Altair


Autoryzacja


Resetuj hasło
Autor: Zbigniew Świerczek

Od 5 do 7 czerwca trwały największe w Europie zawody w IPSC. Nie bez powodu wspominam o Europie, ponieważ już we wrześniu, na indonezyjskiej wyspie Bali, odbędzie XV World Shoot, a więc mistrzostwa świata w strzelectwie praktycznym. Nasi południowi sąsiedzi zorganizowali swoje zawody w Hodonicach, miejscowości położonej o kilkanaście kilometrów od centrum Znojma, a rozmach organizacyjny oraz poziom po raz kolejny stawia Czechy w czołówce światowego IPSC.

Strzelnica w Hodonicach to wyrobisko piasku, na którym obszar strzelań przygotowano przez usypanie wałów, oddzielających poszczególne tory. Na tak uformowanym obiekcie organizatorzy usytuowali 30 stage, z wymaganą minimalną liczbą 550 strzałów / Zdjęcie: Zbigniew Świerczek

Wspominam o tym nie bez powodu, ponieważ wielkość CZ Extreme spełnia wymagania zarówno zawodów na poziomie mistrzostw kontynentu (Level IV), jak i mistrzostw świata (Level V). Nie należy się także dziwić, że na Extreme przyjechali zawodnicy z całego świata, w tym z tak orientalnych krajów jak Wenezuela czy Malezja. Ale o tym za chwilę, na początek odrobina ekonomii. Wartość startowego, wynosząca 100 euro, jak i koszt usług hotelowych oraz posiłków jest w Czechach niewysoki i pozwala na udział, bez stresu o domowy budżet, większości krajowych zawodników. Ceny niskie, a poziom zawodów najwyższy. Dla porównania, udział w ostatnich mistrzostwach Europy to wydatek 250 euro (startowe), zaś ceny podobnych usług we Francji znacząco odbiegają od obowiązujących u naszych południowych sąsiadów. Reasumując, po sąsiedzku, za stosunkowo nieduże pieniądze, można było zaliczyć imprezę na poziomie co najmniej mistrzostw Europy. Każdy, kto strzela IPSC i rzeczywiście jest pasjonatem tej konkurencji starał się nie przepuścić takiej okazji.

Zawody

Jeżeli weźmiemy pod uwagę urozmaicone tory, strzelanie w ruchu, wymuszane przez zabudowę postawy strzeleckie, wycofywanie się i zmiany kierunku prowadzonego ognia blisko granicy kątów bezpieczeństwa, a do tego dodamy fakt, że każdy zawodnik codziennie strzelał po dziesięć stage, to otrzymujemy jednoznaczną odpowiedź, dlaczego zawody noszą miano Extreme. O trudności niech świadczy fakt, że 32 zawodników zostało zdyskwalifikowanych za naruszenie warunków bezpieczeństwa, a przekroczenie kąta skutecznie wyeliminowało wielu strzelców z bardzo dużym doświadczeniem sportowym.

Tory, na których rywalizowali strzelcy, były wyjątkowo ciekawe i wymagające. Cele znajdowały się na różnych odległościach, występowały tarcze bliskie, jak i umieszczone na dystansach przekraczających 30 metrów. Na zdjęciu klasa Rewolwer w akcji / Zdjęcie: Zbigniew Świerczek

W sumie w rywalizacji uczestniczyło 522 zawodników podzielonych na zespoły, z których pierwszy strzelał do południa, drugi zaś po południu. Najliczniejszą klasą sprzętową była bez wątpienia Produkcyjna ze 182 zawodnikami, druga - Standard - liczyła 169 strzelców, Open - 105, Rewolwer - 19, zaś Modified - 15.

Dużo strzelania na zrównoważonych i trudnych technicznie torach, których pokonanie pozwalało zawodnikom na swobodny wybór taktyki, to podstawowy wymóg stawiany imprezom międzynarodowym IPSC. Organizatorzy znakomicie spełnili te wszystkie założenia, zaś sama rywalizacja przebiegała w zasadzie bezproblemowo. W zasadzie, bowiem w ostatni dzień na zawodników spadła ulewa o zaskakującej intensywności. W efekcie niemal wszystkie tory zostały spłukane, zaś strzelcy mocno powątpiewali, czy uda się im ostrzelać do końca wszystkie sytuacje. Ulewa spowodowała mniej więcej dwugodzinną przerwę, jednak decyzja organizatorów była natychmiastowa - strzelamy dalej! Sędziowie powrócili na wyznaczone tory i doprowadzili je do użytku, a już w chwilę później zawodnicy strzelali dalej i jedynie z lekkim opóźnieniem ukończyli ostrzeliwanie parkurów.

Gdyby nie olbrzymie doświadczenie twórców Extreme, połączone ze wspaniałą pracą wszystkich osób funkcyjnych, to można z całą pewnością powiedzieć, że taka impreza skazana byłaby na niepowodzenie. Nikt też, bez odpowiedniego zaplecza technicznego, jak i ludzkiego, nie porwałby się na organizację tak dużych zawodów. Nasi sąsiedzi mają wszelkie atuty i po raz kolejny pokazują, że można zrobić coś naprawdę wyjątkowego. Reasumując, mogę napisać, że pomimo niewielkich problemów technicznych, były to jedne z najlepszych zawodów IPSC w jakich do tej pory uczestniczyłem.

O rozmachu zawodów w Hodonicach niech świadczą następujące dane: liczba torów - 30, minimalna liczba strzałów - 550 (sam zużyłem mniej więcej 650 naboi z jednym reshootem), liczba osób funkcyjnych - około 110, liczba wydrukowanych metryk dla zawodników - ponad 16 tysięcy, liczba oddanych na zawodach strzałów - około 300 tysięcy, liczba klasycznych tarcz IPSC przygotowanych na imprezę - 12 tysięcy.

Dygresja

Zawody w strzelectwie praktycznym są pozytywnym przykładem aktywności ludzi - pasjonatów sportów strzeleckich, o których warto pisać i mówić. W jednym miejscu spotykają się strzelcy, którzy bawią się w międzynarodową grę zwaną IPSC. Warto zwrócić uwagę, że mimo dynamiki konkurencji i liczby oddawanych strzałów w trakcie zawodów, w ponad 30-letniej historii tej dyscypliny nie odnotowano ani jednego wypadku śmiertelnego.

Hans Dalenburg (z lewej), 82-letni strzelec IPSC, wciąż aktywny sportowo / Zdjęcie: Zbigniew Świerczek

Rozgrywane zawody wykorzystywane są do promocji regionu oraz państwa, w którym zostały zorganizowane. Niewątpliwe zyski związane z przemysłem sportowym i turystycznym są trudne do szczegółowego wyliczenia, ale gdyby nie było to opłacalne, to poszczególnie członkowie (regiony/państwa) nie zabiegałyby o organizacje mistrzostw kontynentu oraz świata.

Niestety, w naszym kraju sytuacja odbiega od wszelkich standardów. W polskiej rzeczywistości, w której urzędnicy w sposób absolutnie dobrowolny interpretują obowiązujące, nienajlepsze i archaiczne przepisy prawa, wypowiedzieli oni wojnę aktywności sportowej rodaków. Liczba pozwoleń wydawanych na broń do celów sportowych w naszym kraju drastycznie spadła. Przyczyn jest kilka, lecz główna to urzędniczy beton o strukturze wyjątkowo niejednorodnej! W każdym województwie są inne wymogi i inne powody do utrudniania obywatelom życia. A to wymóg posiadania legitymacji Instruktora Sportu, a to - podobno 83 punkty, które trzeba uzyskać na zawodach, przy czym dokładnie nie wiadomo, dlaczego akurat 83, a nie powiedzmy, 82? Jako przykłady pozytywne można podać kilka osób rozumiejących problem w nielicznych WPA. Można podać, ale tego nie zrobię, bowiem nie chcę dać bezgranicznej głupocie powodu do wyżywania się na swoich podwładnych.

Istnieje szereg przyczyn mających destrukcyjny wpływ na rozwój sportów strzeleckich w naszym kraju, jednak jako najważniejszą należy jednoznacznie wskazać archaiczną ustawę regulującą dostęp do broni osobom cywilnym. Równolegle, ta fatalna regulacja prawna pozwala na urzędniczą bezkarność, w której to przeciętnemu obywatelowi skutecznie wybija się z głowy pomysły związane z posiadaniem broni.

IPSC, jako niezwykle ciekawa konkurencja, stało się czystym sportem i dynamicznie rozwija się na świecie. Tak samo rozwijałoby się i w naszym pięknym kraju, gdyby nie... No, właśnie, może wystarczy po prostu nie przeszkadzać? Dlaczego w państwach leżących za przysłowiowym płotem można, zaś w Polsce się nie da? Myślę, że wszyscy znamy odpowiedzi na to pytanie.

Inwazja strzelców?

Decydenci zza biurka często posługują się argumentem mówiącym o poziomie bezpieczeństwa. Chciałbym, aby Ci najwięksi oportuniści chociaż raz zobaczyli, jak wyglądają zawody takie jak Extreme, czy mistrzostwa kontynentu. Może wówczas dotarłoby do nich, że ludzie, którzy chcą rywalizować ze sobą na strzelnicach, to nie odszczepieńcy i niebezpieczni degeneraci.

Wspólne zdjęcie grupy polskiej i estońskiej / Zdjęcie: Zbigniew Świerczek

W samym Znojmie, gdzie niemal wszyscy zawodnicy byli ulokowani w hotelach czy prywatnych kwaterach, nie było widać żadnych oznak wzmożonych środków bezpieczeństwa. A przecież do tego niewielkiego miasteczka przyjechało ponad pół tysiąca uzbrojonych ludzi, mających przy sobie zapas amunicji wystarczający na rozpętanie małej wojny! Nie przypominam sobie żadnych przypadków naruszenia prawa przez zawodników, wręcz przeciwnie, trudno było zorientować się, że w tej, stosunkowo niedużej miejscowości, odbywa się największa impreza strzelecka w Europie. Co więcej, śmiem twierdzić, że lokalne władze nie były tym faktem w żadnym stopniu zaniepokojone. Bo dlaczego kogoś miałoby to obchodzić, skoro wszystko jest w porządku i nikt nikomu krzywdy robić nie chce? A ci, którzy chcą, na pewno skalkulowali potencjalne ryzyko z jakim się taki akt desperacji wiąże. (ciąg dalszy w numerze)

Broń i Amunicja - 04/2008
Drukuj Góra
www.altair.com.pl

© Wszelkie prawa zastrzeżone, 2007-2024 Altair Agencja Lotnicza Sp. z o. o.