Altair


Autoryzacja


Resetuj hasło
Autor: Bolesław Radomski

Sezon 2011 był bardzo urozmaicony jeśli chodzi o zawody samolotowe, a w lataniu nawigacyjnym na sam koniec pozostała najważniejsza impreza - 20. Mistrzostwa Świata w Lataniu Precyzyjnym, które odbyły się w dniach 23-29 października. Tym razem reprezentacje z 14 krajów udały się do RPA, do miejscowości Brits, położonej około 70 km na północ od Johannesburga. Nasza reprezentacja to 6 pilotów: Krzysztof Wieczorek - obrońca tytułu, Michał Wieczorek, Krzysztof Skrętowicz, Zbigniew Chrząszcz, Michał Osowski, Bolesław Radomski (również w roli kierownika ekipy), przewodniczący jury, Andrzej Osowski.

Lądowania czasem były wielką loterią. Kiedy pojawiała się termika, w  ostatniej fazie podejścia można było napotkać noszenia lub duszenia,  które w bardzo poważnym stopniu utrudniały precyzyjne przyziemienie /  Zdjęcie: Bolesław Radomski

Wylot został zaplanowany na poniedziałek, 17 października, z Warszawy przez Frankfurt do Johannesburga, skąd dalej udaliśmy się wypożyczonymi samochodami do Brits. Jedynie Krzysztof Skrętowicz, który na co dzień pracuje w Wietnamie jako kapitan Airbusa A320, przyleciał z Azji wcześniej, ze względu na dogodniejsze połączenie. Podróżując z biletami pracowniczymi, nie mieliśmy pewności czy uda nam się wszystkim zabrać na pokład samolotu. Z Frankfurtu do Johannesburga lata codziennie Airbus A380, który zabiera aż 526 osób. Okazało się, że tego dnia jest tak dużo chętnych, że nasza grupa została rozdzielona i 3 osoby musiały spędzić noc we Frankfurcie, oczekując dobę na kolejny rejs. Wydaje się aż nieprawdopodobne, żeby nie było miejsc w największym samolocie świata!

W środę, 19 października, nasi piloci pojawili się w Brits już w komplecie. Po przygodach związanych z bagażem oraz brakiem miejsc w rejsie z Frankfurtu do Johannesburga, zaczął się intensywny trening. Początek był lekko nerwowy, z uwagi na brak wystarczającej liczby samolotów Cessna 152, których jak się okazało, w RPA jest tylko 5. Na szczęście udało się nam zorganizować dwie Cessny 152, a jako trzeci samolot została wybrana Cessna 150, która wydawał się najlepsza z całej floty stopięćdziesiątek.

Organizatorzy przygotowali 3 trasy treningowe, każdą w innym kierunku, tak żeby zawodnicy mieli szansę zapoznania się z terenem. Pierwsza trasa, biegnąca na północ od Brits, wymagała dużo skupienia od zawodników, ze względu na bardzo trudną nawigację. Tutejszy teren jest w 90% taki sam: busz poprzecinany korytami rzek bez wody, sporadycznie występujące drogi naniesione na mapę, czy miasta wyłaniające się co kilkadziesiąt kilometrów. Najważniejsze, to nie ominąć bramki kontroli czasu, która ma szerokość zaledwie 1852 m. Zaledwie, bo w tym terenie odlecieć od kreski to nie problem. W trakcie półtoragodzinnej trasy minęliśmy do 40 obiektów linowych, natomiast w Polsce w krótszym czasie nawet dochodzi do 100. Każdy z nas dostał po 10 zdjęć, które wyglądały raczej podobnie. Jak je pogrupować, kiedy wszędzie ten sam motyw: busz!!! Busz z drogą, busz z suchym korytem rzeki, busz z domkiem, busz i skrzyżowanie dróg polnych, słupek wysokościowy... też w buszu. Można wymieniać i wymieniać, a tu trzeba jakoś jeszcze lecieć po kresce. Druga trasa jeszcze ciekawsza, bo punktami zwrotnymi były szczyty gór, a odcinki przebiegały przez kolejne trudne rejony afrykańskiej ziemi.

Ostatni treningowy lot nawigacyjny przypominał już bardziej polskie rejony. Trasa biegnąca na południowy zachód pozwalała namierzyć się na więcej obiektów linowych oraz rzeźbę terenu. Piękne widoki towarzyszyły nam w środkowej części trasy, a zdjęcia miały już więcej charakterystycznych elementów. To był ostatni sprawdzian nawigacyjny przed oficjalnym treningiem.


Skrzydlata Polska - 12/2011
Drukuj Góra
www.altair.com.pl

© Wszelkie prawa zastrzeżone, 2007-2024 Altair Agencja Lotnicza Sp. z o. o.