształtowania miedzianego rdzenia i znajdującego się w środku ołowianego trzpienia, aby pocisk nie tracił masy i rozkwitał w odpowiednim miejscu tuszy. Zainteresowanie produktami Rhino Bullets wśród myśliwych na całym świecie świadczy o tym, że konstruktorom pocisku udało się skutecznie ten problem rozwiązań. Dobranie odpowiedniego prochu i spłonki było już rzeczą znacznie łatwiejszą, tak samo jak pokrycie pocisku płaszczem zmniejszającym tarcie podczas przechodzenia przez przewód lufy. Zmniejsza to jej zużycie oraz powoduje wzrost prędkości, również na odcinku swobodnego lotu.
Podsumowując, jak oceniam produkty z Południowej Afryki? Odpowiem krótko - oczekujmy w Polsce takich pocisków.
Zbigniew Masłowski