Altair


Autoryzacja


Resetuj hasło
Autor: Dariusz Sałata, Krzysztof Sałata, Andrzej Wrona

Dużą sensację wzbudziło niecodzienne, awaryjne lądowanie na brzuchu LOT-owskiego B-767. Wielu miłośników lotnictwa przypomniało sobie przy tej okazji, a jeszcze więcej się dowiedziało, o innym spektakularnym lądowaniu tego typu w Polsce. Na licznych portalach, na których zamieszczane są przez ich użytkowników różnego rodzaju filmiki, po wpisaniu frazy lądowanie su-22 bez podwozia można zobaczyć nagranie dokumentujące lądowanie Su-22UM3K bez podwozia głównego. Wszystko zaczęło się od informacji, która zelektryzowała nie tylko załogę owego samolotu: 152 - Admirał, podczas startu odpadło ci koło goleni głównej.

Su-22UM3K n/b 308, którym 19 kwietnia 1996 ppłk pil. Krzysztof  Leszczyński i mjr pil. Teofil Dzik lądowali awaryjnie / Zdjęcie: Dariusz  Sałata

Opisane wydarzenie miało miejsce 19 kwietnia 1996 na lotnisku 8. Pułku Lotnictwa Myśliwsko-Bombowego w Mirosławcu. Jednostka ta, wchodząca w skład 3. Dywizji Lotnictwa Myśliwsko-Bombowego, wyposażona była od 1988 w samoloty typu Su-22M4 i Su-22UM3K. Na nich to właśnie odbywały się tamtego dnia loty dzienno-nocne w zwykłych warunkach atmosferycznych.

W ostatnim, trzecim wylocie w części dziennej, w powietrze o 18:50 wzbił się Su-22UM3K o numerze bocznym 308 i numerze seryjnym 17532366308, wyprodukowany 7 lipca 1984. Załoga samolotu składała się z dwóch lotników. Miejsce w przedniej kabinie, jako instruktor, zajął ppłk pil. Krzysztof Leszczyński (promocja 1976), szef strzelania powietrznego 3. DLM-B, w tylnej kabinie zasiadł w charakterze pilota kontrolowanego mjr pil. Teofil Dzik (promocja 1980), wówczas czasowo pełniący obowiązki zastępcy dowódcy 8. Pułku ds. liniowych. Obaj mieli I klasę pilota, ppłk Leszczyński w Su-22 wylatał ponad 875 h, a mjr Dzik - 400.

Miał to być rutynowy lot i nic nie zapowiadało tak niezwykłego przebiegu. Tego dnia funkcję kierownika lotów pełnił kpt. pil. Mirosław Grochowski i on to właśnie podczas startu samolotu zauważył coś niepokojącego. Na wysokości ok. 2-5 m nad pasem od samolotu oddzielił się jakiś przedmiot. Po chwili do KL, jak i innych obserwatorów dotarło, że jest to… koło podwozia głównego.

Tymczasem niczego nieświadoma załoga kontynuowała wznoszenie i wciąganie podwozia. Wkrótce w eter popłynął meldunek złożony przez mjr. Dzika, potwierdzający wykonanie przez załogę wszystkich czynności przewidzianych podczas startu. Z wieży padła komenda 152 (indeks pilota), Admirał (kryptonim lotniska w Mirosławcu używany w korespondencji radiowej ze statkami powietrznymi) nie będziesz wykonywał lotu do strefy, na razie wykonuj po radiowym, wypracuj paliwo. Natychmiast po tym kpt. Grochowski powiadomił o zaistniałej sytuacji wszystkie odpowiedzialne za zabezpieczenie lotów służby. Na stanowisko kierowania lotów przybyli dowódca 8. PLM-B mjr pil. Ryszard Hać oraz zastępca dowódcy ds. liniowych 3. DLMB ppłk pil. Ryszard Michałowski. Należało jeszcze o całej sytuacji powiadomić załogę feralnego Su. W pierwszym momencie lotnicy w powietrzu zrozumieli, że są problemy z pneumatykiem (oponą). Kierownik lotów doprecyzował jednak 152, Admirał, podczas startu odpadło ci koło goleni głównej, nie wiem jeszcze której, dlatego wypracuj paliwo i jak najdłużej staraj się latać.


Skrzydlata Polska - 12/2011
Drukuj Góra