Zamachy Al-Kaidy na Nowy Jork i Waszyngton 11 września 2001 oraz opanowanie przez czeczeńską bojówkę teatru w stolicy Rosji w październiku 2002 to tylko dwa, najbardziej spektakularne wydarzenia, które na początku nowego wieku uświadomiły po raz kolejny światu, jak wielkim zagrożeniem jest terroryzm. Dla wielu państw stały się one zarazem impulsem do wzmocnienia i unowocześnienia sił antyterrorystycznych - ich powiększania lub reorganizacji oraz zaopatrzenia w dodatkowe fundusze na nowy sprzęt i szkolenie. Konieczność takich zmian dostrzeżono także w polskiej Policji, w wyniku czego w jej strukturach pojawiła się nowa centralna jednostka do bezpośredniej walki z terroryzmem - Zarząd Operacji Antyterrorystycznych (ZOA).
ZOA nie pojawił się znikąd. Wywodzi się w prostej linii z dawnego Wydziału Antyterrorystycznego Komendy Stołecznej Policji (KSP) i powstał jako logiczna ewolucja najstarszego i największego pododdziału tego typu, w wyżej usytuowaną strukturalnie, bo w Komendzie Głównej Policji (KGP), główną jednostkę do fizycznego zwalczania terroryzmu na terytorium Polski. Wcześniej, mimo że był to wiodący, najbardziej rozwinięty, najlepiej wyposażony i posiadający najlepsze zaplecze treningowe pododdział w kraju, przez długi czas traktowany był równorzędnie z pozostałymi dziewięcioma lokalnymi Samodzielnymi Pododdziałami Antyterrorystycznymi Policji (SPAP). Była to istotna różnica w porównaniu do wielu innych państw europejskich, w których zazwyczaj funkcjonuje jeden centralny oddział, najwyżej podporządkowany, posiadający najwyższy status i sprawujący nadzór nad mniejszymi pododdziałami lokalnymi (np. RAID i GIPN we Francji, ESI i POSA w Belgii, GEO i GOES w Hiszpanii, URNA i ZJ w Czechach). Takie umiejscowienie w strukturze decyduje także o większych możliwościach i kompetencjach oraz nadaje właściwą rangę jednostce.
Historia (1976-1990)
Historia głównej jednostki antyterrorystycznej Policji rozpoczyna się w 1976, gdy Ministerstwo Spraw Wewnętrznych podjęło decyzję o utworzeniu w strukturach ówczesnej Milicji Obywatelskiej pierwszej w Polsce jednostki tego typu - Wydziału Zabezpieczenia Stołecznego Urzędu Spraw Wewnętrznych. Po radzieckiej Grupie A KGB („Alfa”), której istnienie ujawniono dopiero wiele lat później, był to również pierwszy oddział antyterrorystyczny w dawnym bloku państw socjalistycznych. Jednostka powstała w oparciu o fińskie wzorce. Rok wcześniej Finowie zaprezentowali delegacji polskiego MSW, która przybyła z oficjalną wizytą do Helsinek, swoją nową grupę antyterrorystyczną Osasto Karhu, sformowaną w związku z falą zamachów, jaka przeszła przez Europę Zachodnią.
Głównym twórcą i pierwszym samodzielnym dowódcą Wydziału Zabezpieczenia został Edward Misztal, były podoficer 6. Pomorskiej Dywizji Powietrznodesantowej. Pierwszych 400 kandydatów wybrano spośród milicjantów z województwa warszawskiego, m.in. spośród funkcjonariuszy, którzy tak jak Misztal, służyli wcześniej w plutonie spadochronowym ZOMO w Warszawie oraz specjalnym oddziale do walki z piratami powietrznymi, zorganizowanym na początku lat 70. w związku z licznymi próbami uprowadzeń samolotów PLL-LOT. Członkowie tego oddziału, po przejściu odpowiedniego szkolenia, towarzyszyli załogom samolotów pasażerskich podczas lotów na liniach krajowych jako cisi pasażerowie, czyli incognito, w cywilnych ubraniach i z ukrytą bronią. Ich zadaniem było unieszkodliwianie ewentualnych porywaczy. Po wygaśnięciu pierwszej fali porwań oddział specjalny air marshals MOzostał rozwiązany w 1975.
Z 400 kandydatów do służby w Wydziale po szeregu sprawdzianów, selekcji i życiowej weryfikacji wybrano 47 pierwszych, którzy stali się trzonem oddziału. Wkrótce przylgnął do nich przydomek Brygada Tygrysów lub po prostu brygada antyterrorystyczna. Z ich pomocą utworzono w 1978 siedem wzorowanych na Wydziale Zabezpieczenia plutonów specjalnych przy jednostkach ZOMO w największych miastach Polski, a w 1985 dwa dodatkowe.
Tymczasem, w związku ze złożoną sytuacją społeczno-polityczną początku lat 80., doszło w Polsce do kolejnej serii uprowadzeń samolotów na rejsach krajowych PLL-LOT, przez osoby nie mające innej możliwości wyjazdu do Europy Zachodniej i zdobycia tam prawa do azylu politycznego. W latach 1980-82 zdarzyło się 20 takich porwań, w tym osiem udanych. Bezpośrednim skutkiem uprowadzeń była zmiana struktury organizacyjnej Wydziału Zabezpieczenia, który zgodnie z rozkazem organizacyjnym z 1982 został powiększony do 237 etatów. Oprócz dowództwa, pionu administracyjnego i skrzydła bojowego (złożonego z kilku sekcji bojowych), powstało także skrzydło LOT (podzielone na sekcje ochrony LOT), w skład których weszło 140 nowych milicjantów. Pełniło ono podobną rolę jak dawny oddział specjalny ochrony LOT, ale komandosi częściej występowali na pokładach samolotów w mundurach, jako tzw. latające patrole. Obecność 2-3 uzbrojonych funkcjonariuszy miała zapobiegać kolejnym porwaniom samolotów na rejsach krajowych.
W tamtym okresie było to jedno z najważniejszych zadań jednostek specjalnych MO. Na terenie Polski nie działały bowiem zorganizowane grupy terrorystyczne, o powiązaniach międzynarodowych, kierujące się pobudkami politycznymi (ideologicznymi) - tak jak to miało miejsce na Zachodzie. Zagrożenie takie brano oczywiście pod uwagę, ale zadaniem pododdziałów było przede wszystkim zwalczanie aktów terrorystycznych o podłożu kryminalnym, zatrzymywanie szczególnie niebezpiecznych przestępców, udział w akcjach ratowniczych, poszukiwania pod wodą zwłok oraz przedmiotów pochodzących z przestępstw oraz unieszkodliwianie ładunków wybuchowych. Życie rozszerzyło te zadania o ochronę VIP-ów, obezwładnianie stwarzających zagrożenie osób z zaburzeniami psychicznymi, konwojowanie przestępców i szczególnie cennych ładunków oraz o wspomaganie innych jednostek podczas tłumienia rozruchów, buntów w zakładach karnych, a nawet bijatyk kibiców.
(ciąg dalszy w numerze)